Pochód ślepców



Pismo Święte inspirowało zawsze artystów, a największe dzieła ludzkiego geniuszu nawiązywały do tematów biblijnych, by przypomnieć tylko Sąd Ostateczny i Pietę Michała Anioła, czy Ostatnią Wieczerzę Leonarda da Vinci. Również dzisiejsza Ewangelia, a dokładnie ostatnie jej zdanie o ślepych przewodnikach ślepych, doczekało się wspaniałego obrazu pędzla niderlandzkiego malarza Piotra Bruegla (Starszego). Dzieło to, znane pod różnymi tytułami (Ślepcy, Przypowieść o ślepcach, itp.), przechowywane jest w neapolitańskim muzeum Capodimonte. Pomijając jego wartość artystyczną i niezwykły realizm, również ten medyczny (współcześni okuliści potrafią rozpoznać na obrazie pięć różnych chorób oczu), ma on również swoje głębokie przesłanie duchowe. Ukazuje bowiem grupę ślepych mężczyzn posuwających się do przodu, jeden za drugim, na odległość wyciągniętego ramienia lub trzymających się kija towarzysza. W głębi obrazu widzimy domy i kościół, omijany przez pochód z dala. Na czele grupy kroczy, a raczej wpada do stawu czy bagna, niewidomy przewodnik, pociągając za sobą pozostałych. Znawcy tematu zwracają uwagę na twarze ślepców: spokojne, tych na końcu, którzy dołączyli ostatni; przeczuwające niebezpieczeństwo, tych, którzy znajdują się środku; i przerażone, tych na przedzie, którzy wpadają w dół.
Przesłanie obrazu jest jasne i ciągle aktualne: ślepy tłum, to my, ludzie każdego czasu, którzy zawierzamy bezkrytycznie naszym przewodnikom. Ci na końcu, to młodzi idący beztrosko za modami i trendami. Ci w środku, to ludzie w połowie życia, przeczuwający niebezpieczeństwo, ale nie potrafiący wyrwać się z pochodu (układu) w którym się znaleźli. Ci na przedzie, to ludzie u schyłku życia, przerażeni, że zmarnowali swój czas i świadomi swej klęski.
Ślepi przewodnicy, to ci, których zadaniem jest prowadzić innych, ale nie uznając światła płynącego z góry i omijając z dala Kościół, sami żyją w ciemności i prowadzą siebie i innych wprost … do bagna.
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama