Ewangelia sprawia, że kultura tubylcza zachowuje całe dobro, które posiada, a jednocześnie spotyka nowość, która sprawia, że może ona wzrastać.
By nieść skutecznie Jezusa musimy być blisko ludzi, do których wychodzimy. Na spotkaniu z dziennikarzami w watykańskim Biurze Prasowym wskazał na to misyjny biskup José Ángel Divassón Cilveti, po tym jak w auli synodalnej mówił o znaczeniu dialogu międzykulturowego. Od ponad pół wieku pracuje on w Amazonii z ludami tubylczymi mieszkającymi na pograniczu wenezuelsko-brazylijskim
Beata Zajączkowska – WatykanPo raz pierwszy przybył tam jako 16-latek na salezjańską formację. Wtedy działalność misyjna polegała głównie na sakaramentalizacji. „Chrzciło się kolejne wioski, a księża przez wiele lat tam potem do nich nie wracali. Potrzeba było wiele czasu byśmy zrozumieli, że mieszkańcom Amazonii trzeba przede wszystkim towarzyszyć” – wskazuje hiszpański salezjanin. Podkreśla, że ta świadomość zrewolucjonizowała pracę misyjną. Zaczęły powstawać wędrowne grupy ewangelizacyjne złożone z kapłana i katechistów, a także tłumaczy i ludzi znających lokalną kulturę. Postawiono na stały katechumenat. Misjonarze coraz częściej zaczęli dzielić życie z powierzonymi im ludźmi.
„Poznanie ich życia, wierzeń, codziennej kultury i wartości otworzyło nas wzajemnie na siebie. Ta bliskość potrzebna jest także dzisiaj” – mówił bp Divassón Cilveti. Wskazał, że na synodzie przypominano, iż także dziś Kościół wciąż musi oczyszczać się z postawy kolonizatorów eksportujących jedynie zachodnią kulturę i ją narzucających, zapominając zupełnie o inkulturacji. „Kościół w Amazonii wciąż się rodzi i dojrzewa trzeba mu naszego codziennego towarzyszenia i szacunku” – wskazał misyjny biskup. Dodał, że poważnym wyzwaniem pozostaje budzenie lokalnych powołań, ponieważ misjonarze są coraz starsi, a nowych nie przybywa.