Nie życzymy sobie

Na naszych oczach promowany jest styl życia przeczący tradycyjnym wartościom, o warszawskiej paradzie równości

Obrona praw mniejszości czy promowanie pewnego sposobu życia? Poparcie dla ostatniej parady równości w Warszawie pokazuje, o co tak naprawdę toczy się walka.

Tegoroczna parada równości w Warszawie zyskała oficjalne wsparcie 53 ambasadorów i szefów przedstawicielstw organizacji międzynarodowych w Polsce, m.in. ambasadorów: USA Georgette Mosbacher, Wielkiej Brytanii Jonathana Knotta, Izraela Anny Azari, Niemiec Rolfa Nikela, Ukrainy Andrii Deshchytsia czy dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Marka Prawdy. Podpisali oni list otwarty, w którym „wyrazili poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają środowisko gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interseksualnych (LGBTI) oraz innych społeczności w Polsce stojących przed podobnymi wyzwaniami, a także uznanie dla podobnych starań podejmowanych w innych miastach Polski”.

Słowa i czyny

Jednak na tym nie koniec, bo wielu z nich wzięło także udział w paradzie równości, mimo iż postulaty tego wydarzenia budzą sprzeciw ogromnej większości Polaków i kwestionują wartości, jakie od wielu lat są podstawą polskiego społeczeństwa. W sprawie interweniuje Centrum Życia i Rodziny, które wspomniany list, jak również oficjalną obecność na tamtym wydarzeniu (kilkudziesięcioosobowe reprezentacje, stoiska) uznało za jednoznaczną próbę nacisku na polskie społeczeństwo i władze, aby zaakceptować skrajnie kontrowersyjne roszczenia, jak np. przymusowa edukacja seksualna w przedszkolach i szkołach, adopcja dzieci przez pary jednopłciowe czy aborcja na życzenie do 12 tygodnia życia dziecka.

Nie ingerujcie

Zdaniem wiceprezesa CŻiR Kazimierza Przeszowskiego przedstawiciele państw ościennych powinni dbać o stosunki dobrosąsiedzkie, a także rozwijać współpracę międzynarodową, nie zaś ingerować w rodzimą politykę czy narzucać ideologiczne rozwiązania, które większość Polaków bulwersują. - Takie działania uznajemy za sytuację niedopuszczalną i w imieniu znakomitej większości polskiego społeczeństwa wystosowaliśmy petycję do przedstawicieli tych 53 państw i organizacji z prośbą, aby wycofali się z popierania tej kontrowersyjnej inicjatywy, przestali promować sprawy, programy, na które Polacy się nie godzą - podkreśla.

Swój sprzeciw można wyrazić, podpisując petycję na stronie CŻiR. Organizatorzy zachęcają, by powiedzieć „nie” „tym nieuczciwym i niegodnym zachowaniom zagranicznych polityków. Pokaż, że my - Polacy - nie życzymy sobie angażowania się ambasadorów w promowanie inicjatyw budzących sprzeciw 80% polskiego społeczeństwa i podważających polski ład konstytucyjny!”.

JAG

 

Próba łamania charakterów

PYTAMY Kazimierza Przeszowskiego, wiceprezesa Centrum Życia i Rodziny

Wasza akcja nie została nagłośniona przez największe polskie media…

To prawda, a to dlatego, że one są żywo zaangażowane w promowanie parady równości, nawet za cenę podeptania woli czy opinii większości Polaków w tej kwestii. Tym, co nas niepokoi, jest fakt, że przedstawiciele państw i organizacji międzynarodowych postanowili wprost zaangażować się w wewnętrzne kwestie naszego kraju. A przecież postulaty tego wydarzenia budzą stanowczy sprzeciw 80% polskiego społeczeństwa i wprost godzą w obowiązujący i demokratycznie ustalony porządek prawny w Polsce.

Te same media bardzo chętnie zajęły się przypadkiem pracownika zwolnionego z jednej ze światowych sieci za krytykowanie homoseksualizmu.

Nagłośnienie tematu zwolnienia pracownika, który nie chciał, by włączać go w przymusową, obowiązkową promocję środowisk LGBT, nie jest przypadkowe, bo to nośny temat. Zrobiły to jednak nie dlatego, bo podzielały poglądy polskiego społeczeństwa czy realnie i szczerze stały po stronie zwolnionego - w to już nikt nie uwierzy.

Czy możemy spodziewać się większej liczby takich przypadków?

Z całą pewnością tak. To dopiero wierzchołek góry lodowej. Od wielu lat jako CŻiR otrzymujemy od pracowników międzynarodowych firm czy korporacji sygnały o rosnącej presji na promowanie postulatów środowisk LGBT. Ostania sytuacja ujrzała światło dzienne na taką skalę, bo ktoś miał odwagę powiedzieć głośno „nie”, mimo że wiele tym ryzykował. A przecież zrobił to w obronie swoich przekonań. Wiemy, że polscy pracownicy poddawani są podobnej presji już od wielu lat, więc to tylko kwestia czasu, kiedy w związku z próbą łamania charakterów, sumień, świata wartości bardzo wielu osób, światło dzienne ujrzą podobne sytuacje.

Tak silnego przekazu medialnego w tym temacie jeszcze nie było. Pojawia się pytanie, czy możemy jeszcze mówić o obronie praw mniejszości, czy już może o promowaniu pewnej ideologii, sposobie bycia?

Tak naprawdę nie chodzi o obronę praw jakiejkolwiek grupy. Ona jest używana jako narzędzie do podporządkowywania ogółu społeczeństwa i łamania jego sumienia. Warto podkreślić, że mamy tutaj do czynienia z pewnym mechanizmem politycznym o bardzo głębokim podłożu ekonomicznym. Choć mówi się tak wiele o obronie praw środowisk LGBT, tak naprawdę wcale nie o to chodzi. Te postulaty, działania stanowią taran, narzędzie, by przebudować społeczeństwo. Chodzi o likwidację normalnych, zdroworozsądkowych, ale także prawnych struktur w warstwie kulturowej i społecznej, o uderzenie w rodzinę, zdemontowanie tradycyjnego, naturalnego porządku. Takiego, w którym rodzina posiada autonomię, suwerenność wychowawczą, zaś państwo zajmuje się interweniowaniem jedynie w jakichś skrajnych przypadkach, kiedy rodzina jest niewydolna wychowawczo lub wręcz stwarza zagrożenie dla jej członków. Zagrożona zostaje autonomia komórki społecznej, jaką jest rodzina. Mamy do czynienia z szeroką kampanią, która zmierza do zbudowania nadrzędnej roli państwa, różnych instytucji zewnętrznych w stosunku do rodziny.

Coś nam to przypomina…

My, Polacy, zwłaszcza starsze pokolenie, z pewnością dostrzegamy tutaj analogię do systemu komunistycznego. Dziś widzimy powrót do tamtych założeń, pewnych mechanizmów łamania sumień. Firmy międzynarodowe obligują swoich pracowników do udziału w paradach równości. 17 maja, w dzień święta LGBT, pracownicy zobowiązani są do stawiania na swoich biurkach tęczowych flag, zakładania tęczowych „smyczy”, wygłaszania swoim podwładnym pogadanek uświadamiających itp. Patrząc na działania związane z LGBT, na myśl od razu przychodzi PZPR - w niczym się praktycznie nie różnią.

To z całą pewnością moment decydujący w dziejach Polski. Bo albo obronimy to, co jest zdroworozsądkowe, obronimy wolność, bo to ona jest tutaj najbardziej zagrożona, albo zostaniemy poddani dyktatowi politycznemu pod płaszczykiem poprawności politycznej.

Co sądzi Pan o wypowiedziach Rafała Grupińskiego czy Pawła Rabieja, że ich celem jest wprowadzenie w Polsce związków partnerskich i adopcji dzieci przez pary homoseksualne?

Warto podkreślić, że w ostatnim badaniu przeprowadzonym dla „Gazety Wyborczej” zapytano Polaków, co sądzą na temat wprowadzenia adopcji przez pary jednopłciowe. 80% nie życzy sobie takiego rozwiązania, zaledwie kilkanaście procent je popiera. W tym kontekście wypowiedzi P. Rabieja są zaskakujące, bo oni przecież te sondaże znają. Mimo to postulują, iż punktem dojścia jest wprowadzanie rozwiązań, które Polaków bulwersują i na które się nie zgadzają. W kategoriach politycznych to dowód nieroztropności, jednak - patrząc z drugiej strony - to stopniowe oswajanie Polaków z takim pomysłem. W myśl zasady, że tezę szokującą należy tak długo powtarzać, aż ten bodziec nie będzie wywoływał tak mocnej reakcji.

Jako przedstawicie polskich rodzin poniekąd jesteśmy wdzięczni, że politycy mówią wprost, do czego chcą doprowadzić. W ten sposób pokazują, jaki będzie efekt wspierania kroków pośrednich, o co tak naprawdę chodzi tym środowiskom. Dlatego rozpoczęliśmy akcję „Nie życzymy sobie”. W ten sposób pokazujemy, że nie chcemy forsowania skrajnych ideologicznie postulatów, które burzą polski porządek prawny, godzą w przekonania Polaków. Na to się nie zgadzamy i dlatego zapraszamy do podpisania naszej petycji na stronie niezyczymysobie.pl.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 28/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama