Prawdziwe miłosierdzie kosztuje!

„Dziś o Bożym miłosierdziu mówią prawie wszyscy. Tyle że jak Bóg słucha wielu z tych wywodów o miłosierdziu, to rzeczywiście musi być bardzo cierpliwy i miłosierny, aby nie zagrzmieć z góry” – pisze o. Dariusz Kowalczyk SJ w felietonie dla tygodnika „Idziemy”.

O. Dariusz Kowalczyk SJ w felietonie dla tygodnika „Idziemy” pisze o parodii orędzia miłosierdzia. Dzisiaj niemal wszyscy mówią o Bożym miłosierdziu, ale przez wielu jest ono źle rozumiane. Autor felietonu podkreśla, że Bóg naprawdę musi być cierpliwy i miłosierny, by nie zagrzmieć z góry, kiedy słucha niektórych wywodów w tym temacie. Jakże wiele osób rozumie dziś miłosierdzie w duchu powiedzenia: „Hulaj dusza, piekła nie ma!”. I to właśnie jest parodia. Czyja? 

O. Kowalczyk SJ jasno wyjaśnia, kto stoi za „małpowaniem Pana Boga”: „Diabeł, którego Ojcowie Kościoła nazywali „małpą Boga”, jako że niekiedy próbuje małpować Stwórcę, nie mógł nie zająć się małpowaniem miłosierdzia. Niestety, odnosi na tym polu pewne sukcesy. Wtłoczył wielu ludziom do głów antychrześcijańską parodię orędzia miłosierdzia”. 

Autor felietonu podkreśla, gdzie należy szukać prawdy o miłosierdziu Bożym: „Autentyczne orędzie miłosierdzia znajdujemy przede wszystkim w Biblii. Jest to miłosierdzie, które nie anuluje prawdy i sprawiedliwości, ale – wręcz przeciwnie – uwypukla je. Miłosierdzie Boga jest wielkie, bo grzech nie jest jakąś błahostką, ale czymś, co sprowadza śmierć. Gdyby tak nie było, to Jezus nie musiałby umierać na krzyżu. Prawdziwe miłosierdzie kosztuje. Nie polega ono bowiem jedynie na pobłażliwym uśmiechu, poklepaniu po plecach i stwierdzeniu, że nie ma sprawy. Jezus staje po stronie cudzołożnicy, a w opozycji do obłudników, którzy ją oskarżają. Na koniec jednak mówi do kobiety: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” (J 8, 11). Grzech nazywa grzechem i wzywa do nawrócenia”.

„Tymczasem ideolodzy pseudomiłosierdzia zdają się uważać, że każdy ma swoją prawdę i nie należy się nikogo czepiać w imię jakiejś tam doktryny. Przy czym są w tym przypadku bardzo wybiórczy. Nie należy bowiem czepiać się w imię integralnie pojętego nauczania katolickiego, ale już w imię postępowych, modnych poglądów jak najbardziej trzeba przywalać na różne sposoby. Innymi słowy, manipuluje się miłosierdziem, by bronić swoich… Dla nie-swoich pozostaje ideologiczno-moralizujące wzburzenie” – podkreśla o. Kowalczyk SJ.

Profesor Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie pisze dalej o tym, że „wynaturzone pojęcie miłosierdzia redukuje je do lewicowo-liberalnej tolerancji, która w gruncie rzeczy odwraca chrześcijańskie sensy i znaczenia”. Podkreśla, że fałszywe miłosierdzie osłabia bądź anuluje wagę grzechu. A jednocześnie wprowadza nowe „grzechy”, za które powinno się publicznie „pokutować”. 

O. Kowalczyk podaje także drugie źródło po Biblii, do którego warto sięgać, aby poznać miłosierdzie Boże. To „Dzienniczek” apostołki Bożego miłosierdzia, św. s. Faustyny Kowalskiej. „Boże Miłosierdzie od strony Boga jest nieograniczone, ale człowiek może się na nie zamknąć i je odrzucić. Stąd Faustyna pisze też o gniewie Bożym, który nie tylko nie zaprzecza miłosierdziu, ale stanowi wymiar miłosierdzia. Gniew Boga to nic innego, jak miłosierdzie, które zostaje odrzucone. Można je porównać do gniewu kochającej matki, która patrzy bezradna, jak jej syn niszczy swe życie, pogrążając się w złu i grzechu. Bóg walczy o każdego człowieka do końca. W centrum tej walki stoi ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus” – podkreśla o. Kowalczyk SJ.

źródło: „Idziemy” nr 17/2022

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama