Czy bogowie kochają ateistów?

Zasadniczym problemem ateistów jest to, że gdy człowiek nie wierzy w prawdziwego Boga, stwarza sobie swoich własnych bogów

Ateiści zarzucają ludziom wierzącym łatwe i przyjemne życie, a po śmierci rozkosze. Wino i kobiety dla muzułmanów, czy wieczne śpiewy dla katolików. Uważają, że wierzący przez poddanie się autorytetom (kapłanom, guru), są łatwym obiektem sterowania. Mniemają, że wierzący, dlatego wierzą, bo nie chcą się buntować i brać swoje życie we własne ręce. Nie chcą do siebie samych należeć i wybierają poddanie się jakimś tam wartościom, które ateiści uważają za głupie i nieżyciowe.

Niewątpliwie wynika to z płytkiego myślenia i niemożności wniknięcia w sprawy wiary, bez wiary. Wiara, bowiem oświeca rozum tak, że mówimy o rozumniej wierze. Ateiści, bowiem myślą kategoriami przyziemnymi, tego świata i swoją pomyślność lokują w doczesności, jako ostateczny cel swojego istnienia. Dlatego też takie wartości jak: czystość, ubóstwo, posłuszeństwo, modlitwa, czuwanie, post, jałmużna, adoracja, wykraczają poza zdolność ich rozumowania. Jeszcze są w stanie zrozumieć wszelaką dobroczynność, ale posłuszeństwo dla idei, bo w Boga nie wierzą, uznają wręcz za chorobę psychiczną. Zatem pogląd ateistyczny, wręcz ateistyczny dogmat, kerygmat jest taki, że poddanie się wartościom, autorytetom, w konsekwencji Bogu jest łatwe i przyjemne, bo rezygnuje się z walki o własne życie, własne ja.

Problem w tym, że człowiek z natury jest istotą religijną. Jeżeli nie wierzy w Boga prawdziwego, to niejako sam sobie stwarza swoich bogów. Najczęściej ateista sam dla siebie jest bogiem. Stąd ich takie myślenie, że to człowiek wymyślił Boga.

Dla osób prawdziwie wierzących gromadzenie skarbów na tym świecie, czyli zabieganie o pomyślną doczesność, jak to robią ateiści, jest delikatnie mówiąc czynnością zbyteczną. Wierzący szukają królestwa niebieskiego i jego skarbów. Dlatego: modlitwa, post, jałmużna, oddanie się Panu Bogu, aby On kierował naszym życiem, bo jest naszym Stwórcą i lepiej nas zna, niż my sami siebie. Taka postawa jest rozumna, ale nie dla ateisty, bo kwestionuje obecność Boga w naszym życiu i Boga, jako odrębny byt.

Zatem bez daru wiary, ateista nie zrozumie postawy ludzi wierzących, natomiast wierzący paradoksalnie rozumieją niewierzących i ich zabieganie o pomyślność w doczesności. Gdybyśmy ateiście zabrali nadzieję na tą pomyślność w doczesności, bo życie ludzkie szybko przemija i jest jak trawa, rano zielona i kwitnąca, a wieczorem już usycha, to niejednokrotnie odebralibyśmy mu sens jego własnego życia. Stąd tak myśli ateista, że życie wierzących jest łatwe i nieskomplikowane, wystarczy poddać się Boga i żyć Jego przykazaniami. On zaś, musi się trudzić i zdobywać pożywienie i różne dobra doczesne w pocie czoła. Nadto targają nim różne namiętności i pożądania, które zazwyczaj powodują jego upadek, grzech. Dlatego życie grzesznika nie jest łatwe i ograniczone tylko do doczesności. Wierzących zaś ogarnia łaska Boża, która sprawia, że często z powodzeniem panują nad swymi pożądaniami i namiętnościami, nadto mają nieskończoną nadzieję na życie wieczne, nawet wówczas, a właściwie tym bardziej, kiedy doznają różnych niepowodzeń, czy nawet cierpień.

Ateista wyklucza ze swojej świadomości cierpienie, bo lokując swoje życie w doczesności, wręcz nie ma czasu na poznawanie tajemnicy cierpienia. Osoba wierząca, zaś przeciwnie w tajemnicy cierpienia słusznie odnajduje sens swojego istnienia, co ateiście burzy zupełnie jego sposób myślenia.

Kraje rozwinięte to kraje ateistyczne?

Bodajże najpoważniejsze argumenty wytaczane przez ateistów przeciwko wierzącym są takie, że kraje, społeczności najbardziej rozwinięte to zgoła ateistyczne. Dla przykładu kraje skandynawskie to prawie 80% ateistów, do tego wyliczają Niemcy (49%), Francja (54%), Czechy (61%). Zaś przeciwnie kraje, w których odsetek ludzi religijnych stanowi większość społeczeństwa, są uboższe, mniej rozwinięte gospodarczo. Z takim poglądem można przynajmniej w dwojaki sposób dyskutować.

Po pierwsze: zamożność krajów o wysokim odsetku społecznym ateistów jest rzeczą względną. Bowiem te same kraje, dajmy na to, w średniowieczu były katolickie, potem protestanckie, a dopiero w drugiej połowie XX w., stały się krajami świeckimi, czy wręcz ateistycznymi. Obecnie nie bez powodu, właśnie w tych krajach, wydawałoby się laickich, wręcz ateistycznych zaczyna dominować islam, pod wpływem niekontrolowanej arabskiej imigracji. Można zaryzykować twierdzenie, że ateizacja w krajach laickich, paradoksalnie sprzyja ich islamizacji. Powołując się na mądrość, Syracha, czyli Eklezjastyka: "To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie:, więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem". Zatem wszystko marność nad marnościami, bo wszystko już było, co będzie. Społeczności, które uległy ateizacji, jak się okazuje, są nieodporne na islamizację, co ma obecnie miejsce we Francji, Niemczech, Szwecji, czy Kanadzie. Po islamizacji, może to potrwać dłuższy okres czasu, nastąpi powrót do katolicyzmu, który jest właściwy i zgodny z tożsamością europejską.

Po wtóre: nie wszystkie kraje o wysokim odsetku społecznym ludzi wierzących są ubogie. Wszak Bawaria to najbogatszy land w Niemczech, a katolików jest tam najwięcej, stosunkowo do całych Niemiec. Dalego mówimy o katolickiej Bawarii. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie przeważają katolicy i protestanci. Dlatego mówimy o purytańskiej Ameryce.

Obecnie wydaje się, że Polska jest najbardziej katolickim krajem na świecie. Po długiej transformacji gospodarczej, zapoczątkowanej upadkiem komunizmu, a szczególnie w ostatnich trzech latach, Polska dołączyła do ekskluzywnej grupy państw rozwiniętych. Na 25 państw tej grupy, Polska została sklasyfikowana na 23 miejscu w 2018 r. Zatem katolicyzm nie przeszkodził naszemu krajowi w rozwoju gospodarczym. W czasie II RP w 1937 r. Polska była sklasyfikowana pod względem rozwoju gospodarczego na 10 miejscu na świecie. Wystarczyło niecałe 20 lat niepodległości, aby po zaborach zbudować silną gospodarkę. Tu trzeba zaznaczyć, że druga Rzeczpospolita była o wiele bardziej krajem katolickim, niż obecnie.

Wytoczone ciężkie działa o pedofilię w Kościele

Ateiści, ateistyczne media wręcz lubują się w oskarżaniu, szczególnie katolickich kapłanów o pedofilie. Oskarżenia jak na ponad 400 tyś., społeczność katolickich kapłanów na całym świecie, wydają się liczne, przynajmniej takie wrażenie robią owe media. Tymczasem w minionym dziesięcioleciu zostało potwierdzone w ok. 300 przypadków aktów pedofilskich wobec duchownych katolickich.

Katedra Psychopatologii i Psychoprofilaktyki Instytutu Psychologii Akademii Ignatianum w Krakowie, Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie, przeprowadziła szczegółowe badania odnośnie do pedofilii w środowisku katolickich duchownych. Od 2001 do 2010 roku zgłoszono do Kongregacji Nauki Wiary około 3000 przypadków nadużyć popełnionych przez księży katolickich w ostatnich 50 latach. W 60% były to przede wszystkim akty efebofilii, w 30% stosunki heteroseksualne, a w 10% akty pedofilii w ścisłym tego słowa znaczeniu, — czyli spowodowane pociągiem seksualnym do dzieci, które nie osiągnęły jeszcze dojrzałości płciowej. Tak, więc w przeciągu dziewięciu lat o pedofilię, w dosłownym tego słowa znaczeniu, oskarżono około 300 księży. Większość tych przypadków miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, w których w latach 2003—2004 wydarzyło się około 80% z nich. W 2009 roku udział Stanów Zjednoczonych zmniejszył się do 25% z 223 nowych przypadków, które wystąpiły na całym świecie. Zatem odsetek zachowań pedofilskich wśród duchownych katolickich waha się od 0,2% do 0,5% i jest o wiele niższy niż wśród duchownych innych religii i wyznań, a tym bardziej wśród nauczycieli, pracowników domów opieki, terenów sportowych, a nawet wśród rodziców i rodzeństwa.

W 2007 roku ukazała się publikacja — Ryan C. W. Hall MD, Richard C. W Hall MD, PA, "A Profile of Pedophlia: Definition, Characteristics of Offenders, Recidivism, Treatment Outcomes and Forensic Issues". W pracy powołano się na wiele źródeł naukowych. Jej autorzy jasno wskazują, że odsetek homoseksualistów wśród pedofilów wynosi nawet do 40%. Tymczasem w mediach jest o tym zmowa milczenia, zaś przyzwolenie aby nagłaśniać te od 0,2% do 0,5% pedofilii wśród katolickich duchownych. Cel jest jasny. Nie chodzi tu o napiętnowania pedofilii, jako takiej, jako śmiertelnego grzechu, ale o zaostrzającą się walkę z Kościołem katolickim. Nie chodzi tu również o to, aby usprawiedliwiać księży pedofilii, bo jest ich szacunkowo najmniej, biorąc pod uwagę różne środowiska, a szczególnie homoseksualne, ale o to, aby wyważyć obiektywnie oskarżenia o pedofilię w Kościele w porównaniu o inne środowiska, włącznie ze środowiskiem homoseksualnym.

Naukowcy a wiara w Boga

Ateiści bardzo lubią powoływać się na naukowców, którzy negują istnienie Boga. Twierdzą, że nie da się pogodzić nauki, rozumu, racjonalności z wiarą. Uważaj, że jedno drugie wyklucza. Jednakże jest to broń obusieczna. Można, bowiem wymieniać długą listę naukowców, laureatów Nagrody Nobla w naukach, nie tylko humanistycznych, ale i w ścisłych, którzy nie tylko przyznają się do wiary w Boga, ale nadto wręcz twierdzą, że do tej wiary doszli na skutek prowadzonych badań i docieka.

Bodajże najbardziej znane nazwisko i jeden z najwybitniejszych uczonych w historii nauki, Albert Einstein mawiał, że „Im bardziej zgłębiam naukę, tym bardziej wierzę w Boga.” 

Sir Derek Harold Richard Barton
chemik: nagroda Nobla w dziedzinie chemii „Nie ma żadnej niezgodności pomiędzy Nauką a religią... Nauka pokazuje, że Bóg istnieje.”
Stephen William Hawking
astrofizyk teoretyczny i kosmolog, jeden z najznakomitszych współcześnie żyjących uczonych zwany Einsteinem naszych czasów. „Przeciwności, które musiałyby zostać pokonane, aby wszechświat taki jak nasz mógł wyłonić się z czegoś takiego jak Wielki Wybuch są niesamowicie olbrzymie. Uważam, że kiedykolwiek zaczynamy omawiać początki wszechświata dochodzimy do czysto religijnych wniosków.”
Christian Boehmer Anfinsen
biochemik:  nagroda Nobla w dziedzinie chemii. „Myślę, że tylko człowiek mało rozumny może być ateistą. Musimy przyznać, iż istnieje pewna niepojęta moc czy siła posiadająca nieograniczoną zdolność przewidywania i wiedzę, która, po pierwsze, sprawiła, iż cały wszechświat zaistniał.”
Na koniec wypowiedź naukowca, która zamyka dywagacje jakoby nauka, rozum, racjonalność stały w sprzeczności z wiarą.
 "Mało wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem". Ludwig Pasteur, francuski chemik i prekursor mikrobiologii. Wynalazca szczepionki przeciwko wściekliźnie. Laureat medalu Leeuwenhoeka, najwyższego odznaczenia dla mikrobiologów.

Czy zatem bogowie kochają ateistów?

Wiemy, że bogów nie ma, są tylko wyobrażenia ateistów o własnej wielkość. Bóg jest tylko Jeden, Stwórca wszechświata, który co prawda kocha wszystko, co uczynił, bo inaczej nie mogłoby to zaistnieć, gdyby coś Bóg miał w nienawiści. Jednakże Bóg nie ma upodobania w grzechu niewiary, bo tylko głupiec mówi w sercu swoim, nie ma Boga, oto jego całe myślenie (Por. Ps. 14,1 i Ps. 53,1), a św. Paweł dodaje: bez wiary, nie możemy podobać się Bogu (Por. Hbr. 11,6).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama