150 lat temu urodził się kard. Adam Stefan Sapieha – wielki krakowski metropolita

Nazywany był Księciem Niezłomnym i Wielkim Jałmużnikiem. Wychował do kapłaństwa Karola Wojtyłę - przyszłego papieża. 14 maja mija 150 lat od urodzin metropolity krakowskiego kard. Adama Stefana Sapiehy.

 Był prawdziwym mężem stanu, niekwestionowanym autorytetem dla Polaków i nauczycielem mądrego patriotyzmu.

„Był wielkim synem swojej ojczyzny; stanowczym w trudnych momentach, odważnym ponad miarę jakiejkolwiek przeciętności, niezwykłym synem swojej ojczyzny, niezwykłym mężem dziejów i Polski” – mówił w 1976 r. o swoim poprzedniku kard. Karol Wojtyła, ówczesny arcybiskup krakowski.

Początek drogi kapłańskiej

Urodził się 14 maja 1867 r. w Krasiczynie jako najmłodszy syn Adama Stanisława Sapiehy, działacza niepodległościowego, i Jadwigi z Sanguszków. Studiował prawo na Uniwersytecie Wiedeńskim i Uniwersytecie Jagiellońskim. Podczas pobytu w Lille we Francji zrozumiał, że jego drogą jest kapłaństwo i w 1890 r. rozpoczął studia teologiczne na uniwersytecie jezuickim w Innsbrucku, które następnie kontynuował we Lwowie. Wyświęcony przez sufragana lwowskiego bp. Jana Puzynę, został skierowany do pracy w parafii w Jazłowcu. Z tego czasu przetrwała pamięć o tym, że młody kapłan nie opuścił swoich parafian w czasie epidemii cholery, ale pozostał z nimi organizując akcję pomocy. W 1895 r. został skierowany na studia do Rzymu.

Po powrocie do kraju w 1897 r. został sekretarzem sądu metropolitalnego, egzaminatorem prosynodalnym oraz wicerektorem seminarium duchownego we Lwowie. Pracował również jako wikary parafii św. Mikołaja we Lwowie, podjął działalność duszpasterską w sodalicji i organizował Związek Katolicko-Społeczny, stowarzyszenie inspirowane encykliką Leona XIII Rerum novarum. Od 1906 był z powrotem w Rzymie, gdzie jako szambelan papieski u boku papieża Piusa X reprezentował sprawy Polaków pod zaborami.

Wielki Jałmużnik

W 1911 r. został biskupem diecezjalnym w Krakowie. W swym pierwszym liście do diecezjan pisał, że duszpasterska miłość ma być „współczująca, szukająca dusz, ale nie zapominająca o stronie ziemskiej człowieka, o jego niedostatkach i bólach”. Słowa te potwierdził szybko – z okazji ingresu zorganizował poczęstunek dla ubogich w Domu Pracy na Kazimierzu. W ten sposób rozpoczął się najdłuższy w historii Kościoła krakowskiego okres panowania jednego biskupa, trwający 40 lat, niezwykle intensywny czas końcówki zaborów, dwóch wojen światowych i zniewolenia komunistycznego.

W 1913 r. Sapieha powołał przyparafialne komitety do spraw opieki nad ubogimi. To za jego czasów w Krakowie posługiwał ojciec ubogich – Brat Albert Chmielowski, którego odwiedził tuż przed jego śmiercią w 1916 r. W trakcie I wojny światowej stał się „wielkim jałmużnikiem”, ściągając z całego świata pomoc dla głodnych i ubogich, rozdzielaną przez Książęco-Biskupi Komitet Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny. Osobiście odwiedzał szpitale. Na terenie wszystkich trzech zaborów niósł wsparcie rannym żołnierzom i cierpiącym wojenny głód i niedostatek cywilom. Zorganizował sieć kuchni dla ubogich, do których sam chodził, by jadać z nimi i w ten sposób pilnować, by posiłki były odżywcze i wartościowe. Wybudował szpitale: dla dzieci w Zakopanem-Bystre i okulistyczny w podkrakowskich Witkowicach. Koordynował akcję szczepień, dzięki której ograniczono zasięg epidemii chorób zakaźnych.

W 1927 r. utworzył pierwsze duszpasterstwo akademickie przy kolegiacie św. Anny w Krakowie. W setną rocznicę śmierci księcia Józefa Poniatowskiego odprawił mszę na Błoniach. Powołał 63 parafie. „On był prawdziwym ojcem, który potrafił prowadzić i brać odpowiedzialność, zastawiać sobą ten naród, który potrzebował opieki” – wspominał kard. Franciszek Macharski, jeden z dwóch wychowanków, którzy potem stali się jego następcami.

W okresie międzywojennym bp Sapieha, od roku 1926 metropolita krakowski, organizował Caritas i patronował pełnionym w diecezji dziełom miłosierdzia. A gdy nadeszła noc okupacji hitlerowskiej, wspierał działalność humanitarną Rady Głównej Opiekuńczej. Pałac na Franciszkańskiej 3 stał się azylem dla walczących z Niemcami. Książę metropolita bronił Żydów, niestrudzenie wstawiał się za aresztowanymi duchownymi. Dla około 2 mln Polaków wywiezionych na roboty przymusowe organizował duszpasterstwo na terenie III Rzeszy. Wysyłał paczki do obozów koncentracyjnych. Gdy skończyła się wojna, nieugięcie upominał się o zaprzestanie represji.

Książę Niezłomny

W pierwszą rocznicę odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1919 r. bp Sapieha tak mówił do rodaków: „Chwila obecna dana jest nam przez Boga po to, aby w niej budować gmach Ojczyzny naszej. Zmarnować nam tej chwili nie wolno, jesteśmy za nią przed Bogiem odpowiedzialni. Wyrzec się nam trzeba siebie, a ofiarą z osobistych interesów kłaść podwaliny pod państwowość polską”. Już wtedy rósł jego autorytet, umocniony jeszcze, gdy po podpisaniu konkordatu w 1925 r. i zmianach administracyjnych w Kościele, diecezja krakowska została podniesiona do rangi metropolii.

12 listopada 1922 Sapieha został senatorem z listy Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej. Po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza zarządził nabożeństwa żałobne i wydał odezwę piętnującą zbrodnię. 9 marca 1923 złożył mandat, podporządkowując się papieskiemu zakazowi przyjmowania godności publicznych przez hierarchów kościelnych. Po zamachu majowym książę metropolita otwarcie sprzeciwiał się m.in. więzieniu przeciwników politycznych w twierdzy brzeskiej. W czerwcu 1937 roku zasłynął z nieprzejednanej postawy wobec władz w czasie tzw. sporu wawelskiego o przeniesienie trumny z ciałem Józefa Piłsudskiego z krypty św. Leonarda pod Wieżę Srebrnych Dzwonów.

Książę metropolita zawsze wiele uwagi poświęcał młodzieży. Udzielał rzeczowego poparcia Katolickiemu Stowarzyszeniu Młodzieży Męskiej i Żeńskiej oraz szkolnym i akademickim Sodalicjom Mariańskim. Był przewodniczącym Komisji Szkolnej Episkopatu Polski, troszczył się o katechezę w szkołach. Należał do Komisji Episkopatu powołanej w 1928 roku do zorganizowania Akcji Katolickiej, którą usilnie szerzył. Troszczył się o powstawanie ogniw parafialnych Akcji i o budowę domów katolickich w parafiach Archidiecezji Krakowskiej. „Chodziło o to, by stworzyć nie tyle elitę, co dużą grupę ludzi, którzy potrafią być chrześcijanami w ich własnej społeczności, w rodzinie i pracy zawodowej” - wyjaśniał po latach kard. Franciszek Macharski.

W czasie II wojny światowej, pod nieobecność prymasa Augusta Hlonda, metropolita krakowski stał się faktycznie głową Kościoła w Polsce. Jego niekwestionowany autorytet szanowali nawet okupanci. Wielokrotnie interweniował u gubernatora Hansa Franka, bezkompromisowo i odważnie sprzeciwiając się hitlerowskim zbrodniom. Współpracował z rządem RP na uchodźstwie i od początku wojny prowadził korespondencję ze Stolicą Apostolską, pisząc o sytuacji ludności polskiej w okupowanym kraju. Zlecił udzielanie chrztu Żydom i wydawanie im fałszywych metryk.

Gdy w 1941 r. władze niemieckie rozwiązały oficjalne seminarium duchowne w Krakowie, zorganizował seminarium podziemne, w którym studiował m.in. Karol Wojtyła. Szerokim echem odbiło się odrzucenie przez Sapiehę, w dniu urodzin Hitlera, zaproszenia do Hansa Franka. Krakowianie przekazywali sobie legendę o tym, że on sam podjął go w pałacu biskupim czarnym chlebem i herbatą z leśnych ziół – głównym pożywieniem Polaków pod hitlerowską okupacją. Opowieści te, powtarzane „ku pokrzepieniu serc”, choć nie miały pokrycia w rzeczywistości, pokazują, jak bezgranicznym zaufaniem i miłością darzony był książę metropolita w Krakowie.

Po wojnie zwołał pierwsze zebranie polskiego episkopatu w Częstochowie, odwiedził obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Ponownie powołał zlikwidowaną po wybuchu wojny Caritas i jako jej przewodniczący w latach 1945–1950 uzyskał pomoc od 27 zagranicznych instytucji charytatywnych. Pod jego patronatem i z jego inicjatywy rozpoczęto wydawanie „Tygodnika Powszechnego”.

Krakowski metropolita był inicjatorem i współautorem wielu pism i memoriałów wysyłanych przez Episkopat Polski do Bolesława Bieruta, w których biskupi podejmowali interwencje w obronie represjonowanych Polaków. Osobiście interweniował w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w sprawach uwięzionych księży i kilkakrotnie doprowadził do ich wcześniejszego uwolnienia.

18 lutego 1946 został mianowany przez papieża Piusa XII kardynałem. Kapelusz kardynalski otrzymał z rąk papieża 23 lutego 1946 r. w Bazylice św. Piotra. Po powrocie do Krakowa sędziwy kardynał był owacyjnie witany przez tłumnie zgromadzonych mieszkańców.

Widząc nasilające się represje, spodziewał się, że także i on może być aresztowany. W marcu 1950 r. sporządził oświadczenie: „W razie gdybym był aresztowany stanowczo niniejszym ogłaszam, że wszelkie moje tam złożone wypowiedzi, prośby i przyznania się są nieprawdziwe. Nawet, gdy one byłyby wygłaszane wobec świadków, podpisane, nie są one wolne i nie przyjmuję ich za swoje”. Jednak władze komunistyczne nie odważyły się podnieść ręki na powszechnie szanowanego hierarchę.

Próbowały to jednak uczynić po jego śmierci, kiedy to dla Kościoła krakowskiego rozpoczęły się lata terroru, których celem było m. in. zniszczenie legendy zmarłego metropolity. W pamięć o nim wymierzony był tzw. proces kurii krakowskiej, przygotowany jesienią i zimą 1952 r., a przeprowadzony w styczniu następnego roku. „W propagandowych wystąpieniach na sali sądowej, na łamach gazet, w radiu zarzucano krakowskiemu metropolicie działania na szkodę Polski i Kościoła, oskarżano o szpiegostwo, gromadzenie dóbr materialnych, broni, przygotowywanie buntu przeciwko „ludowemu" państwu” – pisali ks. Józef Marecki i Filip Musiał z IPN w Krakowie. Z diecezji został wygnany następca kard. Sapiehy, metropolita lwowski i metropolita nominat krakowski abp Eugeniusz Baziak. W próbach zniesławienia Księcia Niezłomnego komuniści ponieśli jednak całkowitą klęskę.

Wychowawca przyszłego papieża

Pierwsze spotkanie Karola Wojtyły z abp. Sapiehą odbyło się 6 maja 1938 r. podczas wizytacji kanonicznej w Wadowicach. Osiemnastoletni Wojtyła witał wtedy Sapiehę w swojej parafii. W 1942 r. Sapieha przyjął go do podziemnego seminarium duchownego w Krakowie. „Powinniśmy być wdzięczni, że nam wychował Ojca Świętego. Ten świat wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby nie to, że ten chłopiec z Wadowic został przyjęty do tajnego seminarium, a potem otoczony wszystkim, co osobowość Kardynała mogła mu dać” – mówił o tych czasach kard. Macharski. 1 listopada 1946 kard. Adam Stefan Sapieha wyświęcił Wojtyłę na kapłana w kaplicy Pałacu Arcybiskupów Krakowskich.

Śmierć sędziwego Kardynała

Autorytet kard. Sapiehy i jego popularność w społeczeństwie były mocną stroną Kościoła w Polsce. Ale siły fizyczne osiemdziesięcioletniego metropolity słabły. W 1950 r. przeszedł zawał serca. Wrócił do aktywności na kilka miesięcy, po których nastąpiło pogorszenie jego stanu. Książę Niezłomny zmarł 23 lipca 1951 r. Jego pogrzeb przekształcił się w potężną manifestację narodowo-patriotyczną, zgromadził niezliczone tłumy Polaków.

„Pozostanie wśród nas duchem swych czynów, bo te czyny żyją i wywołują go przed oblicze stęsknionego narodu, który łaknie wspaniałych wzorów życia, który w każdym wieku musi mieć swych wielkich mężów, obrazy godnego życia” – mówił w 1951 r. o zmarłym Księciu Niezłomnym prymas Polski kard. Stefan Wyszyński.

Doczesne szczątki kard. Stefana Adama Sapiehy spoczywają w katedrze na Wawelu przy konfesji św. Stanisława. Obok niego od sierpnia 2016 r. spoczywa jego uczeń i następca, kard. Franciszek Macharski, który kontynuował jego misję, opierając swoją posługę w Krakowie na tych samych filarach: troski o potrzebujących i rozwoju dzieł miłosierdzia.

Jan Paweł II często wspominał kard. Sapiehę – swojego duchowego przewodnika i wychowawcę. Za każdym razem podkreślał, jak wielką rolę odegrał w jego kapłańskim życiu. 16 czerwca 1999 r. z 'papieskiego' okna na Franciszkańskiej 3 padły pamiętne słowa: „Tutaj stoi pomnik kardynała, przed Franciszkanami. Książę niezłomny... A ja mam jeszcze w pamięci jego twarz, jego rysy, jego słowa, jego powiedzenia. Lata płyną naprzód, już wielu nie pamięta księcia kardynała Adama Stefana Sapiehy. Ci, którzy pamiętają tak jak ja, mają obowiązek przypominać, aby ta wielkość trwała i tworzyła przyszłość narodu i Kościoła na tej polskiej ziemi. Bóg Ci zapłać, Księże Kardynale, za to, czym byłeś dla nas, dla mnie, dla wszystkich Polaków strasznego okresu okupacji. Bóg Ci zapłać”.

Magdalena Dobrzyniak / Kraków

« 1 »

reklama

reklama

reklama