reklama

Kustosz świętego znaku

ks. Jarosław Tomaszewski ks. Jarosław Tomaszewski

dodane 04.07.2025 09:14

Jednym z istotnych wniosków, jaki można wysnuć po uważnym studium książki Pawła Milcarka pod tytułem: „Historia Mszy” będzie myśl o tym, że Chrystus sam i całkowicie definiuje prawdę odwieczną oraz odsłania rzeczywistość ostateczną, pozostawia naukę ewangelii, a także sakramenty jako źródła łaski, w szczególności Eucharystię lecz nie precyzuje wprost formy przechowywania, przekazywania i celebrowania objawionej ludziom wiary. Do wypracowania i roztropnej aktualizacji stosownych dla łaski form będzie powołany Kościół, który ciesząc się aż tak wielką autonomią, nie powinien sposobu wyznawania świętej wiary lub jej celebrowania traktować frywolnie. Choć forma nie jest istotą daru, to jednak albo go skutecznie wskaże albo go wydatnie przysłoni. A to miało, ma i mieć będzie do końca czasów kolosalne znaczenie duchowe.

Kraina mistyki intryguje wszystkich ludzi modlitwy. Co kryje się za tak subtelną granicą przyjaźni duszy z Bogiem? Tam, gdzie nie chce się już mówić ludzkich słów ani czytać pobożnych litanii z pierwszokomunijnej książeczki. I tam, gdzie Bóg również milknie od drugiej, własnej, Boskiej strony dialogu. Albo mówi inaczej, niesłyszalnie, skryty za pięknym woalem niedoświadczalnej obecności. W dosięganiu granic mistyki trzeba być tak samo pokornym, co uważnym. Jak koniecznym warunkiem osiągnięcia celu podróży jest umiejętność czytania map, tak zasadą przejścia progu życia mistycznego będzie świadomość znaków religijnych, duchowych, moralnych czy liturgicznych. Kościół lekceważąc znaki wiary, ignorując je lub zniekształcając, przypomina ślepca, co pozwolił sobie wykłuć oczy, a teraz wyciąga ramiona do byle kogo, kto tylko mógłby podprowadzić go w stronę nieświadomej przyszłości. Trzeba dodać więc, że jedną z istotnych misji współczesnych katolików będzie odrodzenie znaków wiary, które ostatnimi laty wydarto wierzącym sprzed oczu. Kto chce ukraść drugiemu jego rzeczywistość, musi mu najpierw podmienić znaki na drodze.

Patriarcha Jakub jako pierwszy w historii zbawienia przekona się do znaków wiary. Wędruje w tamtym czasie nowymi i obcymi sobie bezdrożami z Beer-Szeby do Charanu. Nie zna kierunku, niepewny stawia stopę o jeden metr do przodu, zupełnie nieswój w nieprzyjaznym otoczeniu. Jakub przeżyje poruszający sen, jakby wizję żywego Boga, który naświetli mu mapę i cel wędrówki. Wówczas to z kamienia, na którym spoczęła głowa patriarchy, zbuduje stelę, a na niej rozleje całą obfitość oliwy (por. Rdz 28, 18). Wschodnia archeologia odkrywa z czasem kultyczne stele jako znaki obecności Pana pośród ludu i nazywa je z hebrajskiego betylami – oznaczeniami Bożej siedziby. To dlatego Jezus usuwa z domu Jaira krzykaczy, grajków, fletnistów, którzy hałasem zacierają tylko ślady Bożej obecności pośród żałoby i dramatu ludzkiego serca (por. Mt 9, 23-24). Tym gestem Pan przywraca czystość znakom wiary. Dla krwawiącej kobiety takim znakiem będzie płaszcz Chrystusa. Uchwyci się go i jak córka Jaira wróciła do życia, tak ona wróci do zdrowia.

            Nie wstydź się nigdy nosić krzyżyka na szyi po Chrzcie. Nie wahaj się chodzić w habicie lub sutannie, jeśli zostałeś konsekrowany i wyświęcony. Gdy opłakujesz kogoś z bliskich, masz prawo przywdziać na siebie symbol żałoby. A gdy jesteś narzeczoną pokazuj całemu światu pierścionek z zaręczyn na palcu. Sygnalizuj skupienie w Adwencie albo w Wielkim Poście. Znaczącą częścią chrześcijańskiego powołania jest kustodia znaku wiary.  

1 / 1

reklama