Umiejętność bicia

Rośnie nam pokolenie maminsynków nie przystosowanych do życia, nie przyzwyczajonych do trudności i walki. Poprawnościowa religia stworzyła idealistyczno-rajski obraz świata i człowieka. Tymczasem my żyjemy na świecie, który jest ułomny i niedoskonały

Umiejętność bicia

Przebywając w moim rodzinnym mieście Lublinie udało mi się spotkać z człowiekiem w „kozim grodzie” bardzo znanym, który w młodości miał ogromny wpływ na moje wychowanie. To założyciel harcerskiego szczepu Zawisza Michał Bobrzyński, zwany też niegdyś Łysy. Na początku lat 70tych założył środowisko harcerzy wśród głuchoniemych, które potem przekształciło się w Zawiszę, która coraz bardziej trzymała się na dystans od komunistycznego ZHP, by przed samą Solidarnością stanąć wobec zagrożenia likwidacji. W 80tym roku Michał zakłada związany z Solidarnością Niezależny Ruch Harcerski rozwiązany przez władze po wprowadzeniu stanu wojennego. Wtedy harcerze Bobrzyńskiego przechodzą do Kościoła, by w latach 90-tych wejść w skład Scouts d'Europe. Sam Michał założył wówczas  eksperymentalne Liceum im ks. Gostyńskiego. Michał Bobrzyński wychował tysiące mężczyzn, którzy żyją w kraju i na całym świecie.

Dlaczego o tym piszę? Otóż parę lat temu Michał stał się przyczyną strasznego skandalu. Jako dyrektor szkoły w swoim gabinecie trzepnął krnąbrnego ucznia. Uczeń ani rodzice nie mieli o to pretensji, ale niestety sprawa dostała się do miejscowej prasy. Michał mało co nie został zlinczowany lub posadzony w więzieniu. Jak się o tym dowiedziałem, to niezwykle mnie ten skandal rozbawił, ponieważ w latach 70tych i 80tych Michał grzmocił nas, harcerzy niemiłosiernie, często do siniaków. Nikogo to szczególnie nie wzburzało: ktoś coś przeskrobał, no to i zarobił. A cóż miał robić Michał jeśli miał na obozie w lesie, górach lub nad jeziorem kilkudziesięciu rozbrykanych chłopaków z najbardziej szalonymi pomysłami w głowie? Nawet SB i komunistyczna władza walcząc z Zawiszą nigdy jednak nie wykorzystały przeciw Bobrzyńskiemu tego argumentu maltretowania nieletnich. Ale to były inne czasy. Bili nas w szkole nauczyciele i nauczycielki, a potem żeśmy ukrywali siniaki przed rodzicami, aby nam ojciec za niesubordynację w szkole jeszcze nie dołożył paskiem premii.

Takie czasy istnieją jeszcze w wielu krajach. Np. w Kirgizji ojcowie młócą swoich synów za najdrobniejsze przewinienia. Czasami mnie to nawet bulwersowało. Pamiętam jak u moich znajomych chłopiec z podstawówki zabrał z parapetu kilka groszy (dosłownie!) i kupił sobie małą czekoladkę. Ojciec zobaczył brak pieniędzy, przeprowadził śledztwo, zbił chłopaka na kwaśnie jabłko, zakazał wychodzenia z domu na całe wakacje i posłał do niewolniczej pracy na polu kukurydzy i bawełny. Gdy jego siostrze studentce powiedziałem, że środki podjęte przez ojca są zbyt ostre ona powiedziała, że teraz jej brat nigdy nie zostanie złodziejem i nie trafi do więzienia. I rzeczywiście, bo chłopcy kirgiscy z którymi miałem wiele do czynienia, są potomkami Czyngis-Chana, krew oraz temperament mają gorący i często najpierw robią, a potem myślą. Takie młode ogiery nie da się opanować dobrym słowem i bat w ręku trzeba czasami trzymać.

Zły to ojciec co syna nie karci — mówi Biblia. Bóg Ojciec nieustannie karcił swego syna Izraela. Posyłał na niego obce wojska i kataklizmy dopóki młodzieniec nie przychodził do używania rozumu. Jezus wziął tylko raz bicz do ręki, ale jego uczniowie to byli dorośli mężczyźni, których już nie wypada okładać rzemieniem. Za to biczem słowa Jezus okładał swoich uczniów niemiłosiernie. Żadnego głaskania i ulegania zachciankom.

Rośnie nam pokolenie maminsynków nie przystosowanych do życia, nie przyzwyczajonych do trudności i walki. Niezdolnych do obrony siebie, swojej ukochanej i dzieci. Taki chłopak rozpuszczony przez swoją kochającą matkę, rozwydrzony egoista, który nie doświadczył nigdy władzy i autorytetu ojca, jest święcie przekonany, że wszystko mu w życiu będzie podane na tacy, że wszystko mu wolno i wszyscy mają mu służyć. Potrzeba troszczenia się o kobietę, dbania o nią i rezygnowania ze swoich zachcianek dla dobra dzieci i rodziny rozbija momentalnie jego wypieszczoną psychikę.

Skąd się to wzięło? Chyba źródeł trzeba szukać u Rousseau, według którego człowiek ze swojej natury jest dobry. Człowiek pierwotny, żyjący na łonie przyrody pozbawiony jest agresji i skłonności do stosowania przemocy. Przemocy uczymy się w zetknięciu z cywilizacją. W tej koncepcji nie ma oczywiście mowy o grzechu pierworodnym i zranieniu nim ludzkiej natury. Dziecko uczy się przemocy i okrucieństwa w tradycyjnej rodzinie, która jest podstawowym wcieleniem opresyjnego społeczeństwa. Jeżeli zlikwidować  ten negatywny wpływ na dziecko, które ze swojej natury nie ma skłonności do zła, to przemoc w społeczeństwie zniknie samoistnie. Stąd to zaczęły powstawać różne teorie bezstresowego wychowania, które od lat 60tych z wielkim zaangażowaniem zaczęły być wprowadzane przez państwo. Pominięcie prawdy o grzechu pierworodnym, o skażeniu egoizmem, którym naznaczone jest już każde niemowlę, doprowadziła do redukcji roli ojca w wychowaniu i w ogóle jakiegokolwiek autorytetu. Poprawnościowa religia ma swoje dogmaty nie poparte żadnym doświadczeniem, ani racjonalnymi argumentami. Dać klapsa dziecku to zamach na jego godność i gwałt na psychice. A kto myśli inaczej niech będzie wyklęty z nowoczesnego społeczeństwa. Oczywiście nie należy oczywiście mylić karania z maltretowaniem 4 letniego chłopca przez ojca alkoholika. Tymczasem dzisiaj w Szwecji ojciec może trafić za kratki, jeśli nie da synowi na gumę do żucia, a 12 latek oskarży go o znęcanie się.

Poprawnościowa religia stworzyła idealistyczno-rajski obraz świata i człowieka. Tymczasem my żyjemy na świecie, który jest ułomny i niedoskonały. Kiedyś będzie idealnie,  lecz jak na razie nie jest.  Dlatego też z miłości do swojego syna można mu czasami skórę na pośladkach wymasować, jeśli inne argumenty w danym momencie nie docierają. Mężczyzna, wojownik dorasta między innymi poprzez doświadczenie cierpienia i bólu. Trudności uczą go prawdy o sobie samym, a zarazem dają mu wiarę we własne siły. Zbytnie rozczulanie się nad nim nie przynosi mu pożytku, lecz szkodę, ponieważ mamusia i tatuś w końcu kiedyś umrą, a wtedy ich ukochanego synka i mysz od kawałka sera odgoni.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama