Błogosławieństwo a nie przekleństwo! Oazowicze odpowiadają na apel moderatora

Członkowie Ruchu Światło-Życie postanowili odpowiedzieć dobrem na zło. Modlą się i dają świadectwo, czasem bardzo trudne. A na niecenzuralne słowa, których używają strajkujące kobiety, odpowiadają słowami błogosławieństwa.

Członkowie Ruchu Światło-Życie bardzo szybko odpowiedzieli na apel moderatora generalnego, ks. Marka Sędka, który prosił  wszystkich związanych z oazą o wzmożoną modlitwę i świadectwo osobiste, jeśli chodzi o obronę życia nienarodzonych. Wielu z nich ustawiało już nakładki na zdjęcia profilowe z napisem "Wybieram życie", czy "Jestem pro-life", zanim ks. Sędek wystosował ten apel. Prośba ks. moderatora ośmieliła jednak tych, którzy mieli obawy przed atakami. Dla młodych osób to, co się obecnie dzieje w naszym kraju nie jest łatwe. Wymaga przełamania, podjęcia pewnego trudu. Jednak słowa ks. Sędka dodały im odwagi. Dodatkowym motorem dla wielu z nich, była niezgoda na to, że niektóre osoby związane z Kościołem, dają antyświadectwo. To ich zabolało szczególnie mocno. Dziś coraz więcej osób, związanych z Ruchem Światło-Życie umieszcza nakładki z napisami: "Wybieram życie", "Kocham życie", "Dobrze, że JESTEŚ", "I am pro-life", czy "Życie jest Boskie".

Jednak zmiana zdjęcia profilowego to nie wszystko. Za tym musi iść dalsze świadectwo i modlitwa. I idzie. Przytoczmy choćby kilka cytatów ze świadectw, które członkowie Ruchu Światło-Życie, zarówno młodsi, jak i starsi, nastolatki, jak ci, co już założyli rodziny, umieszczają na swoich profilach w mediach społecznościowych:

"Rzadko wypowiadam się publicznie. Niechętnie wdaję się w nerwowe dyskusje, konflikty itp. Natomiast sytuacja w której się znajdujemy zdecydowała, że również ja chcę zabrać głos. Niektóre osoby pewnie pomyślą, że jestem zacofanym zaściankiem, ale nie dbam o to. To mój profil. Mogę tutaj pisać i udostępniać to, co uznaję za słuszne... Dla jasności. Nikogo nie oceniam. Nikogo nie krytykuję. Nie chcę nikogo nauczać. Chcę się jedynie wypowiedzieć. Temat aborcji od zawsze mnie poruszał... I teraz nadszedł 22 października 2020 roku... Dzień, w którym wygrało życie, mimo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej choroby... Po ogłoszeniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego Polska podzieliła się na dwa obozy. Jeden z nich jest obozem "krzyczącym". Walczącym o swoje prawa. Żądającym wolności. Protestującym. Drugi obóz jest obozem cichym. Stłamszonym przez obóz pierwszy. Obóz drugi patrzy z nieco innej perspektywy na to wszystko. Patrzy nie tylko na matkę, ale również na dziecko! Członkowie obozu drugiego często boją się wypowiedzieć swoje zdanie. Boją się krytyki. Ja należę do obozu numer dwa i również się bałam. Kiedy myślę o sytuacji, która dzieje się w Polsce, mam przed oczami obrazek, mema, który przedstawia dwa zdjęcia. Na pierwszym jest kobieta z napisem na koszulce "MIAŁAM ABORCJĘ", a na drugim zdjęciu malutka biała trumna, do której jest przyczepiona karteczka z napisem "JA TEŻ". No właśnie... Przykrym jest fakt, że o najmniejszej ofierze aborcji się zapomina..." - pisze młoda mama, związana z Ruchem Światło-Życie.

"Muszę to napisać. Pewnie liczba moich znajomych spadnie, ale są rzeczy ważniejsze niż "popularność". Jestem katolikiem wierzącym i praktykującym (choć daleko mi do ideału). Tak jestem za życiem bez względu na to jaki był jego początek, czy jaki będzie jego koniec" - dzieli się członek Ruchu z gałęzi Domowego Kościoła. Pojawiają się też trudne świadectwa rodziców, którzy stracili swoje dzieci. Stracili, ale, jak podkreślają, nie zabili. Dzielenie się obecnie w sieci tak trudnymi sprawami, przeżyciami, to jest dopiero heroizm.

Niektórzy wybierają formę uspokajania emocji i życzenia nawrócenia na dobro. Błogosławią, chcą zło zwyciężać dobrem i piszą: "Wszystkim życzę dużo dobra na ten piękny dzień, gdzie Pan Jezus zaprasza nas do miłości Boga, siebie i bliźniego", czy też: "Powiedziałam mężowi, że ja bym podchodziła do tych protestujących i błogosławiła im, kreśląc znak krzyża na czołach. Zgodnie ze Słowem z Listu św. Piotra, danym zarówno cztery lata temu, jak i wczorajszego wieczoru: Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo". Czy to nie piękny kontrast do słów na "w...", których używają kobiety podczas strajku? Błogosławieństwo a nie przekleństwo.

Oazowicze działają obecnie na różnych polach. Na tyle, na ile jest to możliwe w dobie pandemii. Umieszczają cytaty z Pisma Świętego i zapewnienia o modlitwie. Polecają filmy o tematyce pro-life. Odsyłają do stron wielu organizacji, które pomagają chorym dzieciom i ich rodzicom. Nie brakuje także włączania się w akcje pro-life, jak np. w zbiórkę artykułów "Paczuszka dla chorego maluszka", czy kiermasze książek, z których dochód przeznaczony jest na chore dzieci. Jednak, jak podkreślają, takie zbiórki są od lat i nie jest to dla nich nowością. To naturalny odruch serca. To dobro, które zawsze było ciche, ale rozlewało się w ogromnych ilościach. Dziś jest po prostu czas, aby o tym powiedzieć głośno.

Nadszedł czas, by ruch oazowy dał świadectwo wierności

« 1 »

reklama

reklama

reklama