reklama

Cenzura po niemiecku. Ponad 5 razy więcej pieniędzy na kontrolę internetu

W latach 2016-2025 Niemcy wydały ponad 100 mln euro na kontrolę treści internetowych. 30 mln euro pochodziło z funduszy Unii Europejskiej. Gwałtowny wzrost wydatków nastąpił w ostatnich 5 latach. Granty dostawały m.in. organizacje donoszące na konkretne partie polityczne.

Jakub Jałowiczor

dodane 24.11.2025 11:42

Raport „Sieć cenzury: regulacja i represje w dzisiejszych Niemczech”  opublikowała organizacja pozarządowa Liber-net. Jak wynika z opracowania, finansowanie przez państwo kontroli i cenzury wypowiedzi w niemieckiej sieci wzrosło ponad pięciokrotnie w latach 2020–2024. Autorzy stwierdzili, że finansowanie potroiło się w latach 2020–2021, a następnie jeszcze podwoiło się w 2023 r. Blokowanie treści odbywa się często pod hasłem walki z dezinformacją.

Liber-net podaje, że Niemcy wydały 105,6 mln euro na regulację wypowiedzi w latach 2016–2025. Kwota ta obejmuje granty dla stowarzyszeń monitorujących media i organizacji prawnych zajmujących się konkretnymi partiami politycznymi. W 2020 r. państwo niemieckie wydało na takie cele niecałe 5 mln euro. W 2024 r. było to już ok. 27 mln euro.

Wyrok za mem

W czerwcu 2025 r. niemiecka policja przeprowadziła zakrojoną na szeroką skalę operację wymierzoną w „cyfrowych podpalaczy” i osoby podejrzane o mowę nienawiści. Przeprowadzono 170 akcji przeciwko konkretnym osobom. W kwietniu na 7 miesięcy więzienia skazano Davida Bendelsa, redaktora naczelnego powiązanego z AfD dziennika „Deutschland Kurier”. Bendels udostępnił w serwisie X mem z niemiecką minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser. Obrazek przedstawiał Faeser trzymającą transparent z napisem „Nienawidzę wolności słowa”, podczas gdy na oryginalnym zdjęciu napis brzmiał „Pamiętamy”, co odnosiło się do pamięci ofiar nazistowskich Niemiec.

UE się dokłada

Raport Liber-net ujawnił, że Unia Europejska częściowo sfinansowała niemiecką kampanię. Od 2018 r. UE przekazała Berlinowi na ten cel 30 mln euro. W tym samym okresie 400 tys. dol. dołożyły ponadto władze Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie pieniądze trafiły do 14 organizacji.

Autorzy badania podkreślają „niezwykle dużą rolę” Niemiec w działaniach UE na rzecz cenzury. Federalne Ministerstwo Edukacji i Badań Naukowych (BMBF) okazało się największym ministerialnym sponsorem, przekazując 56 mln euro od 2017 r. Z kolei wśród głównych beneficjentów znajduje się konsorcjum badawcze RUBIN, które opracowuje narzędzia sztucznej inteligencji do weryfikacji treści w mediach cyfrowych w obliczu rosnących obaw dotyczących dezinformacji i deepfake’ów.

„Cenzura pogłębia polaryzację”

Cenzura prowadzona jest na podstawie Ustawy o egzekwowaniu prawa w sieci.  Przepisy te nakładają na firmy obowiązek usuwania nielegalnych treści, w tym tzw. mowy nienawiści. Ustawę krytykowali politycy różnych opcji. Działacze Wolnych Demokratów, Zielonych i Alternatywy dla Niemiec argumentowali, że narusza ona wolność słowa.

„Europejskie elity postrzegają restrykcyjną regulację treści jako zwycięską strategię polityczną, pomimo znacznego sprzeciwu, jaki wywołała nie tylko w Unii, ale także w Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych – stwierdził Andrew Lowenthal, założyciel i dyrektor generalny Liber-net. – Twierdzę, że cenzura w rzeczywistości pogłębia polaryzację, a nie ją łagodzi”.

Lowenthal dodał, że „w Niemczech znaczna część społeczeństwa obywatelskiego porzuciła swoją tradycyjną rolę strażników władzy” i zamiast tego „połączyła siły z państwem, aby stłumić niezadowolenie społeczne”.

Źródło: unherd.com

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama