Ewangelizacja: Co i kiedy?

Ewangelizacja jest zasadniczym imperatywem dla współczesnego Kościoła. Jest jednak sprawą fundamentalnej wagi, co ma być jej treścią i jak realizować ją w praktyce, na co zwraca uwagę George Weigel w felietonie opublikowanym w The Catholic Difference

Podczas „spotkania informacyjnego” Kolegium Kardynałów w dniach 29-30 sierpnia panowała zasadnicza zgoda co do tego, że ewangelizacja jest głównym imperatywem katolicyzmu w XXI wieku - zgodność ta, co zrozumiałe, sprawia radość autorowi książki z 2013 r., która nosiła prowokacyjny tytuł „Katolicyzm ewangeliczny”. W ramach tego konsensusu pozostają jednak do rozstrzygnięcia poważne pytania. Przyglądając się dzisiejszemu spektrum katolicyzmu na świecie i biorąc pod uwagę ostatnią dekadę kościelnych zawirowań, pojawiają się cztery pytania dotyczące tego, „co” i jedno pytanie odnośnie do „kiedy”, które należy rozstrzygnąć, jeśli konsensus co do konieczności ewangelizacji ma być owocny w przyciąganiu innych do Chrystusa lub w powrocie do Niego.

Pierwsze pytanie dotyczące tego, „co”, jest chrystologiczne: Czy Kościół może ewangelizować, jeśli nie proponuje Jezusa Chrystusa jako ostatecznego wyrazu samoobjawienia się Boga wobec ludzkości i jedynego Zbawiciela świata? Takie było jednoznaczne nauczanie Kościoła katolickiego od przemowy Piotra z Dziejów Apostolskich 4,12 poprzez deklarację Dominus Iesus (Pan Jezus), wydaną przez Kongregację Nauki Wiary, z autorytatywną aprobatą papieża Jana Pawła II podczas Wielkiego Jubileuszu 2000 roku. Czy to przekonanie pozostaje dziś fundamentem katolickiej ewangelizacji i katechezy? Jeśli tak, to jak Kościół ma rozumieć podpisaną przez papieża Franciszka deklarację z Abu Dhabi z 2019 roku, która potwierdza, że „pluralizm” i „różnorodność” religii na świecie są czymś „zgodnym z wolą Boga”? Czy jest tu jakieś napięcie, a może nawet sprzeczność, która wymaga wyjaśnienia?

Drugie pytanie na temat tego, „co”, jest eklezjologiczne: czy Kościół katolicki jest Kościołem powszechnym, mającym lokalne kościelne środki wyrazu, czy też jest luźną federacją Kościołów lokalnych, z których każdy ma własną doktrynalną i moralną „drogę” (zapożyczając to określenie z Niemiec)?

Światowy anglikanizm jest przykładem tego drugiego; a smutna kondycja Wspólnoty Anglikańskiej, która ma trudności nawet z zebraniem się na spotkanie swoich członków, jest przestrogą. Co więcej, czy liczne wyzwania ewangelizacyjne w XXI wieku nie potęgują się, a nawet zaostrzają, gdy Kościoły lokalne głoszą różne ewangelie i różne sposoby życia? Co instytucjonalny niemiecki katolicyzm, który wydaje się być zdeterminowany, by wymyślić siebie na nowo jako Kościół Przebudzenia [Church of Woke], ma do zaoferowania ewangelizacyjnym wysiłkom Kościoła w Afryce i Azji? Jak katolicyzm Nowego Modelu, który ledwo odróżnia się od świeckiego progresywizmu, może ponownie ewangelizować postchrześcijańskie części świata północnoatlantyckiego? Co dzieje się z ewangelizacją, gdy Kościół traci przywiązanie do „jednego Pana, jednej wiary, jednego chrztu” (Ef 4, 5)?

Trzecie pytanie odnośnie do tego, „co” dotyczy architektury życia moralnego: Czy encyklika Veritatis Splendor z 1993 roku, która stwierdza, że niektóre czyny są same w sobie „wewnętrznie złe”, właściwie określa biblijny i teologiczny fundament, na którym opiera się katolicka nauka moralna? Czy też Kościół katolicki przyjmuje obecnie teorię moralno-teologiczną znaną jako „proporcjonalizm”, która rozumie życie moralne jako ciągłe negocjacje, w których indywidualne sumienie nawiguje pomiędzy niestabilnymi normami moralnymi, zmieniającymi się normami społecznymi i osobistymi intencjami? Czy Kościół może ewangelizować, jeśli nie może oznajmić ze współczuciem, ale i z ewangelicznym przekonaniem, że to, a nie co innego, jest drogą prawego życia, ponieważ niektóre czyny są po prostu złe, bez żadnych dopowiedzeń?

Czwarte pytanie na temat tego, „co” dotyka watykańskiej dyplomacji: Jak Kościół może ewangelizować, zwłaszcza w kulturach i państwach wrogich chrześcijaństwu, jeśli Watykan wydaje się nie mieć chęci obrony tego, co należy do niego? Droga „dialogu” obrana w przypadku Hong Kongu i Chin, Rosji, w obliczu zaciekłych antykatolickich prześladowań na Kubie, w Wenezueli i Nikaragui przyniosła niewiele, jeśli w ogóle, pozytywnych rezultatów. Jaki wpływ na przyszłą ewangelizację ma niechęć Watykanu do publicznej obrony zarówno poszczególnych katolików (jak uwięziony Jimmy Lai w Hongkongu czy uwięziony biskup Rolando Álvarez w Nikaragui), jak i wolności instytucjonalnej Kościoła (jak np. w kwestii mianowania biskupów w Chinach)? Czy ewangelizacja może się udać, jeśli usiłowania podejmowania „dialogu” z prześladowcami stłumią profetyczny głos Kościoła w mówieniu prawdy światowym władzom?

Jeśli chodzi o to „kiedy”, niejeden kardynał w Rzymie w zeszłym miesiącu zadawał pytanie, jak można prowadzić solidny program ewangelizacji, jeśli Kościół jest stale na spotkaniach — czy to synodach diecezjalnych, synodach krajowych, synodach kontynentalnych czy synodach globalnych. Bycie Kościołem papieża Franciszka „stale w misji” niełatwo pogodzić z byciem Kościołem stale na spotkaniach. A problem rozsądnego gospodarowania czasem pogłębia się, gdy spotkania te prowadzone są w oparciu o założenie, że nic lub prawie nic nie jest stałe w katolicyzmie „zmian paradygmatów”.

Ewangelizacja — to pewne: jakie jednak ma być jej przesłanie i jakimi ma się dokonywać środkami?

 

źródło: The Catholic Difference

« 1 »

reklama

reklama

reklama