Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Fragmenty zbioru rozważań "Dalmanuta. Chwała Boża"

Przekład: Andrzej Cehak
ISBN: ϗ-7030-384-6



ROZWAŻANIE DWUNASTE
ZMARTWYCHWSTANIE PANA JEZUSA

Wśród najbardziej nasyconych emocjami epizodów w Ewangelii św. Jana, przedstawionych we wspaniałej formie, jest opis zmartwychwstania Łazarza. Ewangelista przytacza w tym opisie wspaniałe słowa Pana Naszego Jezusa Chrystusa: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (por. J 11, 25—26).

Dixit ei Iesus: „Ego sum resurrectio et vita: qui credit in me, etiam si mortuus fuerit, vivet; et omnis qui vivit et credit in me, non morietur in aeternum”. Cały ten opis zasługuje na to, by czytać go uważnie, stopniowo, powoli. (Łacińskie teksty Ewangelii, przytoczone w tym rozdziale, czepię z oryginalnego wydania Wulgaty, pochodzącego z edycji Evangelia quattuor Graece et Latine, Sei Torino, 1930—1961).

Tematem, który rozważymy na zakończenie naszych rekolekcji, jest temat Zmartwychwstałego, Pana Naszego Jezusa Zmartwychwstałego, Ciała Chrystusa Zmartwychwstałego. Ciało Chrystusa Zmartwychwstałego miało dwie ważne cechy: było odmienne i było to samo, co Ciało Chrystusa przed Jego śmiercią i zmartwychwstaniem. Idźmy jednak naprzód stopniowo.

 

1. Krzyż, trofeum zwycięstwa i chwały

Wspomnieliśmy już o pewnym punkcie, który zawsze zadziwia, gdy wziąć pod uwagę jego historyczne znaczenie: ludzkość chrześcijańska (to znaczy pierwotni chrześcijanie) była pod ogromnym wrażeniem faktu Zmartwychwstania oraz sensu i znaczenia życia, które promieniowały z tego faktu. Zmartwychwstanie zmieniało bowiem — ogromnie — sens i znaczenie życia: życie w świetle Zmartwychwstania zmieniało się bardzo; życie wierzących i życie całego świata.

Fakt Zmartwychwstania był dla pierwszych chrześcijan tak decydujący, że przez pierwszych pięć wieków historii Kościoła nigdy nie przedstawiali Chrystusa na Krzyżu, to znaczy jako Ukrzyżowanego. Byli jakby olśnieni obrazem Zmartwychwstałego, ciała Chrystusa Zmartwychwstałego, Zmartwychwstałym. Chrześcijanom pierwszych wieków z pewnością nie brakowało cierpień i okrutnych, niekończących się prześladowań. I właśnie dlatego nie tyle chcieli wpatrywać się w obraz Chrystusa na Krzyżu, ile raczej w obraz Chrystusa Zmartwychwstałego, zwyciężającego cierpienie i śmierć.

W tym, co dotyczy prześladowań, szczególnie uderzający jest sam Rzym: miasto, które w czasach Imperium Rzymskiego liczyło milion mieszkańców i było tym samym największym miastem w tej epoce. W mieście tych rozmiarów dziś jeszcze znamy i możemy oglądać ponad 800 km katakumb, wówczas zbudowanych i do dziś istniejących; już tylko dzięki tej liczbie możemy sobie zdać sprawę z zasięgu i czasu trwania prześladowań. Ale właśnie w przedłużających się i okrutnych okresach męczeństwa Kościoła prześladowani chrześcijanie i męczennicy nie wybierali jako punktu odniesienia Pana Jezusa Chrystusa na krzyżu. W sytuacji opresji, wykluczenia i cierpienia, w jakiej żyli, nie szukali odniesienia w innym cierpieniu, ale w wielkiej nadziei, w wielkiej radości, w wielkim zwycięstwie nad cierpieniem, nad śmiercią i nad krzyżem, który im przyszło dźwigać. Męczennik nie tyle myślał o Panu Jezusie Chrystusie na Krzyżu, nie tyle myślał o pokonanym; myślał raczej o Panu Jezusie Chrystusie już ostatecznie Zmartwychwstałym, myślał raczej o Zwycięzcy, który wyciągał do niego swoją rękę, zranioną, lecz chwalebną, aby i jego wyzwolić z opresji i uczynić zwycięzcą nad cierpieniem i śmiercią. W tym też sensie i w ten sam sposób teksty i dokumenty Kościoła w straszliwej i wielkiej godzinie męczeństwa i prześladowań, to znaczy Księga Apokalipsy (liber consolationis w prześladowaniach), a także generalnie listy Apostołów i pisma pierwszych Ojców Kościoła, kiedy mówią o prześladowaniu, odwołują się do Pana Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego i Chwalebnego.

Wiek XX był świadkiem największych i najokrutniejszych prześladowań w całej historii chrześcijaństwa, poczynając od prześladowań w Meksyku. Jedna z kobiet, które przeżyły okrutne prześladowania na Ukrainie, w byłym Związku Sowieckim, Maria Ribko-Vuytiska ze Lwowa — jak relacjonuje wywiad w „L'Osservatore Romano” — tak to opisuje: „Nie, nie bałam się. W naszym domu był Przenajświętszy Sakrament. Czego miałam się bać?... Byłam w Kościele katolickim i nie bałam się, bo Chrystus zmartwychwstał! Wielką łaską Bożą było to, że doczekaliśmy końca prześladowań. Ukraina jest pełna kości i krwi męczenników. Zrobiliśmy po prostu to, co powinniśmy byli zrobić jako chrześcijanie. Chrystus przecież zmartwychwstał: Chrystos Woskres!”. „Chrystus zmartwychwstał!” — wołali męczennicy z Ukrainy; „Niech żyje Chrystus Król!” — wołali męczennicy z Meksyku.

Chrześcijanie pierwotnego Kościoła odwoływali się do Zmartwychwstałego i do Zmartwychwstania, używając określenia zupełnie niezwykłego i wspaniałego; z powodu radości i olśnienia Zmartwychwstaniem określali tę radość Zmartwychwstania wyrażeniem: „Niepodlegająca zepsuciu”. Radość niepodlegająca zepsuciu, nieskalana, nieprzemijająca, niepokonana, nieśmiertelna. Właśnie tak na to patrzyli: jeśli zgarniemy na stertę liście, które opadły w jesieni i pada na nie deszcz, wtedy zaczynają gnić, psuć się; daje to pojęcie, co znaczy coś, co podlega zepsuciu. Natomiast radość Zmartwychwstania nie podlega zepsuciu. Taki był powód niepokonanej radości pierwszych chrześcijan: niepodlegająca zepsuciu radość ze Zmartwychwstania Pana. Tak było i dlatego podczas pierwszych pięciu wieków Kościoła chrześcijanie nie używali — nie mieli — wyobrażeń Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego ani Krzyża jako narzędzia kaźni i śmierci: to znaczy, że przez pięć wieków Jezus nie był nigdy przedstawiany jako Ukrzyżowany.

Na mozaikach w mieście mojej młodości, Rawennie, oraz na mozaikach w Bazylice św. Pawła za Murami w Rzymie (należących do najstarszych w Rzymie), faktycznie znajdujemy przedstawienia jedynie Krzyża chwalebnego, jako chwalebnego trofeum Zmartwychwstałego, niebędącego już narzędziem męki i śmierci. Krzyż chwalebny, przedstawiany na starożytnych mozaikach, to krzyż wykonany z najcenniejszych materiałów, całkowicie pokryty drogimi kamieniami, najpiękniejszymi klejnotami: znak i trofeum zwycięstwa i chwały. Na ogół Krzyż chwalebny ukazywany jest jako nagi, to znaczy bez ciała Ukrzyżowanego, niekiedy z białym całunem, zwisającym z oby ramion krzyża (na znak, że Jego już tu nie ma, że zmartwychwstał). Takie jest wyobrażenie Krzyża chwalebnego. Niekiedy wręcz Krzyż chwalebny był przedstawiany jako zasiadający na tronie, na „Tronie Chwały” właśnie: trofeum zwycięstwa i chwały.

Wraz z rozszerzaniem się inwazji barbarzyńców w Europie, w V wieku, zmieniły się wrażliwość i interpretacje kulturalne: konieczną stała się inkulturacja wiary w kulturach barbarzyńskich, proces, który przypisał odmienną wartość różnym aspektom wiary ewangelicznej. Musimy zaakceptować fakt, że wraz ze zmianą kultury Ewangelia w swej istocie pozostaje niezmieniona, lecz elementy jej nowego odczytywania dostosowują się do nowej wrażliwości. Kościół zawsze wspierał tę ewangelizację kultur i inkulturację Ewangelii: jest to wielkie dzieło misjonarzy w każdej epoce. Należy wejść w daną kulturę, chrystianizując ją i inkulturując Ewangelię. I tak, dzięki św. Grzegorzowi Wielkiemu, św. Benedyktowi, jego mnichom i braciom oraz ich duchowym spadkobiercom (św. Leon Wielki i wielu innych), udało się, w wieku V i następnych, sprostać w Europie trudnemu nawróceniu barbarzyńców na wiarę ewangeliczną oraz inkulturacji Ewangelii w kultury barbarzyńskie.

Godne podziwu jest dzieło nawrócenia i inkulturacji dokonane przez Kościół, przebiegające zwłaszcza według strategii i pod impulsem mnichów i braci św. Benedykta, w obliczu inwazji barbarzyńców (w Europie i w północnej Afryce), którzy byli nieokrzesani, gwałtowni i prymitywni. Ewangelizatorzy barbarzyńskiej Europy, idąc za pierwotną genialną wizją św. Grzegorza Wielkiego, przejmowali kluczowe elementy kultur barbarzyńskich; wy sami jesteście w stanie uchwycić niektóre znaczące elementy tych kultur. Jeśli, na przykład, słucha się muzyki Wagnera, da się w niej rozpoznać przywołanie i echo ważnych elementów antycznej kultury ludów barbarzyńskich, choćby bolesne i dojmujące motywy, związane z ich życiem koczowniczym, często trudnym i tragicznym, lecz pełnym łagodnych tęsknot; albo motywy smutne i romantyczne — także posępne i monstrualne — wywodzące się z nieustannego przemieszczania się i tułaczki w owym zimnym, niegościnnym i niezmierzonym świecie północnej Azji, skąd się w większości wywodzili barbarzyńcy. Także ich bogowie byli surowi, trudni, budzący lęk i często okrutni, tak jak i dążenia, lęki i mity zawarte w ich sercach. Z ich marzeń i koszmarów nocnych wywodzą się antyczne historie o czarownicach, wróżkach, magach i gnomach — cały ten świat bajecznych legend, niekiedy nawet pięknych i zadziwiających, niekiedy okrutnych i obsesyjnych, które rozprzestrzeniły się potem w średniowieczu.

Z chwilą gdy kultura barbarzyńska uległa chrystianizacji, a Ewangelia zinkulturowała się ze światem barbarzyńskim, barbarzyńcy zaczęli cenić w chrześcijaństwie te elementy, które najłatwiej było im uchwycić przy pomocy własnych parametrów kulturowych. Byli więc pod wielkim wrażeniem bolesnej historii drogi krzyżowej oraz samego Pana Jezusa Ukrzyżowanego, łącząc ją prawie instynktownie z wagą i potwornością swoich grzechów i swoich występków, niekiedy prawdziwie wandalskich (Wandalowie to lud barbarzyński, podobnie jak Hunowie czy Goci). Pojęcie krzyża, będącego skutkiem, ale i lekarstwem na grzech i na każde wewnętrzne zepsucie, przyciągało ich i uwodziło.

Chciałby tu wtrącić osobistą uwagę: w życiu wybrałem sobie czterech świętych patronów, a wśród nich chcę wymienić w szczególności jednego, do którego żywię wielką cześć i miłość, to znaczy św. Franciszka z Asyżu. Choć wybrałem go z wielką czcią i podziwem na swego świętego protektora i żywię wobec niego nieskończone uwielbienie, myślę, że mogę o nim powiedzieć, z całym szacunkiem i miłością, że był największym świętym barbarzyńców. Epoka barbarzyńska, średniowiecze, dopełniała się bowiem w nim, schrystianizowana i ewangelicznie zinkulturowana, w wysublimowanej formie. Widzimy w nim bardzo żywą mistykę i teologię krzyża; a sam Pan Jezus dał mu niezwykłą łaskę stygmatów (ran odniesionych na krzyżu), które odcisnął na jego ciele, przychodząc pod postacią serafina, gdy Franciszek trwał na modlitwie na górze Alwernia.

2. Jezus, Pan Zmartwychwstały

Sobór Watykański II przyniósł tendencję, by nie tyle odrzucić wielkie dobro, jakie pobożność chrześcijańska pod wpływem kultury barbarzyńskiej wydobyła z Ewangelii, ile raczej, by ponownie podjąć i dowartościować pierwotny i początkowy, nadzwyczajny i fundamentalny element wiary chrześcijańskiej, jakim był i jest temat zmartwychwstania Pana Jezusa: temat Zmartwychwstałego. Sobór chciał dać impuls i wesprzeć ten wielki temat duchowy i teologiczny, przywracając mu pozycję tematu centralnego i fundamentalnego dla naszej wiary i dla życia świata: Jezus, nasz Pan, zmartwychwstał.

Tak naprawdę poczucie prymatu zmartwychwstania w liturgii, w pieśniach, w wierze, w pobożności ludowej, w wielkiej tradycji mistycznej nigdy nie zostało utracone. Rytem chrześcijańskim, który zachował nietkniętą najstarszą i najpełniejszą tradycję tematu zmartwychwstania i Zmartwychwstałego, jest ryt nazywany bizantyńskim; Bizantyńczycy (z ich centrum kulturalnym i religijnym, jakim było Bizancjum) nigdy nie zostali ogarnięci najazdami barbarzyńców i ich kulturą: nie zetknęli się więc z tym rodzajem wpływu i inkulturacji. Imperium Bizantyjskie, jako państwo i jako centrum kulturalne, upadło w wyniku najazdów muzułmanów, którzy napływali od południa, a nie barbarzyńców, przychodzących z północnego wschodu.

Można by więc powiedzieć z całą pewnością, że w obszarze bizantyńskiego rytu wschodniego, owa niepodlegająca zepsuciu woń zmartwychwstania i Zmartwychwstałego nigdy nie osłabła (a we wszystkich innych rytach chrześcijańskich pozostała w każdym razie ważna). W bizantyńskim rycie wschodnim mamy dodatkowo do czynienia z dwoma nurtami: prawosławnym i katolickim. Istnieje wiele diecezji bizantyńsko-katolickich. Wspólnymi dla obu nurtów są wspaniałe i przepiękne ryty, bogate w pieśni i hymny, które przechowały nietkniętą starożytną niepodlegającą zepsuciu woń zmartwychwstania i Zmartwychwstałego, której towarzyszy równie stara i nadzwyczajna obecność hymnów i modlitw do Pani naszej, Najświętszej Maryi, Świętej Matki Tego, który zmartwychwstał.

3. Jaki był rzeczywiście Zmartwychwstały?

Jaki był rzeczywiście Jezus Zmartwychwstały? A praktycznie: co konkretnie widzieli ci, którzy spotkali Go po powstaniu z martwych? Jak wyglądało naprawdę, obiektywnie to zderzenie, tak mocne i fundamentalne zarówno dla uczniów, którzy Go widzieli zmartwychwstałego, jak i dla Kościoła?

Wiecie dobrze, że Ciało Pana Jezusa, które uobecnia się podczas mszy świętej i które przyjmujemy w Komunii Świętej, jest Ciałem Chrystusa Zmartwychwstałego. Jest więc naprawdę ważne, byśmy mówili o Nim, o Zmartwychwstałym, gdyż to właśnie Jego spotykamy we mszy świętej i przyjmujemy w Komunii Świętej. Lecz także kiedy Pan Jezus objawia się i ukazuje (na przykład w czasie objawień św. Małgorzaty Marii, św. Faustyny czy św. Teresy...), objawia się właśnie Ciało Chrystusa Zmartwychwstałego; objawia się Zmartwychwstały!

Wielkie jest więc nasze pragnienie, by dowiedzieć się czegoś więcej o Zmartwychwstałym. W odniesieniu do tego można natychmiast powiedzieć, że Ewangelie Zmartwychwstania — to znaczy zestawienie fragmentów Ewangelii, które mówią o zmartwychwstaniu Pana Jezusa — stanowią rodzaj całości; albo, mówiąc językiem technicznym, zbiór, w swoisty sposób jednorodny. Dlatego, jeśli czytać je spokojnie i z uwagą, natychmiast okazują się wprost nadzwyczajne, zwłaszcza rozdział 24 Ewangelii św. Łukasza oraz rozdziały 20 i 21 Ewangelii św. Jana (ale nie tylko).

21. Świadectwo Zmartwychwstałego

Gdy patrzymy na strumień krwi, który płynie przez historię ludzkości — okrutnie i obficie przelanej krwi tych, którzy dają świadectwo, iż Pan Jezus zmartwychwstał — rodzi się nieodparcie nowe pytanie: dlaczego niektórzy poganie (nie wszyscy, na szczęście), poczynając od pierwszego aż po tragiczny dwudziesty wiek, nie chcieli przyjąć świadectwa chrześcijan? Jak już mówiliśmy, poganinem nazywamy kogoś, kto uważa za rzeczywiste to, co może zobaczyć oczami swego ciała lub może dotknąć swoimi rękami; choć każdy może stwierdzić, iż względnie szybko owa iluzja rzeczywistości rozwiewa się i znika. Moglibyśmy również zapytać: dlaczego owi niektórzy poganie nie chcieli zaakceptować samych chrześcijan jako osób? Chrześcijanie, faktycznie, ze względu na dawane przez nich świadectwo i ze względu na ich wiarę w Zmartwychwstałego Pana i w Życie Wieczne, bywają uważani za czynnik destabilizujący. Ściągają na siebie wszelkiego rodzaju prześladowania, takie wręcz, które należałoby uznać za irracjonalną nienawiść. Ale może sama nienawiść jako taka jest bożkiem irracjonalnym; jest jakby odwróconą, paralelną i bezinteresowną karykaturą miłości? Historyczna nienawiść niektórych pogan wobec chrześcijan i wobec Kościoła nie ma na ogół powodów osobistych. Sama obecność chrześcijan jest bowiem postrzegana — jako taka, nawet bez uzasadnień — przez nich jako destabilizująca. Poganie postrzegają chrześcijanina — tego, który daje świadectwo o Zmartwychwstałym i o Życiu Wiecznym — jako kogoś, kto przypomina im, że dziedzictwem ich istnienia, ich miłości, ich nadziei i ważnych wydarzeń z ich życia są w ostateczności śmierć i pustka. Owi poganie zdają sobie bowiem sprawę, przynajmniej mgliście, że wszystko, co mają najdroższego, kroczy jakby po sznurze nad otchłanią pustki.

Obecność chrześcijan powoduje odsłonięcie i czyni namacalnym poczucie najwyższego osamotnienia; poganie z powodu światła, które wnoszą chrześcijanie, zaczynają czuć się boleśnie opuszczeni w nieskończoności wszechświata, jakby tańczyli na krawędzi przepaści albo zostali rzuceni przez mroczny kaprys w świat pozbawiony sensu. Niestety, w tych warunkach wyczuwają oni, przynajmniej pośrednio, że „ich dziedzictwem jest śmierć” (tak mówi Pismo) i, próbując odpędzić to mroczne i przepastne zło, zaczynają reagować przemocą na objawienie i świadectwo chrześcijańskie, które odbierają jako agresywne i destabilizujące, a nawet bezczelne.

Chrześcijanie, przeciwnie, mają natomiast nadzieję i wiedzą, że dziedzictwem śmierci jest życie. Dla chrześcijan życie nie jest bezużyteczną pasją, lecz realnym, konkretnym i boskim powołaniem, opartym na niepodlegającym zepsuciu świetle Zmartwychwstałego i Zmartwychwstania, powołaniu do miłości, a więc do życia wiecznego i nieśmiertelnego. Chrześcijanie wiedzą, że dziedzictwem śmierci jest życie wieczne, życie samego Zmartwychwstałego Pana, życie wieczne, dla którego życie Zmartwychwstałego Pana jest rękojmią i pierwociną. Takie są słowa owej radosnej wieści, wypowiedziane przez św. Pawła i przytoczone przez św. Łukasza w Dziejach Apostolskich: Deus vero suscitavit eum a mortuis tertia die: qui visus est per dies multos his, qui simul ascenderant cum eo de Galilea in Ierusalem, qui usque nunc sunt testes eius ad plebem. Et nos vobis adnuntiamus eam, quae ad patres nostros repromissio facta est; quoniam hanc Deus adimplevit resuscitans Iesum, („Ale Bóg wskrzesił Go z martwych, a On ukazywał się przez wiele dni tym, którzy z Nim razem poszli z Galilei do Jerozolimy, a teraz dają świadectwo o Nim przed ludem. My właśnie głosimy wam Dobrą Nowinę o obietnicy danej ojcom: że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa”. Dz 13, 30—33).

22. Kyrios — Pan

Po zmartwychwstaniu chrześcijanie zaczęli nazywać Jezusa z Nazaretu wyraźnie „Panem”. Jezus Zmartwychwstały jest „Panem Jezusem”. Termin „Pan” był już używany wobec Niego kilkakrotnie w latach poprzedzających zmartwychwstanie, jak to wynika z opisów ewangelicznych, zapewne wyłącznie dla podkreślenia szacunku i uprzejmości, zgodnie z przyjętymi zasadami społecznymi. Tym niemniej znaczące i szczególne jest użycie terminu „Pan” w kontekście rozświetlonego światłem paschalnym epizodu Przemienienia: Respondens autem Petrus, dixit ad Iesum: „Domine” („Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie»”, Mt 17, 4).

Niektórzy uczeni utrzymują faktycznie, że tytuł: „Pan”, zastosowany w niektórych fragmentach Ewangelii przy opisie epizodów poprzedzających zmartwychwstanie, jest przede wszystkim pochodzenia redakcyjnego, gdyż te fragmenty Ewangelii były ostatecznie redagowane po zmartwychwstaniu, a więc w świetle zmartwychwstania, które się już dokonało. Pewnym jest, że po zmartwychwstaniu nazywano Go wyraźnie „Panem”, „Panem Jezusem”, w pełnym znaczeniu tego słowa. W Nim, w Panu Jezusie, rozbłyska, widoczna już, Chwała Boża. On, Zmartwychwstały, jest bowiem Panem życia i śmierci, śmierci i życia.

Apostołowie, uczniowie i pierwsza wspólnota chrześcijańska przypisali Jezusowi z Nazaretu tytuł „Pan” (gr. Kyrios), mając jasną i wyraźną świadomość wewnętrznej więzi tego tytułu z nową sytuacją Syna Maryi jako Zmartwychwstałego, któremu z tego powodu dana jest wszelka władza w niebie i na ziemi, to znaczy po jednej i po drugiej stronie granicy, przez którą przechodzi On już teraz z całkowitą swobodą: Et accedens Iesus locutus est: „Data est mihi omnes potestas in caelo et in terra: Euntes ergo, docete omnes gentes. Et ecce ego vobiscum sum omnibus diebus, usquae ad consummationem saeculi” („Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody ... A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”, por. Mt 28, 18—20).

U początku wydarzenia zmartwychwstania Pan-owanie Jezusa Chrystusa jest przede wszystkim Pan-owaniem nad śmiercią: „śmierć nad Nim nie ma już władzy”, Christus resurgens ex mortuis iam non moritur, mors illi ultra non dominabitur (Rz 6,9). Jezus, „Ukrzyżowany Zmartwychwstały”, żyje; nie tak jak ktoś, kto jeszcze nie zaznał śmierci — a więc jest wciąż jej potencjalnym poddanym — lecz jak ktoś, kto spotkawszy — przezwyciężył ją, przeszedł przez nią i zwyciężył: jest On więc pogromcą śmierci.

W tym konkretnym porządku rzeczy, w którym przyszło nam żyć, w tym świecie i po tej stronie granicy, śmierć jest jedyną niezwyciężoną potęgą: wszyscy wydają się jej poddani, przeznaczeni na to, by prędzej czy później wpaść w jej moc. Widzą to dobrze, pokornie i w ten sposób także niektórzy inni poganie, to znaczy owi inni poganie, wrażliwi, niespokojni i dobrej woli, do których w zupełnie szczególny sposób skierowane jest orędzie Ewangelii. Gloria in altissimis Deo et in terra pax hominibus bonae voluntatis („Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”, por. Łk 2, 14). Euntes in mundum universum, praedicate evangelium omni creaturae („Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”, Mk 16, 15).

Od upadku Adama aż po Jezusa Chrystusa śmierć rozpanoszyła się prawie jako antyteza Boga, który jest życiem i miłością, i uczyniła ze świata — po tej stronie granicy — swoje królestwo: „Śmierć rozpanoszyła się” („Sed regnavit mors”, por. Rz 5,14).

Śmierć jest więc panią wszechświata — po tej stronie granicy — jeśli jednak komuś udaje się ją pokonać, wówczas on jest panem. Pozbawiwszy śmierć władzy, Chrystus wszedł na jej miejsce z całą pełnią swego królowania, dlatego Jezus, Zmartwychwstały, jest Panem — Kyrios — wszystkich bez wyjątku, nie tylko tych, którzy dziś żyją na ziemi, lecz również tych, którzy żyli wcześniej lub będą żyli później: On jest Panem! In hoc enim Christus mortuus est, et resurrexit: ut et mortuorum et vivorum dominetur („Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi”, Rz 14,9).

Apokalipsa (por. 1,17-18) — Liber Consolationis czasów wielkiego prześladowania i księga zamykająca Nowy Testament — tak opisuje Pan-owanie Zmartwychwstałego: Ego sum primus et nivissimus: et vivus et fui mortuus et ecce sum vivens in saecula saeculorum et habeo claves mortis („Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci”, Ap 1, 17—18). Paweł i Sylas na pytanie strażnika w znanym wydarzeniu w Filippi odpowiadają: Crede in Dominum Iesum et salvus eris („Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie”, Dz 16, 31). A oto sławne i piękne słowa Jezusa z Nazaretu, Zmartwychwstałego, Pana Jezusa: Dixit ei Iesus: „Ego sum resurrectio et vita: qui credit in me, etiam si mortuus fuerit vivet; et omnis qui vivit et credit in me, non morietur in aeternum” („Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki»”, J 11, 25—26).

Chwała przekazywana w Zmartwychwstałym Panu nie chce być tak uderzająca, by upokorzyć tych, którym zostaje podarowana jako Evangelium Vitae. Chce być natomiast pocieszająca i przyjazna, aby coraz bardziej otwierać serce na nadzieję, na wiarę i prowadzić do całkowitego oparcia się w Bogu. Dlatego zarówno do braci pogan dobrej woli, jak i do tych, którzy już za Nim idą — skierowane są przyjazne słowa Zmartwychwstałego: Ecce sto ad ostium et pulso: si quis audierit vocem meam et aperuerit mihi ianuam, intrabo a illum et cenabo cum illo, et ipse mecum; Ecce venio cito, et merces mea mecum est. Ego sum alpha et omega, primus et novissimus, principium et finis. Beati qui lavant stolas suas ut sit potestas eorum in ligno vitae, et per portas intrent... Ego Iesus sum stella splendida et matutina (...).„Veni Domine Iesu”. Et qui sitit veniat. Et qui vult accipiat aquam vitae gratis. „Etiam venio cito” („Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną”, Ap 3,20; „Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca. Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec. Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała i aby bramami wchodzili do Miasta (...). Jam jest Gwiazda świecąca, poranna. «Przyjdź [Panie Jezu]!» I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie. (...) «Zaiste, przyjdę niebawem»”, Ap 22,12-17.20).

 

23. W okolicy Dalmanuty uczniowie odnajdują Chwałę Boga!

Et statim ascendens navim cum discipulis suis, venit in partes Dalmanutha („Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty”, Mk 8,19).

Ille erat lux vera, quae illuminat omnem hominem venientem in huc mundum. In mundo erat, et mundus per ipsum factus est (...) et vidimus gloriam eius („Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie (...). I oglądaliśmy Jego chwałę”, J 1, 9—10.14).

Domine dilexi decorem domus tuae et locum habitationis gloriae tuae („Panie, miłuję dom, w którym mieszkasz, i miejsce, gdzie przebywa Twoja chwała”, Ps 26, 8).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama