Sprawa wynikła nagle...

Rozmowa z bp. Jerzym Mazurem po odmowie wpuszczenia go na teren Rosji

— Dla biskupa wydalenie z diecezji jest z pewnością dramatem...

Dla mnie tym większym, że nastąpiło ono przed niedzielą Dobrego Pasterza, kiedy Kościół modli się o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. Bardzo chciałem być w tym czasie w Irkucku, aby jako pasterz wraz z wiernymi modlić się o miejscowe powołania, które dla tamtejszego Kościoła są po prostu niezbędne. Niestety, na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo-2 mój paszport został zatrzymany do szczegółowej kontroli i po godzinie otrzymałem odpowiedź, że nie mogę udać się na terytorium Federacji Rosyjskiej i muszę wracać do Polski. Gdy spytałem, dlaczego — funkcjonariusz bezradnie rozłożył ręce i oświadczył, że jest to decyzja wyższych władz, a on ją tylko wykonuje.

— Czy wielkim zaskoczeniem była dla Księdza Biskupa taka decyzja?

Tak, bo w swojej działalności zawsze byłem lojalny wobec Rosji i wykonując biskupie obowiązki, starałem się jak najlepiej jej służyć. Nigdy nie powiedziałem nic, co mogłoby zaszkodzić Federacji Rosyjskiej. Głosiłem jedynie Ewangelię i czyniłem dobro. Zawsze odpowiadałem na apele władz lokalnych, a także prezydenta Władimira Putina w sprawie organizowania pomocy humanitarnej dla ludności dotkniętej klęskami żywiołowymi, np. powodziami w Jakucji i obwodzie irkuckim, trzęsieniem ziemi na Sachalinie czy nadzwyczaj ostrą zimą, która w ubiegłym roku nawiedziła Wschodnią Syberię. Gubernatorzy nigdy nie zgłaszali zastrzeżeń wobec mojej działalności. Jeżeli zdarzały się nieporozumienia czy sytuacje konfliktowe, staraliśmy się je rozwiązywać w duchu dialogu, współpracy i wzajemnej życzliwości. Gubernator obwodu irkuckiego oraz mer Irkucka zapraszali mnie na wszystkie oficjalne spotkania. Na prośbę mera podjęliśmy się m.in. prowadzenia hospicjum dla osób starszych i umierających. Zajęły się tym siostry boromeuszki. Siostry Służebnice Ducha Świętego otworzyły hospicjum dla porzuconych dzieci, chorych na AIDS. Zamierzamy zorganizować pomoc dla narkomanów. W tym celu w maju na szkolenie do Polski, opłacone przez naszą diecezję, przyjedzie kilkuosobowa grupa, w skład której wejdą także pracownicy odpowiadający za opiekę socjalną. Z Rosji wyjechałem do Austrii na spotkanie z kierownictwem Caritas diecezji Linz, mające prowadzić do rozpoczęcia współpracy w realizacji programu pomocy dla dzieci ulicy w Angarsku.

— A więc wyjaśnienia rosyjskiego MSZ, sugerujące, że Ksiądz Biskup został wydalony z powodu poważnych zastrzeżeń dotyczących działalności Księdza Biskupa, nie są wiarygodne?

Przez kilka lat nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Jedynym problemem, który się pojawił w moich kontaktach z władzami była kwestia Prefektury Karafuto. Sprawa dotyczy Sachalinu, wyspy o dość skomplikowanych dziejach. Należała ona do Rosji, potem do Japonii, następnie do ZSRR i Rosji. Od 1945 r., gdy została włączona do Związku Radzieckiego i nie było tam świątyni ani kapłana, pozostawała w jurysdykcji japońskiego biskupa. W roku 2000 przejąłem od niego władzę na Sachalinie. Prefektura Karafuto stała się kanonicznie częścią Administratury Apostolskiej Wschodniej Syberii. Zgodnie z tradycją, sugerującą utrzymywanie historycznych nazw kościelnych prowincji, zachowaliśmy nazwę prefektury. Nie wzbudzało to wówczas żadnych kontrowersji. Wszystkie wątpliwości wyjaśniłem na spotkaniu z wicegubernatorem Sachalina, a także występując w lokalnej telewizji. Sprawa została ponownie odgrzebana przez rosyjskich dziennikarzy po utworzeniu na terenie Federacji Rosyjskiej katolickich diecezji. Zaczęli oni sugerować, że utrzymując japońską nazwę prefektury kwestionuję przynależność Sachalinu do Rosji. By rozwiązać wszelkie wątpliwości, zwróciłem się więc do Stolicy Apostolskiej z prośbą o zmianę konfliktowej nazwy, co uczyniono. Nie może więc być to powodem mojego wydalenia z Rosji.

— Czy Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji interesowała się osobą Księdza Biskupa i zgłaszała pretensje albo zastrzeżenia?

Nie. Zawsze w terminie otrzymywałem wizy pobytowe. Gdy starałem się o kartę stałego pobytu, otrzymałem wiadomość, że FSB nie ma nic przeciwko temu, pozytywna była też odpowiedź z rosyjskiego MSZ.

— Spekuluje się, że wydalenie Ekscelencji z Rosji jest początkiem antykatolickiej kampanii, której podjęcie wymusił na władzach moskiewski patriarcha Aleksy II...

Tego typu opinie raczej nie znajdują potwierdzenia w faktach. Nie sądzę, by w taką akcję chciał się zaangażować prezydent Władimir Putin i jego Kancelaria. Rosja jest krajem demokratycznym, w którym gwarantowana konstytucyjnie wolność religijna była dotąd przestrzegana. Sądzę, że tak będzie dalej. Wierzę również, że po zbadaniu mojej sprawy przez Kancelarię Prezydenta, będę mógł wrócić do Rosji. Gdy wyjeżdżałem z Rosji, też nie anulowano mi wizy, pomimo iż w tego typu przypadkach tak właśnie się postępuje. Sprawa więc wynikła nagle.

— Jak katolicy Wschodniej Syberii przyjęli przekształcenie irkuckiej administratury w diecezję? Czy po wydaleniu Ekscelencji nie poczują się zastraszeni? Najstarsi z nich pamiętają przecież jeszcze stalinowskie czasy...

Katolicy z wielką radością przyjęli przekształcenie administratury w stałą diecezję. Nie sądzę więc, by teraz dali się zastraszyć i zaczęli odchodzić od Kościoła. Oznaczałoby to, że zgadzają się, by traktowano ich jak ludzi drugiej kategorii. Brak pasterza w diecezji nie jest dla niej korzystny, ale funkcjonować będzie normalnie. Na miejscu jest kanclerz Kurii ks. Józef Węcławik, a także mój wikariusz generalny ks. Antoni Badura, z którymi utrzymuję stały kontakt telefoniczny i przez Internet. Mam nadzieję, że zakaz wjazdu do Rosji zostanie szybko uchylony i będę mógł wrócić do swoich diecezjan. W przeciwnym razie będę pierwszym Polakiem deportowanym z Syberii. Dotychczas naszych rodaków tam zsyłali.

— Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał
Marek A. Koprowski

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama