3
lipca
poniedziałek
Święto św. Tomasza Apostoła
Rok liturgiczny: A/I
Pierwsze czytanie:
Ef 2, 19-22
Psalm responsoryjny:
Ps 117, 1-2 (R.: por. Mk 16, 15)
Werset przed Ewangelią:
J 20, 29
Ewangelia:
J 20, 24-29

Patroni:

  • św. Tomasz,
  • św. Anatol,
  • św. Memnon,
  • św. Marek i Mocjan,
  • św. Heliodor,
  • św. Anatol,
  • św. Leon II,
  • św. Rajmund Gayrard,
  • bł. Maria Anna Mogas Fontcuberta

Liturgia na dzień 2023-07-03:

Pierwsze czytanie

Ef 2, 19-22
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.

Psalm responsoryjny

Ps 117, 1-2 (R.: por. Mk 16, 15)
Idźcie i głoście światu Ewangelię
Albo: Alleluja

Chwalcie Pana, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo potężna nad nami Jego łaska,
a wierność Pana trwa na wieki.

Idźcie i głoście światu Ewangelię
Albo: Alleluja

Werset przed Ewangelią (Alleluja)

J 20, 29
Alleluja, alleluja, alleluja

Uwierzyłeś Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś;
błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Alleluja, alleluja, alleluja

Ewangelia

J 20, 24-29
Słowa Ewangelii według świętego Jana

Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana».

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę».

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!»

Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!»

Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

Jeżeli chcesz, aby codzienne czytania były dostępne na Twojej stronie, umieść w niej następujący kod:

Wybierz dzień:

Miłość wymaga ryzyka

ks. Michał Kwitliński ks. Michał Kwitliński

Miłość wymaga ryzyka   unsplash.com

Tomasz kochał Pana Jezusa. Przed ostatnią podróżą do Jerozolimy, świadom zagrożenia, mówi głosem straceńca: „Chodźmy i my, aby wraz z Nim umrzeć”. Kochał swego Mistrza i równocześnie nie wierzył, że może pokonać swych wrogów.

W niedzielę zmartwychwstania również nie przyjmuje faktu, że Pan Jezus żyje, bo nie potrafi uwierzyć. Jest sceptykiem, nie przyjmuje jako prawdy niczego co nie jest pewne dla jego umysłu. A za pewne uznaje to, co można sprawdzić wzrokiem czy dotykiem lub matematycznym dowodem.

Ta postawa intelektualna może okazać się wielką przeszkodą, aby kochać, szczególnie Boga. Miłość oznacza działanie, zaangażowanie. Czy nie jest ryzykowne, mówi sceptyk, całe swe życie ukierunkować ku Komuś, kogo może w ogóle nie ma? Albo jestem Mu obojętny? A jeśli On mnie zawiedzie, bo przecież ludzie zawodzą, zdradzają? Tomasz boi się zawodu. Mesjasz, w mniemaniu uczniów, miał być zwycięskim wodzem. Skoro Jezus został zabity, a Jego wrogowie tryumfują, może nie jest tym, za kogo się podawał? Dla Tomasza wydawało się mniej ryzykowane pogodzić się ze śmiercią swego przyjaciela i mistrza, niż uwierzyć, że zmartwychwstał.

Wiara w Boga polega na tym, że ufam całkowicie Jemu, a nie swoim zmysłom i rozumowi. Wiara jest nie tylko wiedzą, ale osobistą relacją, która wymaga mojego zaangażowania. Zaczyna się od zaufania ludziom, którzy mi przekazują wiedzę o Bogu, jak każdą inną. Muszę też zaufać do jakiegoś stopnia mojemu rozumowi. Istnienie Boga jest zgodne z ludzkim doświadczeniem i nie sprzeciwia się rozumowi, bo i nasz intelekt pochodzi od Boga. Dziś zwodzą nas różni fałszywi mędrcy, którzy uważają, że człowiek nie może poznać obiektywnej prawdy o niczym i może najwyżej manipulować światem materialnym, który żadnego sensu nie ma. Jednak Świat jest i możemy go poznawać. Ale żeby pokochać Boga który jest miłością, nie wystarczy wiedzieć, że On jest, jak wiem, że istnieje ziemia czy słońce. Muszę Mu zaufać osobiście. Może dlatego nie narzuca się nam i nie zmusza, abyśmy przyjęli Jego obecność, jak akceptujemy to, że po nocy jest dzień.

Żyjemy w świecie, w którym bardzo mocno podkreśla się potrzebę pewności i bezpieczeństwa. Ta tendencja jest nazywana z angielska sejfizmem, jest szczególnie widoczna w wychowaniu. Pragniemy wyeliminować wszelkie zagrożenia, przewidzieć wszystko, zaplanować, co oczywiście jest niemożliwe. Niestety, dzieci wychowywane w ten sposób, choć rzadziej ulegają nieszczęśliwym wypadkom, to częściej się załamują się psychicznie w obliczu zwyczajnych przeszkód i trudności, z którymi od grzechu Adama i Ewy zmaga się człowiek. Próba usunięcia wszelkiego zagrożenia fizycznego nie wyeliminuje cierpienia. Ale jest jeszcze inny problem, poważniejszy, choć mniej widoczny. Życie unikając ryzyka, chorobliwa potrzeba pewności, paraliżuje gotowość do podjęcia wyzwań i trudu. A tego wymaga miłość. Przykładem sejfizmu jest coraz powszechniejszy wśród młodych ludzi strach przed małżeństwem jako trwałym zobowiązaniem. Deklarują miłość, uważają za normalne, że łączą się w akcie płciowym nawet bez powiedzenia „kocham cię”. Ale boją się ją wyrazić w trwałym zobowiązaniu, który jest małżeństwo, nie mówiąc o przyjęciu i wychowaniu dzieci. 

Żeby wierzyć i kochać, trzeba ryzykować. Wielki filozof i matematyk, głęboko wierzący katolik, Blaise Pascal, którego 400 rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku, pisał: „Tak więc kiedy się jest zmuszonym grać, trzeba być obranym z rozumu, aby zachować życie, raczej niż rzucić je na hazard dla nieskończonego zysku [życia wiecznego], równie prawdopodobnego jak utrata nicości.

Apostoł Tomasz nie bał się fizycznego niebezpieczeństwa. Był gotów umrzeć za Jezusa, więc nie można powiedzieć, że nie kochał. Nie potrafił jednak zaryzykować, aby spotkać Jezusa żywego. Bał się nie śmierci, lecz rozczarowania. Na szczęście, Chrystus przełamuje sceptycyzm swojego ucznia i ten, bez lęku, wypowiada wprost jako pierwszy z Apostołów, najważniejszą prawdę: Jezus jest moim Bogiem.