Współcierpiąca

Dziś we wspomnienie Matki Bożej Bolesnej w kościołach jest czytana albo Ewangelia św. Łukasza, w której Symeon podczas ofiarowania Jezusa w świątyni zapowiada, że duszę Maryi przeniknie miecz, albo Ewangelia św. Jana, w której przedstawiona jest Maryja stojąca pod krzyżem Jezusa. Charakterystyczne jest to, że ewangelista Łukasz prezentując proroctwo Symeona, zapowiadające duchowe cierpienia Maryi, nie ukazał Jej jako stojącej pod krzyżem. Być może w ten sposób chciał wyeksponować, że cierpienia Maryi nie wystąpiły jedynie w czasie męki Jej Syna. Maryja doświadczała wielu cierpień w swoim życiu. Najpierw były to cierpienia związane z narodzeniem Jezusa, które dokonało się poza miastem, bo dla rodzącej Matki nie było miejsca w gospodzie. Krótko po narodzeniu Jezusa musiała z całą rodziną uciekać do Egiptu przed okrutnym Herodem. Potem – podczas publicznej działalności Jezusa – przeżywała cierpienia związane z narastającym sprzeciwem, a wręcz wrogością wobec Jej Syna.

Wreszcie apogeum cierpień doświadczyła Maryja podczas męki swego Syna. Pielgrzymi, którzy odwiedzają Jerozolimę wiedzą, że dom Anny, w którym urodziła się Maryja, znajduje się blisko miejsca, przy którym Jezus był biczowany. Być może Maryja słyszała uderzenia bicza. Na pewno była w pobliżu (może właśnie w domu u swojej matki), bo przecież w momencie umierania Syna stała pod krzyżem. Tradycja chrześcijańska przekazuje w czwartej stacji drogi krzyżowej przekonanie, że Maryja spotkała Syna, gdy niósł krzyż.

Tak o znaczeniu cierpień Maryi podczas Jej obecności na Golgocie pisał św. Jan Paweł II w liście apostolskim o sensie cierpienia Salvifici doloris: „A wreszcie, po wszystkich wydarzeniach ukrytego i publicznego życia Syna, w których uczestniczyła z całą wrażliwością swego serca – właśnie na Kalwarii cierpienie Matki u boku cierpiącego Jezusa osiągnęło stopień przechodzący wszelką ludzką wyobraźnię; było ono jednak w tajemniczy i nadprzyrodzony sposób owocne dla odkupienia świata. Droga na Kalwarię i trwanie u stóp krzyża wraz z umiłowanym Uczniem stanowiły o szczególnym udziale Maryi w odkupieńczej śmierci Syna. Słowa zaś, które usłyszała z Jego ust, były jakby uroczystym potwierdzeniem tej swoistej ewangelii, która miała być głoszona całej wspólnocie wierzących. Jako świadek męki Syna, dzięki obecności i jako jej uczestniczka poprzez współcierpienie, Maryja dała jedyny w swoim rodzaju wkład w ewangelię cierpienia, przeżywając już wcześniej to, co św. Paweł wyraził w przytoczonym na początku tekście”. Chodzi tu o werset z Listu św. Pawła do Kolosan: „w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Jan Paweł II dopowiedział: „Ma też Ona najszczególniejsze prawo powiedzieć, że dopełnia w swym własnym ciele – jak i w swej duszy – tego, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusa”.

Kościół zachowuje ostrożność w określaniu Maryi Współ-odkupicielką. Chodzi o to, by tytuł ten nie zamazywał prawdy o Jezusie, jedynym Odkupicielu świata. Jednak prawdą jest także to, co wynika z Listu do Kolosan, że człowiek – poprzez zjednoczenie się z męką Jezusa, szczególnie poprzez ofiarowanie swych cierpień – może uczestniczyć duchowo w procesie zbawiania świata. Matka Bolesna daje w tym względzie niezwykły przykład.

Ks. Wawrzyniec Willenborg, holenderski założyciel Apostolstwa Chorych (wspólnota ta powstała dokładnie 100 lat temu) w jednym ze swoich listów nazwał chorych „współodkupicielami”. Nie uczynił tego, by osłabić znaczenie męki Jezusa, ale by pokazać to, o czym 60 lat później napisał Jan Paweł II, że człowiek może odkryć zbawczy sens swego cierpienia: „w miarę jak człowiek bierze swój krzyż, łącząc się duchowo z Krzyżem Chrystusa, odsłania się przed nim zbawczy sens cierpienia. Człowiek nie odnajduje tego sensu na swoim ludzkim poziomie, ale na poziomie cierpienia Chrystusa” (Salvifici doloris). 

Wspomnienie Matki Bożej Bolesnej przybliża nam prawdę, że nasze cierpienia i słabości możemy zjednoczyć z krzyżem Jezusa i ofiarować je w jakieś intencji, a przede wszystkim w tej największej: za zbawienie świata. Tak od 100 lat rozumie swoją duchowość Apostolstwo Chorych. Trzeci warunek duchowej przynależności do tej wspólnoty brzmi: ofiarować cierpienie Bogu w intencji przybliżenia królestwa Bożego i zbawienia świata, a także za Kościół, Ojczyznę oraz w intencjach ojca świętego.  

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama