Przemówienie podczas uroczystości pogrzebowych po katastrofie smoleńskiej

Przemówienie przewodniczącego KEP podczas na uroczystości pogrzebowych ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie 17.04.2010


Abp Józef Michalik

Przemówienie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abpa Józefa Michalika

17 kwietnia 2010, Warszawa

«Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana» (Rz 14, 7-8)

Żałobni słuchacze!

Stara polska pieśń kazała się modlić: «Od nagłej a niespodziewanej śmierci wybaw nas, Panie». Śmierć nagła słusznie uważana jest za śmierć tragiczną, bo człowiek, nieprzygotowany, musi żegnać się z życiem i zdawać sprawę z włodarstwa swego.

Nagła śmierć to wstrząs psychiczny dla żywych, ale nie o nas żywych dziś tu się zamartwiajmy, pomyślmy o umarłych. Może ta nagła śmierć zawiera głębszą Bożą myśl, którą każdy z nas powinien odczytywać z osobistej perspektywy?

Pismo Święte ukazuje nam najbardziej niewinnego z ludzi, sprawiedliwego Sługę Jahwe, który cierpi i przez swoje cierpienie usprawiedliwia wielu.

A zatem skoro przez cierpienie, przez ofiarę dokonuje się konieczne oczyszczenie przed wejściem do nowego życia i radości wiecznej, to może cierpienie i ból bliskich, żałoba i łzy, i ludzkie współczucie tych nieprzeliczonych tysięcy, tysięcy ludzi, solidaryzujących się w tych dniach ze zmarłymi oraz z ich rodzinami, mają głębszy sens i są potrzebne dla ich oczyszczenia i ubogacenia, aby wezwani nagle przed Boży tron, stanęli tam nie z pustymi rękami, ale nieśli też naszą zbolałą miłość do nich, którą wzbudzili swoim życiem i swoim odejściem. A może ten ból i ta refleksja staną się początkiem i mojego nawrócenia, zaczynem nowego, lepszego życia? O tak, gdyby ci nasi zmarli mogli ofiarować Bogu przemianę naszego życia, pogłębienie naszej wiary, gotowość pełnienia woli Bożej, pragnienie życia z miłością czynną wobec innych, ich śmierć miałaby głębszy sens, a oni sami stanęliby ozdobieni przed Bogiem godową szatą miłości, bo przecież, jak mówi Pismo Święte, «tylko miłość zakrywa mnóstwo grzechów».

Tajemnicą jest życie każdego człowieka. I śmierć jest tajemnicą. Wiara oparta na zaufaniu do Chrystusa i Jego nauczania jest w stanie otworzyć nam coś z tych tajemnic życia po śmierci. A zatem skorzystajmy z tej bolesnej okoliczności, kiedy przeżywamy śmierć bliskich, aby przygotować się i na swoją własną śmierć.

Św. Teresa Wielka, bardzo ciekawa święta, mistyczka, ale i realistka, poetka, a przy tym niezwykle aktywna reformatorka zakonów, ujawniła, gdzie było źródło jej niezwykłej osobowości. Już za życia przekroczyła próg śmierci, wyznała po prostu: «Przed życiem czuję, nie przed śmiercią trwogę, bo takie światy widzę tam, przed sobą, że mi ten ziemski wieczystą żałobą, i tym umieram, że umrzeć nie mogę».

A jednak dzisiaj prosta i szczera ludzka życzliwość, dodatkowo pogłębiona wiarą, każe nam stanąć obok zmarłych i obok ich rodzin ze słowem bliskości, współczucia serdecznego i modlitwy. Zwłaszcza że postawieni zostaliśmy przed rzeczywistością niezwykłą, bo oto mamy przed sobą 96 tragicznie zmarłych osób: Prezydent Rzeczypospolitej i jego Małżonka, ostatni Prezydent rp na uchodźstwie, biskupi polowi i tylu, tylu innych. Ta śmierć ujawnia nam nowe wartości każdej z tych osób. Cały naród je odkrył i głosi — głosi swoją obecnością, że byli ludźmi godnymi najwyższego szacunku, skoro w Polsce i na całym świecie reakcja na te wydarzenia jest taka niezwykła, niezwykła wzruszeniem aż do łez, płynących nawet z oczu, z których tych łez nie oczekiwaliśmy, ba, podejrzewaliśmy, że nigdy z nich nie popłyną. I pewnie za tę naszą zarozumiałość trzeba w sercu przeprosić, a za okazaną ludzkość, za szczerość ujawnionego człowieczeństwa publicznie dziękować.

Ta tragiczna śmierć ujawniła wiele spraw niezwykłych, ukazała nowe oblicze naszego narodu, który może ma i wady, ale zobaczyliśmy, jak wielkie ma serce, i dotknęliśmy tego po prostu. Tym bardziej cenne, że ten naród przez własnych swoich synów był przez ostatnie lata niejednokrotnie boleśnie wyszydzany, jako ten, który rzekomo nie potrafi skorzystać ani z nauczania Papieża Jana Pawła ii, ani z ofiarowanej mu wolności, a co gorsza, stróżem majestatu Rzeczypospolitej uczynił człowieka, który nie pasował do ich kryteriów współczesności.

Jest jednak jakaś siła w naszym narodzie, jest wrażliwość i poczucie godności, i jakaś mądrość w jego nauczycielach, którą dziś ujawniają ludzie szlachetni i dobrzy, ludzie prości i uczeni, profesorowie i młodzież stająca przed kamerami albo niosąca swój znicz na ulice, aby powiedzieć, że to był ich prezydent, że to byli ich przedstawiciele, ponieważ udawali się w podróż, aby oddać hołd pamięci ich i naszych bohaterów zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednoje, przez dziesiątki lat wykreślanych z narodowej pamięci.

Pod Smoleńskiem zginęli wybitni synowie Ojczyzny, którzy swoim życiem oddali hołd i najwymowniej uczcili pamięć oficerów i elit ii Rzeczypospolitej, zamordowanych w Katyniu. I może trzeba było, aby świat na nowo dowiedział się o tym fakcie, ukrywanym przez dziesiątki lat, i aby próbował odczytać to bolesne wydarzenie w innym, już nowym świetle.

Pierwszymi, którzy udali się po tej tragedii do Smoleńska, byli Premierzy Polski i Rosji, i okazali tam szczere, ludzkie współczucie, w geście modlitwy godnie pochylili się przed śp. ofiarami wypadku. Życzliwość i wrażliwość rosyjskiego ludu znaliśmy od zawsze, ale w Smoleńsku we wzruszający sposób współbrzmiała z nią serdeczność i pomoc najwyższych przywódców Rosji. Oni tam pierwsi pospieszyli z pomocą. Dziękujemy także za wielką życzliwość i pomoc okazywaną w Moskwie rodzinom zmarłych, o której słyszymy.

A może jesteśmy świadkami tego, że to ostatnie, samą śmiercią wygłoszone przemówienie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego staje się ziarnem wrzuconym w ziemię, aby wydać nowy, zdrowy owoc?

Chcielibyśmy móc poświęcić każdemu z tragicznie zmarłych dłuższą refleksję, co jest niemożliwe, ale zatrzymajmy się przynajmniej krótko nad pierwszą osobą w państwie, jaką jest Prezydent, a także jego Małżonką, wokół których skupia się uwaga całej Polski i zagranicy.

Profesor Lech Kaczyński to przecież człowiek wielkiej, solidnej pracy, dzięki której stał się wybitnym prawnikiem. Jednocześnie, już od czasów młodości, był świadomym uczestnikiem opozycji, próbując poszerzać pola wolności w totalitarnych warunkach państwowych. Jako współtwórca Solidarności stanął u podstaw nowych czasów. Najwyżsi przedstawiciele państw z całego świata podkreślają, że był to wybitny mąż stanu, który umiał bronić spraw, co do których był przekonany, a niekiedy czynił to wbrew politycznej poprawności. Nosił w sobie troskę o Polskę jutra. Kochał historię ojczystą i szanował, wprost czcił wyszydzanych przez niektóre środowiska bohaterów Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego, których wpisał w przekaz kultury narodowej, budując poświęcone im muzeum. Komentatorzy podkreślają, że był to człowiek życzliwy ludziom, a wszyscy wiemy, jak stał się bliski naszym rodzinom poprzez przykład miłości małżeńskiej i wierności staropolskim tradycjom.

Często jeździł po kraju i bez sztucznego dystansu chętnie spotykał ludzi. Szanował swoich słuchaczy i dlatego przemówienia starannie przygotowywał, najczęściej wygłaszając je z pamięci. Wiedział, co chce powiedzieć rodakom.

Wybaczcie, że dodam jeszcze jeden szczegół, może nieco osobisty, ale dla mnie bardzo drogi, chyba z tych wszystkich najbardziej przekonywający. Przed dwoma laty w Krasiczynie, w starym, pięknym zamku książąt Sapiehów przekazywano odnowioną kaplicę. W uroczystości miał wziąć udział Prezydent rp. Już z drogi zadzwonił z informacją, że przybędzie 15 minut wcześniej i prosi, żeby tam był w pobliżu ksiądz, bo chce się wyspowiadać i przystąpić do komunii św. Tak, człowiek, który liczy się z sumieniem i zachowuje wrażliwe rozeznanie dobra i zła, staje się jednym z nas, musi budzić zaufanie.

Przynosimy tu dziś przed Majestat Boży kawałek majestatu Polski, kawałek miłości do Ojczyzny, której wszyscy ci ludzie służyli według swojej najlepszej woli i umiejętności.

Wszyscy dziękujemy za ich odwagę bycia dobrymi w życiu codziennym i publicznym.

Obecność pogrążonych w żałobie rodzin, licznych i najznakomitszych delegacji zagranicznych, wyrazy duchowej obecności Ojca Świętego i jego delegata oraz nadzwyczajny zryw solidarności mieszkańców Warszawy i całego narodu naszego, tak czytelnie wyzwolony na wielu ulicach i w szczególnych miejscach Warszawy i całej Polski, każe mi najserdeczniej podziękować wszystkim, ale podziękować też Bogu za nową prawdę tych dni, jednocześnie pozwala mnie i nam wszystkim przeżyć to doświadczenie jako lekcję szacunku do ludzi życia społecznego, lekcję nadziei i oczekiwań. Zawsze warto być człowiekiem służby i życzliwości, bo prawość i dobro jednego budzi wdzięczność i dobro kolejnych ludzi.

Ojczyzna nasza i Kościół katolicki w Polsce żegna dziś Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i jego Małżonkę, Prezydenta na obczyźnie Ryszarda Kaczorowskiego, biskupów polowych, duchownych oraz wszystkich, wszystkich, którzy zginęli, i dziękuje za ich wierną aż do końca służbę.

Szczególnym znakiem modlitewnej więzi z rodzinami ofiar wypadku będzie różaniec perłowy, który Ojciec Święty Benedykt xvi wręcza w szczególnych okolicznościach wybranym osobom. Niech to będzie symbol modlitwy maryjnej, symbol nadziei na ich nagrodę w niebie.

Wszystkim, a zwłaszcza rodzinom, które ta śmierć najboleśniej dotknęła, wyrażamy serdeczne współczucie i obejmujemy je modlitwą, prosząc i ufając w Bożą opiekę nad nami wszystkimi. Bóg zapłać!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama