reklama

Weigel: J.H. Newman lekarstwem na współczesny ultramontanizm – progresywny, a jednocześnie autorytarny

Dziś już mało kto, poza studentami teologii, pamięta o zjawisku dziewiętnastowiecznego ultramontanizmu. A szkoda – bo odżywa ono na nowo i jest równie szkodliwe, jak wówczas. Lekarstwem może być nauczanie ogłoszonego właśnie doktorem Kościoła J.H. Newmana – wskazuje George Weigel.

MG

dodane 20.11.2025 10:37

Jak podkreśla Weigel, życie Newmana było ciągłym poszukiwaniem prawdy – a na swej drodze ciągle musiał zmagać się z niezrozumieniem, oczernianiem i bezpodstawnymi zarzutami. Ostatecznie jednak to jego stanowisko okazało się słuszne, czego potwierdzeniem było przyznanie mu godności kardynała przez Leona XIII, teraz zaś – tytułu doktora Kościoła przez kolejnego papieża, Leona XIV.

Rozwój doktryny to nie zmiana paradygmatu

Droga Newmana wiodła od ewangelikalizmu, przez reformatorski, anglikański Kościół tzw. „wysoki” (czyli bliski katolicyzmowi), aż do katolicyzmu. W trakcie swych duchowych i teologicznych poszukiwań napisał kilka dzieł, które uznać można za epokowe i które nadal zachowują swe znaczenie, m.in.: Apologia pro vita sua (porównywane nieraz z Wyznaniami św. Augustyna); Idea uniwersytetu (lektura obowiązkowa dla osób pracujących w instytucjach szkolnictwa wyższego uważających się za katolików); oraz Gramatyka przyświadczenia (arcydzieło łączące filozofię i psychologię wiary). Jego kazania parafialne i proste to perełki homiletyczne i stylistyczne, a jego modlitwy, wersety i nabożeństwa stanowią bogatą lekturę duchową.

Jeśli chodzi o problem ultramontanizmu, najbardziej bodaj istotny jest Esej o rozwoju doktryny chrześcijańskiej. Stanowi on genialne wyjaśnienie, w jaki sposób chrześcijańska doktryna rozwija się organicznie od wewnątrz. Rzecz w tym, że rozwój ten nie oznacza nigdy zerwania z Objawieniem Bożym zawartym w Biblii i Tradycji, jest natomiast pogłębieniem zrozumienia prawd w zawartych w tymże Objawieniu. Esej ten przyczynił się wiek później do wypracowania nauczania Soboru Watykańskiego II dotyczącego Kościoła, objawienia Bożego, wolności religijnej, ekumenizmu oraz wzajemnego stosunku Kościoła i państwa.

Newman podaje kryteria, pozwalające odróżnić autentyczny rozwój doktryny od zerwania ciągłości z Tradycją. Jego argumenty pozwalają obalić twierdzenia wysuwane przez niektórych, jakoby podczas Soboru Watykańskiego II Kościół przeszedł „zmianę paradygmatu”. Rozwój doktryny jest czymś naturalnym i potrzebnym, pozwala bowiem lepiej rozumieć niezmienne Objawienie Boże; zmiana paradygmatu oznaczałaby odejście od prawdy zawartej w tym Objawieniu.

Newman i współczesny ultramontanizm

Jednym z fundamentalnych błędów dziewiętnastowiecznego montanizmu (którego przedstawicielem był w Anglii kard. H.E. Manning) było rozumienie Kościoła na podobieństwo wojskowej hierarchii: papież traktowany był jak władca absolutny, któremu należy się bezwzględne posłuszeństwo, cokolwiek by powiedział i jakąkolwiek decyzję by wydał. Nie jest to właściwe rozumienie papieskiej nieomylności, na co zwracał uwagę Newman. Nieomylność Biskupa Rzymu funkcjonuje w łączności z całym Kościołem, a nie jest „nad” Kościołem. Biskupi i teologowie nie są jedynie wykonawcami rozkazów płynących z góry, ale współpracują z papieżem. Jako przykład podać można dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP, proklamowany 8 grudnia 1854 przez Piusa IX, który przed jego ogłoszeniem, w encyklice Ubi primum (1849) prosił biskupów całego świata o przedstawienie pisemnej opinii i faktycznie otrzymał 604 odpowiedzi od biskupów całego świata.

Sposób, w jaki Newman ukazywał nieomylność papieską i jej granice, znalazł uznanie już na Soborze Watykańskim I. Nie przekonało to jednak kard. Manninga, lidera frakcji ultramontanistycznej. Ostatecznie kampania ultramontanistów przeciw Newmanowi ucięta została przez papieża Leona XIII, który mianował Newmana kardynałem.

Fakt przyznania Newmanowi tytułu doktora Kościoła w tym roku – wskazuje Weigel – ma głęboką wymowę. Jedność Kościoła jest dziś bowiem zagrożona przez odradzający się ultramontanizm. W przeciwieństwie do dziewiętnastowiecznego nie jest to jednak ultramontanizm „konserwatywny”, ale jego przeciwieństwo – połączenie progresywizmu w sferze idei z liberalnym autorytaryzmem w rządzeniu Kościołem.

Weigel nawiązuje tu do powszechnych na zachodzie prób wyciszania głosu teologów i biskupów wskazujących na brak jasności w niektórych elementach nauczania papieża Franciszka. Starania o doktrynalną jasność nie są bynajmniej wyrazem „niechęci do magisterium zmarłego papieża”. Tymczasem tak właśnie są traktowane i – niestety – nieraz idą za tym kontrowersyjne decyzje personalne:

„Ten absurdalny zarzut, a właściwie zniesławienie, nie był rzadkością przez ostatnie dwanaście lat. Czy o to właśnie chodziło, gdy w sierpniu tego roku trzech wybitnych wykładowców zostało nagle zwolnionych ze stanowisk w seminarium duchownym Najświętszego Serca w Detroit?”

Weigel nawiązuje tu do faktu zwolnienia profesorów Ralpha Martina, Eduardo Echeverri i Eda Petersa przez abpa Edwarda Weisenburgera z Detroit.

Wszyscy trzej mają za sobą długą karierę akademicką; w przeszłości wskazywali na niejasności w nauczaniu papieża Franciszka, wyrażając obawy dotyczące możliwego zamieszania doktrynalnego. Zostali zwolnieni po ponad dwudziestoletnim stażu pracy jako wykładowcy w seminarium – bez jakiegokolwiek uzasadnienia. To właśnie ma na myśli Weigel pisząc o połączeniu ideowego progresywizmu z dyscyplinarnym autorytaryzmem. Przestrzega jednocześnie:

„Nowi ultramontaniści mogą być równie brutalni jak dawni, a ich prześladowanie teologii eksploracyjnej to praktyka prowadząca do tłumienia rozumu i podziałów w Kościele, mocno krytykowana na Soborze Watykańskim II. Św. John Henry Newman, Doktor Kościoła, był poważnie zaniepokojony starym ultramontanizmem. Z pewnością, z właściwą sobie elegancją, potępiłby jej lustrzane odbicie z XXI wieku.”

Źródło: georgeweigel.com

1 / 1

reklama