Od mitów do prawdziwej i mitycznej miłości

Jedni sądzą, że prawdziwa miłość nie istnieje, inni powielają mity na jej temat. Tymczasem Piotr Klimski i Wojciech Sulimierski w książce "Kocham Cię! Współczesne mity o miłości" mówią jak jest.

Rozdział drugi

Od początku musi zaiskrzyć

Mit zakochania jako prawdziwej miłości

Marzenie o wszechogarniającej uczuciowej miłości nie jest czymś nowym. Nie jest też wynalazkiem epoki romantyzmu. Przykładowo starożytna biblijna Pieśń nad Pieśniami zawiera zmysłowy, żywy opis uczuć przepełniających parę zakochanych. Także dzisiaj wiele osób rozumie miłość kobiety i mężczyzny przede wszystkim jako zakochanie, wszechogarniające przeżycie. Chcielibyśmy w tym rozdziale opisać zjawisko zakochania, aby lepiej je zrozumieć. Ocalić to, co w nim piękne, ale porzucić fałszywe przekonania, które mogą przysporzyć cierpień i problemów nam i kochanym przez nas osobom.


Mit 1. (Liczy się tylko) miłość od pierwszego wejrzenia

W najdawniejszych mitach antycznej Grecji możemy znaleźć obraz „miłości od pierwszego wejrzenia”. Działo się tak, gdy serce człowieka przebił swą strzałą Eros. W literaturze średniowiecznej również opiewano ten rodzaj miłości. Przykładem może być utwór Guirauta de Borneilha, trubadura prowansalskiego z przełomu XII i XIII wieku:

Tedy przez oczy właśnie miłość serca dosięga,

Albowiem są one zwiadowcami serca;

Oczy rozglądają się, śledzą pilnie

Za tym, co serce najchętniej pragnęłoby posiąść.

A kiedy cała trójka już osiągnie zgodę

I jednomyślne, mocne ma postanowienie –

W owej to chwili rodzi się miłość (…)

Poczynając się ze skłonności.

Idea miłości od pierwszego wejrzenia jest bardzo stara i ugruntowana w naszej kulturze. Musi być w niej zatem coś bardzo pociągającego.

Czy dziś ludzie wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia?

A jak jest dzisiaj? Firma Kantar Public przeprowadziła w Polsce w dniach 2–5 lutego 2018 roku (z okazji zbliżających się walentynek) ankietę11. Jedno z pytań brzmiało: „Czy wierzy Pan/i, czy nie wierzy, w miłość od pierwszego wejrzenia?”. Aż 74% ankietowanych zadeklarowało, że wierzy w taką miłość. Porównano też wyniki podobnych badań z roku 2001, gdzie 55% osób zadeklarowało wiarę w miłość od pierwszego wejrzenia, oraz z roku 2009, gdzie takie przekonanie deklarowało 63% osób.

Widać zatem w naszym społeczeństwie wyraźny wzrost wiary w tę miłość. Nie wiadomo tylko, jak ankietowani rozumieli zadane im pytanie. Nawet fachowcy publikujący raport mieli chyba wątpliwości, bo można w nim wyczytać: „…na przestrzeni ostatnich 17 lat, wiara w miłość od pierwszego wejrzenia wzrosła aż o 19 punktów procentowych”. Mówi się więc tutaj o miłości. W kolejnym zdaniu czytamy jednak: „Obserwując trend, można zauważyć, że poczucie wśród Polaków, że można się zakochać już przy pierwszym spotkaniu, systematycznie wzrasta”. I tutaj już nie pada słowo miłość, ale zakochanie się. Czyli komentatorzy albo utożsamiają miłość od pierwszego wejrzenia z zakochaniem przy pierwszym spotkaniu, albo sądzą, że ankietowani zrównują te zjawiska.

Piotr: Z mojego doświadczenia rozmów z licealistami wynika, że młodzi różnie rozumieją miłość od pierwszego wejrzenia. Jedni sądzą, że to prawdziwa miłość, inni, że tylko zakochanie, a jeszcze inni nazywają to płytkim i krótkotrwałym  zauroczeniem. Jedno jest pewne: panuje w tej sprawie pewien bałagan pojęciowy. A przecież nie chodzi tu tylko o słowa. Pomylenie zakochania bądź innych przeżyć z miłością może przynieść opłakane skutki.


Prawdziwa miłość czy zauroczenie?

Czy istnieje więc miłość od pierwszego wejrzenia? Nieraz wystarczy przypadkowe spotkanie, spojrzenie sobie w oczy, jakiś pojedynczy gest i kobieta czy mężczyzna zaczynają odczuwać silny pociąg do drugiej osoby. Najczęściej ma on charakter pewnego przymusu: „muszę go zobaczyć… porozmawiać… dotknąć… pocałować”. To piękne przeżycie i niemal  każdemu byśmy go życzyli, choć dla osoby doświadczającej tak silnego zakochania często nie jest ono łatwe. Nieraz przynosi wręcz udrękę, gdy zakochamy się w osobie w jakiś sposób dla nas niedostępnej.

Zatem miłość czy zakochanie? Zakładając, że rozmawiamy o miłości kobiety i mężczyzny, która jest wzajemnym oddaniem siebie, trudno mówić, że coś takiego może zaistnieć od pierwszego wejrzenia. Ciężko sobie wyobrazić, że kobieta i mężczyzna spotykają się pierwszy raz i od razu pragną oddać się jedno drugiemu, bez wzajemnego poznania. Skutki takiego kroku byłyby nieobliczalne. Pójście za głosem serca nie powinno wykluczać rozumu.

Aby kogoś pokochać, należy go poznać. Stan zauroczenia uniemożliwia jednak poznanie choćby po części obiektywne. Zakochani patrzą na obiekt uczucia niemal bezkrytycznie, przez tzw. różowe okulary. Poza tym na początku znajomości każde z partnerów przedstawia drugiej osobie wersję eksportową samego siebie. Jest to naturalne i piękne, ale do  miłości stąd jeszcze bardzo daleko. Dlatego właśnie sądzimy, że nie istnieje prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia – takie sformułowanie wydaje się wewnętrznie sprzeczne. Istnieje za to – jak najbardziej „od pierwszego wejrzenia” –  zauroczenie, zakochanie, które może stać się dla dwojga ludzi podstawą, zaczątkiem pięknej więzi miłości.

Jeśli nawet ktoś, zakochując się, pokochałby jednocześnie drugą osobę, nie byłby w stanie tego stwierdzić. Każde działanie  podjęte dla obiektu westchnień, nawet wymagające trudu, przychodzi zakochanym z łatwością. A przecież miłość poznaje się  właśnie po tym, czy jesteśmy w stanie troszczyć się o drugą osobę, zrezygnować z czegoś dla niej nawet wtedy, gdy nas to dużo kosztuje. A to da się stwierdzić dopiero, kiedy etap zakochania zbliży się do końca lub w ogóle minie. Uprzejmość i troska o drugą osobę, dobieranie specjalnych słów przychodzą zakochanym jakby automatycznie, sprawiają radość i przyjemność. Prawdziwą miłość poznaje się, gdy przygasną hormonalne i psychologiczne „dopalacze”. Związek, w którym zaczyna rozkwitać miłość zbudowana na fundamencie zakochania i pociągu płciowego, poznaje się po tym, że kobieta i mężczyzna nie ukrywają przed sobą nawzajem także swoich wad, słabości i mniej chlubnych faktów z przeszłości. Przestają grać, przechodzą od namiętności do intymności i zaangażowania. Aby to wszystko się stało, zakochanie musi w pewien sposób minąć.

Piotr: Mam kolegę, który żyje w udanym małżeństwie. Kiedyś opowiedział mi, że gdy pierwszy raz, na imprezie towarzyskiej zobaczył swoją obecną żonę, wtedy nieznajomą dla niego dziewczynę, powiedział sobie: „To o n a”. Udało mu się z nią umówić, zaczęli się spotykać i okazało się, że naprawdę się pokochali. Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia? Jestem przekonany, że nie. Była to intuicja (tym razem męska), wewnętrzne przekonanie, które po dłuższym okresie zauroczenia, poznania się zaowocowało stworzeniem wspaniałego związku. Obecnie mają czwórkę dzieci. Ale między jego intuicją a piękną małżeńską i rodzinną miłością, którą cieszą się dzisiaj, była dosyć długa droga z wieloma meandrami, które udało im się szczęśliwie przekroczyć.

fragment pochodzi z książki “Kocham Cię. Współczesne mity o miłości ”, Piotr Klimski, Wojciech Sulimierski, która ukazała się nakładem Wydawnictwa W Drodze

Więcej o książce "Kocham Cię. Współczesne mity o miłości”, Wydawnictwo W Drodze

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama