Dlaczego mężczyźni boją się być ojcami?

„Janusz Korczak powiedział kiedyś, że najlepszym lekarzem dla dziecka jest matka, tylko, żeby matka uwierzyła, że jest matką, żeby uwierzyła w to. Myślę, że to samo spostrzeżenie dotyczy mężczyzn, że mężczyźni często nie wierzą, że mogą być dobrymi ojcami” – mówi ks. Szlassa.

„Janusz Korczak powiedział kiedyś, że najlepszym lekarzem dla dziecka jest matka, tylko, żeby matka uwierzyła, że jest matką, żeby uwierzyła w to. Myślę, że to samo spostrzeżenie dotyczy mężczyzn, że mężczyźni często nie wierzą, że mogą być dobrymi ojcami. Na to, że nie wierzą, wpływa też ich doświadczenie z domu, brak ojca, brak doświadczenia ojca, a może negatywne doświadczenie obrazu ojca. Stąd, oni nie wierzą, że mogą być innymi ojcami, niż ich ojciec. Nie wierzą, że sobie poradzą, że staną na wysokości zadania” – mówi ks. Stanisław Szlassa w rozmowie z Katarzyną Matusz.

Katarzyna Matusz: Dlaczego czasami mężczyźni boją się zostać ojcami?

ks. Stanisław Szlassa:
Janusz Korczak powiedział kiedyś, że najlepszym lekarzem dla dziecka jest matka, tylko, żeby matka uwierzyła, że jest matką, żeby uwierzyła w to. Myślę, że to samo obciążenie dotyczy mężczyzn, że mężczyźni często nie wierzą, że mogą być dobrymi ojcami. Na to, że nie wierzą, wpływa też ich doświadczenie z domu, brak ojca, brak doświadczenia ojca, a może negatywne doświadczenie obrazu ojca. Stąd, oni nie wierzą, że mogą być innymi ojcami, niż ich ojciec. Nie wierzą, że sobie poradzą, że staną na wysokości zadania.

Katarzyna Matusz: Jak żona może wesprzeć męża w tym dziele?


ks. Stanisław Szlassa: Wyznaję taką zasadę, że w relacji powstają krzywdy i przez relacje przychodzi uzdrowienie. Zobacz, kiedy żona będzie pokazywała mężowi, że przy nim czuje się bezpiecznie, że on zapewnia jej bezpieczeństwo, że jest z nią w kontakcie, kiedy ona będzie mu pokazywała, ile dobrego robi i podkreślała, że jest dobrym materiałem na ojca, będzie dobrym ojcem. Kiedy ona, patrząc z boku, będzie pokazywała mu, jak on się bawi z dziećmi przyjaciół, z dziećmi z rodziny to będzie to forma wspierania ojcostwa. To ojcostwo trzeba w nim po prostu obudzić.

Katarzyna Matusz: W naszej książce mówisz o tym, że ojcostwo rośnie razem z dzieckiem. Możesz to rozszerzyć?

ks. Stanisław Szlassa: To jest taka zasada pedagogiczna, którą wziąłem bardzo do siebie, bo pomaga w życiu. Ta zasada mówi, że kiedy masz kontakt z dzieckiem, to dziecko uruchamia ten obszar w tobie. Kiedyś sama byłaś dzieckiem, dlatego tak dobrze możesz się z tym dzieckiem kontaktować i rozumieć. Wiesz, czego to dziecko potrzebuje przez własne doświadczenie, wiesz, co mu dać. Wiesz, bo już byłaś na tym etapie.

Katarzyna Matusz: Mam pięcioletniego siostrzeńca. Kiedy jestem z nim, to wydaje mi się, że mogłabym go zrozumieć, ponieważ sama przeżyłam ten czas i wiem, czego ja wtedy potrzebowałam. Tak to rozumieć?

ks. Stanisław Szlassa: Tak, ale zobacz, gdy popatrzysz sobie na swoją relację z siostrzeńcem, to zobaczysz, że ona wygląda tak dlatego, że ty doskonale go słuchasz. Jesteście ważni dla siebie. Zatrzymujesz się nad tym, co mówi do ciebie, odpowiadasz na to, nie traktujesz go jak maluszka tylko jak chłopca pięcioletniego. Słuchasz jego problemów i odpowiadasz na te jego problemy, które są ważne dla ciebie. One nie są problemami 30-letniego mężczyzny, ale 5-letniego mężczyzny. I przez to, że ty poważnie go traktujesz, ta relacja wygląda bardzo poważnie, dojrzale na tym poziomie. A dlaczego tak jest? Bo rozumiesz, że ten 5-latek chce poważnego traktowania, chce być wysłuchany, chce, by ktoś poważnie potraktował to, co przeżywa. On chce o tym powiedzieć, może nawet nieporadnie, ale próbuje. To dziecko porusza pewien obszar u dorosłego. Kiedy dziecko rośnie, uruchamia kolejne etapy w życiu dorosłego i ważne, żeby w tym procesie uczestniczyć, aby być otwartym. To istotne, by być szczerym w tym kontakcie, mieć refleksję nad własnym życiem, akceptować, że to tak działa.

źródło: SalveNET

« 1 »

reklama

reklama

reklama