Kościół słuchający wszystkich?!

Wydaje się, że ideologia „słuchania wszystkich” ma w pewnych przypadkach ukryty cel. Nie chodzi tak naprawdę o słuchanie wszystkich, ale o udzielenie głosu tym, którzy głoszą rzeczy do tej pory przez Kościół odrzucane jako sprzeczne z Jezusową Ewangelią, nauczaniem Apostołów i daną nam przez Stwórcę ludzką naturą.

Jednym z synodalnych sloganów jest twierdzenie, że trzeba wysłuchać wszystkich. Problem w tym, że dzień ma tylko 24 godziny i nie da się wszystkich zaprosić i wysłuchać. Jest zatem tak, że ktoś decyduje, komu dać głos, a kogo grzecznie pominąć. Ponadto powstaje pytanie, co zrobić, jak już kogoś, kogo dopuściliśmy do mówienia, wysłuchamy. Fajnie, jak powie nam coś – naszym zdaniem – odkrywczego, mądrego, co warto w taki czy inny sposób podjąć. Może się jednak zdarzyć, że to, co usłyszymy, zupełnie nam się nie spodoba. Szlachetne jest przesłanie „Dezyderaty”: „Wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść”. No ale jak już takiego tępego wysłuchamy, to co dalej. Zresztą ta sama „Dezyderata”, obok wzywania do wysłuchania innych, radzi też – zdawałoby się – zupełnie coś innego, a mianowicie: „Unikaj głośnych i napastliwych – są udręką ducha”. A tak się składa, że „tępi i nieświadomi” są często „głośni i napastliwi”.

W Biblii nie znajdziemy jakiejś ideologii słuchania wszystkich. Wręcz przeciwnie! Psalmista głosi: „Szczęśliwy mąż, który […] nie siada w kole szyderców” (Ps 1,1). A w „Mądrości Syracha” czytamy: „Nie wdawaj się z głupim w długie rozmowy / i nie chodź do tego, kto nie ma rozumu” (Syr 22,13). Przypomina się tutaj powiedzenie Marka Twaina: „Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”. Biblia zachęca nas natomiast, by słuchać Boga i Jego prawdziwych proroków. Jezus zwraca się do ludzi:  „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. Jednocześnie Słowo Boże przestrzega nas przed fałszywymi nauczycielami. W Drugim Liście do Tymoteusza św. Paweł napomina: „Unikaj światowej gadaniny; albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą się zbliżać ku bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. […] Przyjdzie chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom”. 

Bywa i tak, że jest czas mówienia, do którego wcześniej trzeba by się oczywiście przygotować. Ale ci, którzy z jakichś powodów nie są przygotowani, ogłaszają z poczuciem wyższości, że dość tego gadania, że oni będą teraz słuchać, bo słuchanie jest ważniejsze. Pamiętam Synod o młodzieży. Większość jego uczestników, biskupów, opowiadała, że przyjechała do Rzymu, by słuchać młodzieży. Ja bym raczej oczekiwał, że biskup przyjedzie na synod przygotowany, po wielu spotkaniach z różnymi grupami młodzieży i z duszpasterzami młodzieżowymi, odbytymi w jego diecezji, regionie, kraju. Ponadto oczekiwałbym, że będzie miał w ręku wyniki profesjonalnie zrobionych ankiet, sondaży wśród młodych. I podzieli się tą wiedzą i doświadczeniem z innymi, którzy ze swej strony zrobią to samo. Bo Synod Biskupów powinien być miejscem, w którym biskupi dzielą się tym, co uważają za ważne dla swego Kościoła lokalnego i dla Kościoła powszechnego.

Ideologia słuchania wszystkich ma problem z reprezentatywnością. Mówi się na przykład, że panuje klerykalizm, bo księża powinni słuchać świeckich, a nie słuchają. Tylko że – jak wiadomo – świeccy są bardzo różni i mają różne zdania na temat Kościoła. Których świeckich duchowni powinni wysłuchiwać? Wszystkich? OK! Ale jak już wysłuchają wszystkich, to co z usłyszanymi opiniami mieliby zrobić? Wyciągnąć jakąś średnią? Trzeba zwrócić też uwagę na taki oto problem, że jak się ogłosi, żeby ludzie pisali, dzwonili wypowiadając swe zdanie na jakiś temat, to często odzywają się przede wszystkim skrajności z prawa i z lewa. Środek, który jest najliczniejszy, jakoś nie biegnie, by się wypowiedzieć. I tak przy okazji Synodu o synodalności uaktywnili się szczególnie m.in. ludzie z obsesją gender/LGBT, którzy chcieliby dostosować do tej ideologii nauczanie Kościoła.

Joseph Zen Ze-kiun, chiński kardynał, w latach 2002-2009 biskup Hongkongu, sformułował publicznie kilka zastrzeżeń do procedur i metodologii Synodu. Stwierdził bez ogródek, że „Sekretariat Synodu jest bardzo wyćwiczony w sztuce manipulacji”. Skąd takie oskarżenie?! Kardynał Zen wyjaśnia: „Zaczynają od głoszenia, że trzeba wszystkich wysłuchać. Z czasem okazuje się, że wśród owych «wszystkich» są przede wszystkim ci przez nas «wykluczeni». A na końcu staje się jasne, że chodzi o ludzi, którzy optują za moralnością seksualną inną od tej głoszonej przez katolicką tradycję”. Po czym hierarcha z Chin ostro konkluduje: „Podkreślają często, że nie mają żadnego z góry przyjętego planu. To naprawdę obraża naszą inteligencję, bo widzimy wszyscy, do jakich konkluzji zmierzają”.

Rzeczywiście! Wydaje się, że ideologia „słuchania wszystkich” ma w pewnych przypadkach ukryty cel. Nie chodzi tak naprawdę o słuchanie wszystkich, a nawet nie o wysłuchanie wielu, ale o udzielenie głosu tym, którzy głoszą rzeczy do tej pory przez Kościół odrzucane jako sprzeczne z Jezusową Ewangelią, nauczaniem Apostołów i daną nam przez Stwórcę ludzką naturą.  Pozwala się im mówić niejako z wewnątrz Kościoła, a potem sugeruje się, że to Duch do nas mówi… W ten sposób wielu „odwraca się od słuchania prawdy, a obraca się ku zmyślonym opowiadaniom”.


 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama