Papież udał się wczoraj do Bazyliki św. Petroniusza, gdzie zjadł obiad w towarzystwie około tysiąca osób: uchodźców, migrantów, ubogich.
Do stołów, które obsługiwało 20 kelnerów, podano lasange, kotlet z indyka oraz owoce i ciasto ryżowe.
W krótkim słowie przed obiadem Franciszek podkreślił, że to właśnie ludzie ubodzy są w centrum Kościoła, który należy do wszystkich, bo tak chce Bóg, ze względu na swoją bezinteresowną miłość.
„Miłość nigdy nie jest drogą jednokierunkową, jest ciągłym krążeniem i wszyscy coś dają oraz coś otrzymują. Wszyscy otrzymujemy i wszyscy potrafimy i możemy wiele dać. Jezus nikogo nie odrzuca, nikim nie gardzi. Jest spragniony i prosi byśmy dali Mu pić, ponieważ z nami idzie i z nami cierpi. I to właśnie my mamy ten dzban, może trochę używany, który może dać Mu wody, a jest nim nasze serce! Nasze życie jest zawsze cenne i wszyscy mamy coś do dania innym” – powiedział Ojciec Święty.
Franciszek zwrócił także uwagę na modlitwę „Ojcze nasz”, którą nazwał „modlitwą ubogich”, bo w niej „zawierzamy Bogu podstawowe potrzeby naszego życia”. Prosimy o chleb, który jest nasz, a to pociąga za sobą dzielenie się, wspólną odpowiedzialność.
pp/rv