reklama

Co dzieje się w Kaplicy Sykstyńskiej, kiedy wierni zobaczą biały dym?

W tym momencie w Kaplicy Sykstyńskiej następuje niemało uświęconych tradycją elementów liturgicznych, a jednocześnie symbolicznych –odpowiada Wojciech Wrona, adwokat kościelny, kanonista specjalizujący się w prawie oraz historii elekcji papieskich.

MM

dodane 08.05.2025 16:05

 Kiedy któryś z kandydatów osiągnął kanoniczną większość 2/3 głosów, wówczas do Kaplicy zostaje zaproszony Mistrz Ceremonii Liturgicznych razem z Ceremoniarzami. 

Dziekan Kolegium -a w przypadku jego nieobecności – kardynał, który przewodniczył konklawe, podchodzi do elekta i zadaje mu pytanie: „Czy przyjmujesz swój kanoniczny wybór na Biskupa Rzymskiego?”. Z perspektywy prawnej jest to najważniejszy moment, ponieważ jeśli kardynał posiada święcenie biskupie, to w chwili, gdy powie: Accepto, czyli „akceptuję” lub „zgadzam się” staje się natychmiast papieżem, ze wszystkimi jego prerogatywami. Od tego momentu posiada on najwyższą, pełną i bezpośrednią władzę w Kościele, przysługującą następcy św. Piotra; zatem mimo faktu, że elekt odziany jest jeszcze w szaty kardynalskie jest on już Biskupem Rzymu.

W dalszej kolejności nowo wybrany papież udaje się do tzw. Pokoju Łez, gdzie może chwilę się pomodlić i po raz pierwszy nałożyć na siebie jedną z trzech przygotowanych białych sutann. Niemalże jednocześnie w Kaplicy Sykstyńskiej przed ołtarzem ustawiany jest tron biskupi, na którym za chwilę zasiądzie Ojciec Święty.

Po jego powrocie ma miejsce część modlitewna. Najpierw w imieniu wszystkich kardynałów pozdrawia Biskupa Rzymskiego Kardynał Dziekan Kolegium, lub też ten który przewodniczył konklawe. Następnie Kardynał Diakon odczytuje perykopę ewangeliczną, opisującą dialog między Chrystusem a Piotrem, w którym to Jezus zwraca się do Piotra z wezwaniem „Paś owce moje”. Jest to niezwykle przejmująca chwila dla nowego papieża, wezwanego tymi słowami do kierowania całym mu powierzonym Ludem Bożym. Dalej Kardynał Protoprezbiter odmawia modlitwę nad nowym papieżem.

Następuje teraz bardzo ważny moment, jaki stanowi homagium. Wówczas to każdy z kardynałów elektorów oddaje hołd Ojcu Świętemu zasiadającemu na tronie biskupim, aby wyrazić wobec niego pełne posłuszeństwo i chęć służby Kościołowi przez służbę Piotrowi. Myślę, że wielu z nas jeszcze z archiwalnych zapisków telewizyjnych pamięta scenę, kiedy to podczas inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II w 1978 roku na placu św. Piotra podszedł do polskiego Papieża kardynał Wyszyński klękając przed nim, zaś Ojciec Święty objął go ramionami, przytulił do siebie i podniósł z kolan. Było to właśnie homagium; pamiętajmy jednak, że homagium odbywające się podczas Mszy inaugurującej pontyfikat jest powtórzeniem tego, co wcześniej już działo się w Kaplicy Sykstyńskiej. I to ów obrzęd odbywający się w niedostępnej dla mediów przestrzeni Sykstyny stanowi najczęstszą przyczynę, dlaczego niekiedy mija ponad godzina między pojawieniem się białego dymu, a wejściem Ojca Świętego na balkon Bazyliki św. Piotra.

Po zakończeniu homagium następuje kolejny symboliczny moment: Biskup Rzymu podejmuje śpiew Te Deum („Ciebie Boga wysławiamy”), po pewnym czasie do papieża chórem dołączają się wszyscy kardynałowie. Ukazuje to prawdę, że wybór następcy św. Piotra nie jest radością jego samego, ale całego Kościoła gromadzącego się wokół papieża.

Na samym końcu przewidzianych w przepisach obrzędów, następuje pewien paralelizm, ponieważ kardynałowie podobnie jak procesyjnie wchodzili do Kaplicy Sykstyńskiej, tak teraz również procesyjnie ją opuszczają, z tą poważną różnicą, że na końcu procesji idzie za nimi mąż w białej szacie. Poprzedza go Kardynał Protodiakon, który z loggii Bazyliki św. Piotra wygłasza słynną formułę Habemus papam, zwiastując ukazanie się na balkonie kolejnego następcy Księcia Apostołów, którego posłannictwem jako fundamentu jedności Kościoła, jest nieść pokój przez Krzyż Chrystusa aż na krańce świata.

 

 

1 / 1

reklama