Być dobrym – ale po co?

Ostatecznie po co mam być dobry? Aby inni widząc moje dobre czyny, chwalili Ojca. To jest bardzo ważne, bo tu mamy czasem problem. To nie może być na odwrót.

Pięknie zachęca dziś prorok Izajasz: Dziel swój chleb z głodnym, do domu wprowadź biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwracaj się od współziomków. Mógłby ktoś jednak zapytać, a po co takim dobrym być? Co mi z tego przyjdzie?

Odpowiedź jest już w następnym zdaniu: Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. (…) Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: „Oto jestem!”

Proste – tak to działa. Gdy jesteś dobry, masz lepsze życie i to doczesne (zdrowie), i to duchowe (zawołasz, a Pan odpowie). Nie wierzysz? Spróbuj!

Mało tego! Jezus wskazuje w dzisiejszej Ewangelii na dodatkowy aspekt bycia dobrym: Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Ostatecznie po co mam być dobry? Aby inni widząc moje dobre czyny, chwalili Ojca. To jest bardzo ważne, bo tu mamy czasem problem. To nie może być na odwrót. Widząc moją dobroć, ludzie powinni wychwalać Boga, a nie mnie.

Panie, daj mi pragnienie bycia dobrym człowiekiem. Błogosław mi w moim życiu codziennym i w sprawach wiary. I proszę, bym moją dobrocią mógł świecić, jak lampą. Jednak broń mnie wtedy od pychy. Niech wszyscy dostrzegają, że moja dobroć pochodzi od Ciebie i Ciebie za nią wysławiali.

Andrzej Cichoń

Rozważanie napisane na niedzielę 9. 02. 2020 r.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama