Moi ludzie potrzebują Ciała i Krwi Chrystusa!

„Pamiętam, kiedy po raz pierwszy musiałem zamknąć drzwi katedry w San Francisco i transmitować na żywo Mszę. Drzwi katedry są wykonane ze szkła. Widziałem, jak ludzie podchodzą, próbują otworzyć drzwi, a potem stoją, patrząc przez szybę, próbując śledzić Mszę. Serce mi zamarło” – pisze abp Cordileone o czasie obostrzeń z powodu pandemii.

Rok temu wielu katolików na świecie przeżywało bardzo trudny czas. Drzwi kościołów były zamknięte na czas Wielkiej Nocy. Pandemia sprawiła, że weszły rygorystyczne obostrzenia. W zeszłym roku koronawirus był nowym zjawiskiem. Niewiele o nim wiedziano. Chociaż było to wtedy bolesne, tymczasowe zamknięcie drzwi do kościołów wydawało się rozsądną rzeczą do zrobienia.

„Wiele osób uznało to za traumatyczne, w tym ja. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy musiałem zamknąć drzwi naszej katedry w San Francisco i transmitować na żywo Mszę. Drzwi katedry są wykonane ze szkła. Widziałem, jak ludzie podchodzą, próbują otworzyć drzwi, a potem stoją, patrząc przez szybę, próbując śledzić Mszę. Serce mi zamarło. Zrobiło mi się niedobrze. Trwało to kilka dni. W końcu nikt już nie pojawił się pod drzwiami” – pisze abp Salvatore J. Cordileone, arcybiskup San Francisco. „W minione święta Bożego Narodzenia postanowiłem wpuścić moich ludzi do środka, jeśli pogoda będzie tego wymagała. Zrobiłem to, ponieważ wiedziałem, że możemy bezpiecznie celebrować Mszę św. Co ważniejsze: zrobiłem to, ponieważ wiedziałem, że moi ludzie potrzebują świąt. Niezależnie od swoich trudności i wyzwań potrzebują Ciała i Krwi Chrystusa. I muszą być razem” – podkreśla arcybiskup.

„Boże Narodzenie każdego roku celebruje fundamentalną chrześcijańską prawdę o Wcieleniu. Bóg staje się człowiekiem. Ten moment wyznacza wzór całego etosu chrześcijańskiego: rezygnacja z roszczeń do władzy i bogactwa nie tylko po to, by pomóc ubogim, czy tylko służyć ubogim, ale by być jednym z biednych. Teologowie nazywają to kenozą: ogołoceniem się Boga, aby narodzić się jako istota ludzka w naszym ograniczonym ludzkim świecie, w rodzinie robotniczej, która była bezdomna, gdy urodził się ich syn, Bóg-człowiek” – pisze abp Cordileone.

Arcybiskup San Francisco zauważa, że ten etos Wcielenia widzimy w życiu naszych świętych, w życiu świętych ludzi na przestrzeni tak wielu wieków. „Św. Franciszek z Asyżu wyrzekł się bogatego i wygodnego życia, aby żyć ze swoją ukochaną „Panią ubóstwa”. Jego ojciec myślał, że zwariował. Ale św. Franciszek zapoczątkował ruch odnowy 800 lat temu, który trwa do dziś. Jego synowie przynieśli tego samego ducha odnowy na ten kontynent pół tysiąca lat później, kiedy stali się latynoskimi założycielami Ameryki. Święci i święte imiona, których franciszkańscy misjonarze czczą w swojej pracy, są rozproszeni po całym zachodnim wybrzeżu: Los Angeles, San Francisco, Sacramento, San Diego i wielu innych. Św. Elżbieta Węgierska prowadziła surowe życie i troszczyła się o biednych nawet jako królowa. Po utracie męża zrezygnowała z roszczeń do tronu, by żyć w ubóstwie, żyć jako jedna z biednych i służyć im z pełnym miłości oddaniem. Ale nie musimy przeszukiwać historii w poszukiwaniu takich przykładów. W naszych czasach św. Matka Teresa miała wszelkie szanse na wygodne życie jako córka kupca, ale zrezygnowała z tego, aby znaleźć Jezusa w obliczu ubogich i bezdomnych na ulicach Kalkuty” – pisze abp Cordileone i dodaje, że dziś tak niewielu z nas w pełni żyje tym chrześcijańskim etosem.

Może i niewielu, ale mimo dechrystianizacji świata zachodniego, wciąż widzimy wokół nas pozostałości tego chrześcijańskiego etosu. „Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, właśnie dlatego, że chrześcijaństwo od wielu stuleci jest tak splecione z cywilizacją zachodnią. Ale myślę o pracownikach służby zdrowia, którzy pracują do wyczerpania, ryzykując swoim zdrowiem, a nawet życiem, opiekując się osobami w stanie krytycznym na COVID-19: lekarzami, pielęgniarkami, asystentami technicznymi i dozorcami pracującymi na dwie zmiany, gdy nasze szpitale zapełniają się chorymi. Myślę o dobrych policjantach, którzy są niesprawiedliwie oczerniani z powodu brutalnych wykroczeń niektórych „złych aktorów” w służbie, ale którzy i tak przychodzą do pracy, zapewniając nam bezpieczeństwo. Myślę o wszystkich rodzicach, którzy poświęcają się, aby zapewnić naukę swoim dzieciom i je kształcić, pomimo rosnących trudności z powodu ograniczeń związanych z COVID-19” – podkreśla abp Cordileone.

Arcybiskup San Francisco zaakcentował, że uniżając się, by służyć innym, nie tylko robimy to, o co prosi nas Bóg, ale i robimy to, co Bóg dla nas zrobił. On to przecież „uniżył samego siebie, przyjąwszy postać Sługi". Można powiedzieć, że Boże Narodzenie to wymiana prezentów. Pan Bóg dał nam największy dar ze wszystkich: Jego Syn ogołocił się, aby stać się jednym z nas. Niebawem jednak znowu wróci czas Wielkiego Postu i przygotowań do Wielkiej Nocy. Jaka będzie w tym roku? Jeszcze tego nie wiemy. Jednak czas skupić się na Panu Bogu... „Kiedy przygotowujemy nasze serca do kolejnego Wielkiego Postu, a po nim największego ze wszystkich świąt chrześcijańskich, naszego odkupienia i nowego życia na Wielkanoc, pozostaje proste pytanie: co w zamian zaofiarujemy Bogu?” – zadaje pytanie do refleksji abp Cordileone.

źródło za: firstthings.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama