Łzy są przejmującym obrazem smutku Jezusa. Ten, kto kocha, ten zna smak łez. Łzy Jezusa są także prorockim znakiem, który ma wstrząsnąć jego świadkami. Pobudzić do refleksji, skruszyć serce. Ludzka pycha powoduje nieraz zamknięcie serca na dar łaski, na dar obecności. I wtedy Bóg płacze.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Pocieszyć Jezusa
Łzy są przejmującym obrazem smutku Jezusa. Ten, kto kocha, ten zna smak łez. Jezus kocha to miasto, kocha swój naród jako Żyd. Ale kocha go także jako Bóg, który wybrał Izraela i w Jerozolimie miał swoją świątynię. Łzy Jezusa są także prorockim znakiem, który ma wstrząsnąć jego świadkami. Pobudzić do refleksji, skruszyć serce. Zapowiedziany upadek świętego miasta nie jest zemstą. Jezus, czyli sam Bóg, nie ma satysfakcji z powodu nadchodzącej katastrofy będącej konsekwencją ludzkich błędnych wyborów. On boleje z tego powodu, jest smutny, płacze. Przyszedł przecież po to, aby ocalić Izraela, dać mu zbawienie, a przez ten naród całemu światu. A jednak ludzka pycha powoduje nieraz zamknięcie serca na dar łaski, na dar obecności. I wtedy Bóg płacze.
Jerozolima – „Miasto pokoju” nie odczytało tego, co służy pokojowi. A co służy pokojowi? Więź z Bogiem. O tym opowiada cały Stary Testament. Naród wybrany był mały i słaby sam z siebie. Jego mocą i pokojem był tylko sam Bóg. W przymierzu z Nim tkwiła jego wielkość. Odejście od Boga kończyło się zawsze w historii Izraelitów klęską militarną, polityczną lub jakimś innym nieszczęściem. Nic bardziej nie służy pokojowi jak serca ludzi prowadzonych przez Boga. W płaczu Jezusa wybrzmiewają wszystkie żale proroków, którzy bezskutecznie napominali lud Starego Przymierza do wierności. Jerozolima nie odczytała największego daru z nieba. Nie rozpoznała bliskości Boga, który w Jezusie zamieszkał ze swoim ludem. Odrzucona miłość boli, pobudza do łez.
Jezus dziś też płacze nad światem. Powodów nie brakuje. Płacze nad miastami Europy, w których przestały bić dzwony i nie sprawuje się już Eucharystii. Płacze nad kościołami, które zamieniły się w supermarkety i kluby fitness. Jezus płacze nad Polską, w której tak wiele złości, wulgarności, agresji. Płacze nad Polską, która odchodzi od swojego chrztu. Płacze nad profanowanymi kościołami i symbolami wiary. Płacze nad młodymi kobietami, które domagają się prawa do zabijania niewinnych. Płacze nad dziećmi krzywdzonymi w rodzinach, zepsutymi przez pornografię, poddanymi demoralizacji przez medialnych guru, krzywdzonymi przez zboczonych krewnych, nauczycieli, trenerów, księży. Płacze nad pasterzami, którzy nie rozpoznają znaków czasu, upadają w nałogi, w niewiarę, skupieni na sobie rezygnują z misji i przestają prowadzić owce do zbawienia. Płacze nad politykami, którzy nie szukają tego, co prowadzi do pokoju.
Jezus płacze nade mną z powodu moich grzechów i niewierności! Nadzieja jest w tym, że zobaczę te łzy. I sam zapłaczę nad swoim grzechem i niewiernością. A kiedy już przestanę sam dokładać powodów do łez, to mogę przejść stopień wyżej. A mianowicie spróbuję naśladować małego św. Franciszka z Fatimy, który często powtarzał: „Pan Jezus jest taki smutny z powodu tylu grzechów”. I mówił swoje siostrze i kuzynce, że chce przez swoje modlitwy i ofiary pocieszać Pana Jezusa.