Podczas konferencji prasowej w samolocie Franciszek podsumował swą ekumeniczną pielgrzymkę do Genewy. Wypowiedział się ponadto na temat kryzysu migracyjnego, Komunii dla protestantów w Niemczech oraz praw człowieka.
Był to dzień naprawdę ekumeniczny, dzień spotkania – tymi słowami podsumował Papież wczorajszą podróż do Szwajcarii, której głównym celem była wizyta w Światowej Radzie Kościołów. Rozmawiając o tym w samolocie z dziennikarzami Franciszek podzielił się również wrażeniami z dialogu, który odbywał się za zamkniętymi drzwiami, a miał miejsce podczas obiadu. Obok Papieża i kard. Kocha, odpowiedzialnego w Watykanie za ekumenizm, uczestniczyli w nim przedstawiciele różnych wyznań należący do kierownictwa rady.
Ojciec Święty przyznał, że była to okazja do głębokiego przedyskutowania wielu kwestii. Mówiono między innymi o młodzieży, która jest przedmiotem troski wszystkich wyznań. Franciszek podzielił się doświadczeniami, jakie wyniósł z przygotowań do tegorocznego Synodu Biskupów. Mówiono też o rozwoju ekumenicznych relacji.
Wyzbyć się prozelityzmu
“Podczas obiadu powiedzieliśmy sobie jedną piękną rzecz, którą pozostawiam wam do refleksji i rozwagi: w ruchu ekumenicznym musimy usunąć ze słownika jedno słowo: prozelityzm. Jasne? Nie może być ekumenizmu z prozelityzmem. Trzeba wybrać. Albo masz ducha ekumenicznego, albo jesteś prozelitą.”
Dziennikarz niemiecki poprosił Franciszka o wyjaśnienie stanowiska Watykanu w sprawie inicjatywy niemieckich biskupów, którzy chcieli dopuścić do Komunii protestantów z małżeństw mieszanych. Przypomniał on, że Papież zachęca do konkretnych kroków w ekumenizmie, a kiedy niemieccy biskupi ten krok zrobili, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, abp Luis Ladaria, napisał list, który był niczym zaciągnięcie hamulca bezpieczeństwa.
Franciszek przypomniał, że prawo kanoniczne upoważnia biskupa do dopuszczania w szczególnych sytuacjach niekatolika do Komunii. Dotyczy to konkretnych przypadków w jego diecezji, w jego Kościele partykularnym. Niemieccy biskupi chcieli natomiast rozporządzeń dotyczących całego Kościoła lokalnego, w całym kraju.
Abp Ladaria działał na moje polecenie
“I tu pojawia się problem, bo Kodeks Prawa Kanonicznego tego nie przewiduje. Przewiduje decyzję biskupa diecezji, a nie Konferencji Episkopatu. Dlaczego? Bo to, co zostaje zaaprobowane przez Konferencję Episkopatu od razu staje się powszechne. I to był problem w dyskusji. Nie tyle sama treść, ale właśnie to. Przysłali dokument, były dwa czy trzy spotkania przeznaczone na dialog i wyjaśnienia. I abp Ladaria wysłał list, ale z mojego upoważnienia. Nie zrobił tego z własnej inicjatywy. Powiedziałem mu: «lepiej zrobić kolejny krok i powiedzieć, że dokument nie jest jeszcze dojrzały – o tym jest mowa w liście – i że trzeba to jeszcze zbadać». Potem było jeszcze jedno spotkanie i będą to jeszcze badać. Myślę, że będzie to dokument orientacyjny, aby każdy biskup diecezjalny mógł robić to, na co prawo kanoniczne mu pozwala. Nie było to zaciągnięcie hamulca, lecz skierowanie sprawy na dobrą drogę.”
Franciszek przypominał też, że inicjatywa niemieckiego episkopatu była reakcją na samowolę niektórych kapłanów, wbrew woli swego biskupa. Jego zdaniem sam dokument został dobrze przygotowany, jest dość restrykcyjny, nie przewiduje otwarcia na wszystkich.
Kolejne pytanie, zadane przez dziennikarkę hiszpańską, dotyczyło problemu migracji. Wspomniała ona o sprawie statku Aquarius z migrantami, którego włoskie władze nie zgodziły się wpuścić do swych portów. Eva Fernandez chciała usłyszeć od Papieża, czy niektóre rządy nie traktują dramatu uchodźców w sposób instrumentalny?
Uchodźców przyjmować roztropnie
“Bardzo dużo już mówiłem na temat uchodźców, a kryterium, jak powiedziałem, to przyjąć, towarzyszyć, uregulować pobyt, zintegrować. Takie są kryteria dla wszystkich uchodźców. Mówiłem też, że każdy kraj musi to robić z cnotą, która jest właściwa dla rządzących, czyli roztropnie. Bo dany kraj powinien przyjąć tylu uchodźców, ile jest w stanie zintegrować, dać wykształcenie, zapewnić pracę…”
Franciszek zastrzegł, że jest to „wersja spokojna”. Dziś natomiast mamy do czynienia z falą uchodźców, którzy uciekają przed wojnami i głodem. Często zagrażają im również handlarze niewolników. Wspomniał o konkretnym przypadku napadu na barkę z uchodźcami i porwaniu z niej kobiet i dzieci.
Papież przyznał, że wiele rządów zastanawia się na tym problemem i chce mu zaradzić. Wskazał ponadto, że jednym z rozwiązań kryzysu migracyjnego są odpowiednie inwestycje w Afryce, aby nie wyzyskiwać już tego kontynentu, lecz dać mu szansę na rozwój. Odnosząc się natomiast do nowego prawa imigracyjnego w USA, Franciszek ograniczył się do stwierdzenia, że w tej sprawie w pełni popiera stanowisko tamtejszego episkopatu.
Odpowiadając na ostatnie pytanie, które dotyczyło zaangażowania Kościoła w budowanie pokoju, Franciszek podjął refleksję nad ewolucją, która dokonuje się w podejściu do praw człowieka. Wiele się o nich mówi, ale brakuje siły, przekonania, które było jeszcze przed 20 laty. Dziś coraz częściej prawa człowieka są relatywizowane, wiele krajów czy środowisk się od nich dystansuje. Zdaniem Franciszka jest to bardzo niebezpieczne.