Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie – na rzecz Ukrainy

Tegoroczny Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie będzie poświęcony wsparciu Ukrainy. O sytuacji za naszą wschodnią granicą, pomocy już udzielonej i nadal koniecznej, mówiono podczas konferencji prasowej w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski. „Wiele osób wróciło do piwnic, bo tam jest bezpiecznie. Zima będzie najtrudniejszym okresem wojny, zwłaszcza dla dzieci” – przyznał w połączeniu online ks. Wojciech Stasiewicz z Caritas-Spes w Charkowie.

W czwartek mija dokładnie 9 miesięcy od wybuchu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obecnie sytuacja za naszą wschodnią granicą staje się szczególnie trudna z powodu nadchodzącej zimy a jednocześnie pogarszającej się sytuacji humanitarnej. Rosja bombarduje infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Miliony ludzi nie ma dostępu do prądu, ogrzewania i wody.

Dlatego w tym roku, w II niedzielę Adwentu (4 grudnia), odbędzie się zbiórka funduszy na pomoc Ukrainie.

Celem Dnia modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie, który po raz 23. jest obchodzony w Kościele, jest duchowe i materialne wsparcie Kościoła katolickiego w krajach Europy Wschodniej i Azji Środkowej, czyli na Białorusi, Litwie, Łotwie i Estonii, w Ukrainie w Mołdawii, Rosji, Armenii, Azerbejdżanie, Gruzji, Kazachstanie oraz w Tadżykistanie, Kirgizji i Uzbekistanie.

Ofiary zebrane w II niedzielę Adwentu oraz napływające od stałych ofiarodawców indywidualnych przez cały rok służą bezcenną pomocą katolikom we wszystkich tamtejszych diecezjach.

Jednak pomoc Kościoła katolickiego w Polsce świadczona katolikom i Kościołom partykularnym na Wschodzie obejmuje wsparcie nie tylko materialne, ale i duchowe, modlitewne, pomoc personalną, intelektualną i edukacyjną.

Kierujący Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie ks. Leszek Kryża TChr poinformował, że w tym roku szczególną troską została objęta Ukraina, choć początkowo plany nie miały obejmować głównie tego kraju. Wszystko zmieniła rosyjska agresja rozpoczęta 24 lutego.

Wsparcie, poprzez parafie, zgromadzenia zakonne i instytucje, jak Caritas Spes Ukraina, kierowane jest przede wszystkim do ludzi mieszkających na obszarach dotkniętych skutkami wojny. Dotychczas na pomoc Ukrainie z funduszy Zespołu wydano 1 504 000 zł. Z tych pieniędzy zakupiona została żywość, artykuły medyczne, środki czystości i generatory prądotwórcze. W ostatnim czasie sfinansowano zakup piecyków do ogrzewania i płyt do zabezpieczenia okien. Pokrywane są też koszty transportu pomocy humanitarnej – zorganizowano ich aż 26.

Ponadto Zespół wspiera finansowo funkcjonowanie domów seniora, domów dziecka i wielu wspólnot parafialnych, które przyjęły uchodźców wewnętrznych. Pomoc objęła też w organizację letniego wypoczynku dla dzieci, które dzięki temu mogły choć na chwilę oderwać się od wojennej rzeczywistości. Na wsparcie uchodźców, którzy przybyli do Polski, przeznaczono z kolei 156 tys. zł. Była to pomoc doraźna oraz dla ośrodków, które ich przyjmowały.

„Jesteśmy jedną z wielu instytucji pomagających Ukrainie, jest ich łącznie bardzo dużo, ale dobrze, że w tym ogromnym nurcie wsparcia też mamy swój udział” – powiedział ks. Kryża.

Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie nie zaprzestał jednak wspierania pozostałych krajów, które zgodnie ze swoim statutem wspiera Zespół. W 2022 r. zostało już zrealizowanych 214 próśb na kwotę 2 mln 121 tys. zł. Z tej sumy wspomniane 1 mln 504 tys. zł przeznaczono na Ukrainę, a pozostałe środki zostały wydane w krajach Europy wschodniej i Azji Środkowej.

Ks. Kryża stara się odwiedzać te miejsca, aby porozmawiać z tamtejszymi społecznościami i sprawdzić, jak pomoc jest dystrybuowana, czego nadal potrzeba i jak jeszcze można pomóc. Niedawno był m.in. w Charkowie.

Zaapelował, aby w całej inicjatywie wspierania Ukrainy pamiętać też o duszpasterzach i siostrach zakonnych, którzy są z miejscową ludnością. „Ich życie było zagrożone, ale pozostali na swoich posterunkach: w piwnicach, bunkrach, stacjach metra. Są z ludźmi, modlą się z nimi, a my mamy satysfakcję, że możemy uczestniczyć w tej wielkiej pomocy” – powiedział.

„Chciałoby się pomóc wszystkim, ale wszystkim nie da się pomóc, więc robimy to, co możemy. A tak najbardziej to chciałoby się, aby to wszystko już się skończyło. A jeśli cokolwiek się udało zrobić, to dlatego, że robimy to wspólnie. Jeżeli kilka różnych podmiotów się skrzyknie to można robić naprawdę wielkie dzieła”.

Jak dodał, o akcji związanej z Dniem modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie jest powiadomiony papież Franciszek i jest nadzieja, że o niej wspomni, poświęcając modlitwie całe dzieło.

Bp Krzysztof Chudzio, przewodniczący Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, biskup pomocniczy przemyski przypomniał, że pomoc kierowana do katolików na tych terenach dotyczyła od początku przeważnie potomków polskiego pochodzenia oraz osób innej narodowości, ale wyznania rzymskokatolickiego. „Z czasem, gdy sytuacja w Związku Radzieckim zmieniała się, do Kościoła dołączało więcej ludzi, którzy poprzez różne koligacje rodzinne nie do końca czuli się Polakami. Niemniej jednak początki wiążą się z naszym krajem, stąd czujemy się za to odpowiedzialni. Gdy mówimy «Kościół na Wschodzie», mamy na myśli Kościół w b. Związku Radzieckim”.

Dodał, że w sposób oczywisty obecnie organizacje pomagające katolikom na Wschodzie, ze względu na wojnę w Ukrainie, skupione są przede wszystkim na wsparciu tamtejszych wiernych, bo w żadnym innym kraju zwykle objętym pomocą nie jest tak trudna sytuacja jak u naszego wschodniego sąsiada. „Dlatego te przysłowiowe ręce na pokład dla pomocy na rzecz Ukrainy” – powiedział bp Chudzio.

Jak przypomniał, początkowo udzielana Kościołowi na Wschodzie pomoc obejmowała kwestie liturgiczne, wyposażenie kościołów czy organizację wyjazdów wakacyjnych dla tamtejszych katolików. „W tej chwili widzimy, że to musi być głównie pomoc materialna, ale nie zapominamy o pomocy duchowej. Chcemy pomagać dwutorowo: z jednej strony modlitwa w intencji Kościoła, potrzebny jest mocny duch, aby przetrwali ten trudny czas, z drugiej strony pomoc materialna” – powiedział bp Chudzio.

W trakcie konferencji nie udało się połączyć online z biskupem pomocniczym diecezji charkowsko-zaporoskiej Janem Sobiłą, możliwe było natomiast krótkie wystąpienie ks. Wojciecha Stasiewicza, dyrektora Caritas-Spes Charków. Wyraził on ogromnie podziękowanie za wszelką pomoc udzielaną przez Kościół w Polsce, ale i Kościoły z innych krajów europejskich.

„Przez tak długi czas jesteśmy razem. Ta solidarność uskrzydla każdego z nas pracujących na Ukrainie. Każdego dnia przekazujemy pomoc 8-12 tysiącom osób w Charkowie, choć teraz rosną potrzeby w całym obwodzie charkowskim. Idzie zima, to jest najtrudniejszy czas dla każdego z nas. Przerwy w dopływie energii, gazu i wody są bardzo trudne. Przez ostatnie dwa dni też byliśmy w Charkowie bez światła, dopiero godzinę temu je włączono. Ale cieszymy się, że możemy nadal liczyć na pomoc” – powiedział duchowny.

Dzięki pomocy Zespołu i po wizycie ks. Leszka Kryży zostało zakupionych 20 ton brykietu oraz piecyki elektryczne i na drzewo. Zostały one przekazane najbardziej potrzebującym, którzy mieszkają w piwnicach. „Wiele osób wróciło do piwnic. Latem możliwe było funkcjonowanie w domach, ale teraz temperatura jest minusowa, więc ludzie wracają do piwnic, bo tam jest bezpiecznie i ciepło” – opowiadał ks. Stasiewicz.

Obecnie Caritas-Spes Charków przygotowuje 1000 mikołajkowych paczek dla dzieci. „To symboliczny gest pamięci o najmłodszych. Dzieci są naszym priorytetem, one są największymi ofiarami tej napaści. To po nich najbardziej widać stres, zmęczenie, ale i agresję. Szkoły funkcjonują tylko zdalnie, ich życie, jeśli jest Internet, ogranicza się do świata wirtualnego. Te 9 miesięcy to był bardzo trudny czas. Ta zima będzie najtrudniejszym okresem wojny” – dodał ks. Stasiewicz.

W konferencji wzięła też udział Ludmiła Kostuszewicz, prezes Klubu Kultury Polskiej w Energodarze, która współorganizowała ewakuację najbardziej poszkodowanej ludności ukraińskiej z tamtych terenów – miasta, w którym znajduje się Zaporoska Elektrownia Jądrowa – ale też m.in. z oblężonego Mariupola.

Pani Ludmiła przywiozła najpierw swoich rodaków z Energodaru do Krosna. Była to bardzo ciężka podróż, trwała trzy dni. „Myślałam, że to będzie prosta operacja. Wyruszyliśmy 24 lutego popołudniu, z dziećmi i bagażami. Sądziłam, że za dwa tygodnie wrócimy do naszego mieszkania. Tam ludzie nadal pracowali. Dobrze wiedziałam, jakie niebezpieczeństwo nas czeka ze strony Rosji, bo wcześniej pracowałam z donieckimi uchodźcami. Wpadliśmy w przerażenie, gdy zobaczyliśmy jak długa jest kolejka uchodźców po ukraińskiej stronie. Nikt z nas nigdy czegoś takiego nie przeżył, ani nie oczekiwał. Żyliśmy do tej pory spokojnie, każdy miał pracę, dostawał pensję, każdy kochał swoją rodzinę. Pytaliśmy się: dlaczego nas to spotkało?” – mówiła.

Podziękowała wszystkim Polakom oraz organizacjom wszystkim Kościołów za wszelką udzieloną pomoc. Wspomniała o pomocy ewakuacyjnej koordynowanej przez bp. Jana Sobiłę. „Biskup wyciągał ludzi z terenów okupowanych, Zaporoża, Krymu i miast. Dostawaliśmy pieniądze na autokar do Polski. Nie wiem, ilu ludziom udało się pomóc. Dzień mieszał się z nocą. Potem były te duże kolejki, było bardzo zimno, ale Polacy dawali nam jedzenie, w tym ciepłą zupę, dzieci i kobiety otulali kocami. Było bardzo dużo sióstr i braci zakonnych. Na początku było bardzo ciężko. Potem pojechałam do Krosna, do moich ludzi z Energodaru. Postanowiliśmy sami pomagać, pytaliśmy bp. Sobiłę, co potrzebuje Zaporoże i zbombardowane miasta: Mikołajów, Odessa, Charków. Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie dał pieniądze na leki, które kupowaliśmy i zawoziliśmy. Bo bardzo dużo ludzi zmarło w okupacji z powodu braku lekarstw i nieudzielonej pomocy medycznej. Jedna z matek z tego powodu urodziła martwe dziecko. Gdyby nie ta pomoc Zespołu, wielu ludzi nie byłoby teraz przy życiu” – dodała pani Ludmiła.

W pamięci zapadł jej widok ocaleńców z Mariupola i Bierdiańska, którzy przyjechali do Zaporoża. „Głodni, chudzi, brudni, dzieci miały zapadłe oczy. Jedna z matek w czasie okupacji siedziała z dziećmi w piwnicy i własnymi zębami obierała ziemniaki, którymi je karmiła. Oni jedli tylko te ziemniaki. Te miesiące były takie trudne. Takich historii jest więcej. Nie starczy mi życia na to, by dziękować Polakom za pomoc. Bardzo, bardzo dziękuję” – powiedziała.

Jak dodała, teraz spodziewa się kolejnej dużej fali uchodźczej z powodu zimy, którą trudno będzie przeżyć, gdyż Rosja bombarduje infrastrukturę energetyczną dostarczającą prąd i ciepło. Wiele kobiet z dziećmi przed tym okresem wróciło do kraju z całej Europy i nie spodziewały się tak trudnej sytuacji.

Na konferencji obecny był także o. Luca Bovio IMC, sekretarz krajowy Papieskiej Unii Misyjnej. Opowiedział on o pomocy udzielonej Ukrainie przez jego rodaków. Bardzo szybko zaangażowały się w nią głównie wspólnoty parafialne z Lombardii na północy kraju. Włoscy katolicy dzwonili do niego i pytali, jaka pomoc jest potrzebna i gdzie ją kierować. Część tej pomocy została udzielona w Polsce, ale przede wszystkim została ona skierowana na Ukrainę za pośrednictwem Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie.

Obecnie Kościołowi za wschodnią granicą Polski posługuje 198 kapłanów diecezjalnych, 387 kapłanów zakonnych, 320 sióstr i 40 braci zakonnych z Polski oraz wolontariusze świeccy.

Ofiary materialne dla wsparcia Kościoła na Wschodzie można wpłacać także indywidualnie na konto: Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie, Skwer Kard. S. Wyszyńskiego 6, 01-015 Warszawa, Santander Bank Polska S.A. Warszawa. Wpłaty w PLN i SWIFT CODE: WBKPPLPP PL89 1090 1014 0000 0000 0301 4449.

lk, gie (KAI) / Warszawa

« 1 »

reklama

reklama

reklama