Rozważanie o Męce Pańskiej i rzeczach ostatecznych (wtorek)

Pisma zebrane bł. Stanisława Papczyńskiego - Rozważania przeznaczone na rekolekcje tygodniowe (fragmenty)

Rozważanie o Męce Pańskiej i rzeczach ostatecznych (wtorek)

bł. Stanisław Papczyński

Pisma zebrane

ROZMYŚLANIA CODZIENNE
PORANNE — O MĘCE PAŃSKIEJ
WIECZORNE — O RZECZACH OSTATECZNYCH


3. Wtorek, rano

Pojmanie Chrystusa Pana,
oskarżenie Go, bicie, uwięzienie i wyszydzenie

1. Ponownie rozważ w skupieniu, jak Chrystus Pan wiedząc, że Judasz zdrajca przybywa już z kohortą wspólników swej zbrodni, obudził ze snu uczniów i wyszedł mu naprzeciw. Gdy zaś doszło do spotkania, otrzymał od tego najprzewrotniejszego zdrajcy pocałunek [Mt 26,45-50 i paral.], ów zawsze najmilszy wyraz pokoju, a teraz podstępny znak niegodziwej zdrady. I w końcu, po trzykrotnym cofnięciu się tłumu i jego potrójnym padnięciu na ziemię [J 18,4-6], pozwolił im się pojmać, mówiąc: „Ta jest godzina wasza i moc ciemności” [Łk 22,53].

Gdy to wypowiedział, te okrutne lwy rzuciły się na najłagodniejszego Baranka: jedni targali za włosy, drudzy chwycili za ramiona, inni krępowali ręce, inni obalili na ziemię, jeszcze inni podnieśli i mocno skrępowanego Pana Niepojętego Majestatu powiedli do Annasza.

Przyłącz się i ty z pełnym oddania uczuciem do Zbawiciela świata, wstępującego w mury wrogiego miasta. Patrz, z jakim okrucieństwem Go pędzą, jak brutalnie ciągną Go to tu, to tam, jak nieludzko zostaje zepchnięty do potoku Cedron i tam popychany na kamienie, jak wreszcie niegodziwie postawiony przed Annaszem, oskarżany złośliwymi zarzutami i jak okrutną ręką uderzony przez niegodziwego żołdaka [por. J 18,13-14.22].

O nocy, zaćmiona tylu zbrodniami Żydów, a rozjaśniona tak wielu cnotami Zbawiciela świata! Z jednej strony panoszy się zdrada, zawiść, dzikość i niewdzięczność, a z drugiej jaśnieje piękno, miłość, łagodność i dobroczynność. Obyś ty, brzydząc się wadami Żydów, naśladował cnoty Zbawiciela!

2. Z najbardziej niewinnym Synem Bożym wejdź do domu arcykapłana Kajfasza i tam, z łaski Zbawiciela, cierpliwie posłuchaj zeznań tylu fałszywych świadków, tak wielu wstrętnych kłamstw i tak wielu złorzeczeń.

Następnie wejdź do plugawego, pełnego nieczystości więzienia, pogrążonego w ciemnościach, ohydnego i strasznego wewnątrz, i zobacz siedzącego tam Władcę całego świata, opuszczonego przez przyjaciół, uczniów i krewnych, otoczonego przez kohortę złośliwych żołdaków, od których otrzymuje nie słowa pociechy, lecz same zniewagi, nie wyrazy współczucia, tylko katusze. Niektórzy z nich bowiem plują na Jego Oblicze jaśniejsze od słońca, niektórzy dręczą Go szyderstwami, jeszcze inni biją Go pięściami i uderzają dłońmi, tłuką Go wreszcie różnymi narzędziami i przez całą noc bez przerwy obrzucają plugastwami, i nawet przez chwilę nie dają odpocząć [por. Mt 26,57-68 i paral.].

Jeszcze większa przykrość od tego wszystkiego spotkała Zbawiciela, a Jego serce większy ogarnął smutek, kiedy ów Książę [f.  177v] senatu apostolskiego, ów władca krajów, owa najbardziej twarda Opoka, ów przyjaciel, zaparł się Go przed trybunałem, wyrzekł i wzgardził Nim [por. Mt 26,69-75 i paral.]. Wiadomo, że rana zadana ręką przyjaciela jest zawsze dotkliwsza, niż odniesiona z ręki wroga.

3. Kontempluj Niestworzone Słońce, wychodzące o brzasku dnia z mrocznego, lochu więziennego. Przyjrzyj się Mu, najpierw ukazującemu się na zebraniu kapłanów, następnie w pałacu namiestnika, a w końcu w siedzibie galilejskiego króla: podziwiaj blask wielu Jego cnót.

Zobacz, jak z wielką natarczywością oskarża Go jerozolimski senat, jak Go zawzięcie bada namiestnik cesarski [por. Mt 27,11-18 i paral.], jak Go dręczy wiedziony ciekawością okrutny tetrarcha, z lekceważeniem gardzi Nim i bardzo lekkomyślnie wyśmiewa się z Niego.

Podziwiaj jednak w tym wszystkim Jego milczenie pełne najgłębszej tajemnicy. Gdy ciekawy Herod pyta Go o wiele rzeczy, wcale mu nie odpowiada [por. Łk 23,8-9]. Uczy cię swoim przykładem, abyś raczej milczał, nawet z jakąś szkodą dla wielkości swojej sławy, niż mówił ze szkodą dla duszy. Lepiej bowiem przez milczenie uchodzić za głupca, niż wiele bredząc nie być świętym.

 

4. Wtorek, wieczorem

Ludzkie konanie,
stan ludzkiego ciała po odejściu duszy na sąd Boży i pogrzeb

1. Rozważ lub wyobraź sobie jakiegoś człowieka, a nawet samego siebie, znajdującego się już w chwili ostatecznego zmagania u kresu życia. W takim momencie złe duchy atakują duszę i chcą albo przez przypominanie zasług pobudzić ją do zarozumiałości, albo przez wyolbrzymianie grzechów wtrącić ją w rozpacz. Potem zaś wyobraź sobie, że jesteś otoczony przez przyjaciół, członków rodziny i bliskich. U węzgłowia leżącego i bardzo ciężko jęczącego jest zapalona świeca, jakiś obrazek lub krucyfiks włożony w ręce.

O jak straszne jest to konanie, gdy potężna moc choroby będzie usiłowała wyprzeć duszę z ciała, ona zaś będzie się sprzeciwiać, ociągać i opierać, nie chcąc opuścić swego nieodłącznego towarzysza, zwłaszcza gdy będzie świadoma złych uczynków, które w nim popełniła. Cóż wtedy powiesz? Co wyrazisz w modlitwach? Którego wezwiesz Patrona? Kogo przywołasz na pomoc z Bożych lub swoich przyjaciół? Nic ci nie będzie mogło pomóc, jak tylko świadomość spełnionych dobrych uczynków opartych na zasługach Chrystusa.

2. Zastanów się już nad odchodzeniem duszy, która ciężko walcząc, ustępuje ze swej siedziby, to jest z serca, gdy z rąk, z nóg i z głowy uchodzi z żywotnym ciepłem i wychodzi przez bramę ust. Następnie, z jednej strony, w towarzystwie strzegącego jej Anioła, a z drugiej, obecnego też złego ducha kusiciela, śpieszy ona przed trybunał Sędziego. Tam, po rozpatrzeniu jej uczynków, w zależności od ich jakości, otrzyma ona wyrok: albo zostanie dopuszczona do niebieskiej chwały, albo zostanie skazana na oczyszczające płomienie, albo na wieczne potępienie.

Zobacz więc, jak bardzo winieneś czcić wielu świętych, a wśród nich szczególnie Najświętszą Dziewicę, Matkę umierających, i wiernego ci podczas życia Anioła Stróża. Obyś wtedy doznał ich pomocy, gdy sam sobie w żaden sposób nie będziesz mógł poradzić. [f.  178r]

3. Rozważ, jak twoje ciało, gdy tylko opuści je dusza, zaraz stanie się zimne, blade i cuchnące. Wszystkie członki zesztywnieją i ściągną się, a u otaczających je będą do tego stopnia wzbudzać wielką odrazę, że ci, którzy za życia wesoło się z tobą bawili, teraz ze wstrętem i ze zgrozą odwrócą się od zmarłego, i sami w pojedynkę nie będą mieli nawet śmiałości podejść bliżej.

Później to samo ciało, obmyte ciepłą wodą, zostanie złożone na katafalku i, aby nie drażnić ludzkich nozdrzy swoim odrażającym zapachem, z pośpiechem zostanie pogrzebane w grobie. Bo ci sami, którzy ci życzą długich lat życia, czym prędzej usuną twoje zwłoki sprzed swych oczu i powierzą ziemi, żebyś umarły już im nie cuchnął.

Co natomiast stanie się z pięknem twego ciała? Ono spuchnie, rozłoży się, rozleje w cuchnącą posokę, w której wylęgnie się mnóstwo robactwa i zje wszystko, co tylko pozostanie z ciała z wyjątkiem kości; wszystko obróci się w proch, z którego powstałeś. Skoro więc w przyszłości nie będziesz niczym więcej, tylko puchliną, zgnilizną, ropą, fetorem, pokarmem robaków i prochem, to dlaczego teraz się wynosisz i śnisz, że jesteś czymś wielkim? Po co idziesz za zmysłowością? Dlaczego pozwalasz ciału na więcej, niż mu się należy? Czyż ciała, które jest nieprzywykłe do służenia, a które szybko powróci do swojego prochu, nie powinieneś poddać pod władzę nieśmiertelnej duszy?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama