Abp Adrian Galbas: potrzebujemy wspólnoty, która jest realna, a nie idealna

Abp Galbas, zwracając się do uczestników rekolekcji oazowych, podkreślił, że doświadczenie bycia we wspólnocie jest jednym z najważniejszych elementów szczęścia człowieka.

Podczas wakacji biskupi odwiedzają uczestników rekolekcji oazowych na tzw. Dniach Wspólnoty. Na jednym z nich był ostatnio obecny abp Adrian Galbas SAC. Podczas homilii mówił do członków Ruchu Światło-Życie o pięknie wspólnoty. Były to słowa niezwykle potrzebne. Jednak zanim zaczął homilię, pokazał, jak sam dba o wspólnotę archidiecezji katowickiej. Docenił wszystkich, którzy poświęcają swój urlopowy czas na prowadzenie tych rekolekcji, którzy chcą się troszczyć o to, by innym było lepiej. Podziękował też szczególnie braciom księżom, że w ten sposób chcą spędzać i swoje urlopy. „Dziękuję im za to, że im się chce, że nie myślą tylko o tym, jak tu spędzić fajne wakacje, tylko myślą o tym, jak tu z Wami być i jak tu Wam pomóc. To jest też bardzo duże świadectwo dla mnie" – mówił arcybiskup. Podziękował również animatorom i tym wszystkim, którzy pełnią posługę „zza kulis", ale bez których to wszystko by się nie odbywało.

„Modlę się we wszystkich intencjach, które macie w sercu i kładę je na ołtarzu" – mówił abp Galbas na początku homilii. „Jednak modląc się za Was, mam jeszcze jedną wspólną intencję dla wszystkich: żebyśmy mieli Dzień Wspólnoty każdego dnia... Abyśmy mieli doświadczenie bycia we wspólnocie, ponieważ to jest jeden z najważniejszych elementów szczęścia człowieka. Tak, jak jednym z elementów nieszczęścia, które przeżywa człowiek jest brak wspólnoty. Brak wspólnoty... Czyli poczucie, doświadczenie tego, że jesteś nieważny, obojętny" – dodał po chwili.

„Jak ktoś jest we wspólnocie to ma przeciwne doświadczenie: jesteś ważny, nie jesteś mi obojętny! Papież Franciszek mówi, że jest coś przerażającego w tym, że teraz tak bardzo dbamy o to, aby nie produkować śmieci, co jest też oczywiście bardzo dobre i o to też trzeba się troszczyć, ale przerażające jest to, że w takim świecie tak często innych traktujemy jak śmieci" – mówił abp Galbas do młodzieży. „Ratunkiem jest wspólnota! I tak się modlę o to, aby pierwszą wspólnotą, jaką macie, była wspólnota Waszego domu rodzinnego, a w niej wspólnota małżeńska Waszych rodziców, która jak jest zdrowa to promieniuje. I jak będziecie sami kiedyś w małżeństwie, a zapewne większość z Was ma powołanie właśnie do małżeństwa, to też jest takie ważne, aby wspólnota z mężem, wspólnota z żoną była zdrowa, bo jak małżeństwo jest zdrowe to cała rodzina jest zdrowa" – dodał. „Jednak nawet jeśli tak nie macie, jeśli wychowuje Was ojczym, macocha, dziadkowie, czy tylko jeden rodzic, to pamiętajcie, że także wtedy jest możliwe doświadczenie wspólnoty, z tą konkretną osobą, tymi osobami. I chciałbym, abyście doświadczyli takiej łaski. Żebyście w tej podstawowej wspólnocie mogli powiedzieć: tak, wiem, że nie jestem nieważna, wiem, że nie jestem nieważny..." – podkreślił.

Następnie abp Galbas nawiązał do wspólnoty w Kościele. Powiedział, że nie chciałby, aby Kościół kojarzył się młodym z instytucją, biurem, administracją. „Oczywiście, Kościół też jest instytucją, ale nie chciałbym, aby to było pierwsze skojarzenie. Nie chciałbym, aby Kościół kojarzył Wam się z jakąś klatką" – mówił. „Chciałbym, abyście mieli doświadczenie Kościoła, który mówi: jesteś dla mnie ważna, jesteś dla mnie ważny! Jesteś potrzebny" – dodał. Abp Galbas podkreślił, że działa to też później w drugą stronę: doświadcza się tego, że Kościół jest dla danej osoby ważny, jest potrzebny. Bo spodobało się Bogu zbawić człowieka we wspólnocie.

Arcybiskup wymienił, co jest ważne w budowaniu wspólnoty. Po pierwsze wspólna modlitwa. Świadomość, że modlimy się za siebie nawzajem. Po drugie wspólna praca. Mamy różne dary od Boga i możemy tworzyć coś pięknego wspólnie. „Nie ma kogoś, kto by miał wszystkie dary i nie ma kogoś, kto by nie miał żadnego. Ja nie mam wszystkiego, co jest potrzebne do zbudowania wspólnoty, ale Ty masz coś, czego nie mam ja" – mówił abp Galbas. Po trzecie wymienił wspólną odpowiedzialność. „To znaczy, że potrafię powiedzieć, że to jest moja wspólnota i mi na niej zależy". 

Ważne jest także wspólne świętowanie. Taki czas, który też buduje wspólnotę. Czas, w którym można się razem cieszyć. „Wspólne świętowanie to również takie momenty, kiedy ktoś postanawia zrobić komuś święto np. zrobię Ci święto, kiedy Ci powiem: dobrze, że jesteś! Zrobię Ci święto, kiedy Cię za coś pochwalę, czy zauważę to, co robisz. Bo łatwiej jest kogoś skrytykować i obmówić, kogoś przybić, ale trudniej kogoś podnieść, zrobić komuś święto, radość..." – mówił arcybiskup. A to właśnie jest ważne. Radość nawet z drobnych rzeczy.

I jeszcze jedno: we wspólnocie jest i zgoda na to, że ten drugi to jest też słaby człowiek. Że może w jakiejś sprawie się nie sprawdzi. Może i zrani. Jednak wspólnota nie wyklucza i słabych. „Pan Jezus przychodzi do Piotra, który jest papierowym papieżem. Wielki Piotr... „Inni się Ciebie zaprą, ja nigdy", a zapiera się pierwszy. Pierwszy mówi do kobiet w nocy: „Nie znam Go, nie znam Go...". Pan Jezus przychodzi do Piotra, który jest jakby nieudany. Ale Pan Jezus przychodzi do Piotra i nie mówi mu: „Jesteś nieudany, mogłem wybrać Jakuba, mogłem wybrać Andrzeja, mogłem wybrać nawet tego młokosa Jana... Tak się na Tobie poślizgnąłem". Nie. Pan Jezus przychodzi do Piotra i mówi: „Piotrze, czy Ty mnie kochasz?"... To jest przebaczenie. Jak spotkasz się z człowiekiem, który się „nie sprawdził", który zranił, który nie jest taki, jak oczekiwałeś, że będzie" – podkreślił arcybiskup, dodając, że nic bardziej Piotra nie uskrzydliło, nic bardziej nie wzmocniło, niż właśnie to.

„Takich wspólnot potrzebujemy. Wspólnot, które są realne. To nie są wspólnoty idealne" – mówił. I dodał, że potrzebny do budowania wspólnoty jest Ten, który ją lepi: Duch Święty. Duch Wspólnoty, Duch Pokoju. 

„Dziś ludzie często żyją w ciemnościach własnej samotności, porozbijani, z poczuciem nieważności. Dziś próbujemy to jakoś zalepić znajomościami wirtualnymi. Klikamy, gapimy się w nasze ekraniki, tkwimy w sieci. A jednocześnie przecież wiemy, że emotikon nie zastąpi nam emocji. Kliknięcie nie zastąpi nam przytulenia. A messenger, czy inny komunikator, nie zastąpi nam spotkania, nie zastąpi nam rozmowy. Jesteśmy dzisiaj w takiej ciemności naszej samotności. Jeśli Kościół będzie też rozbity, jeśli nie będzie dawał światu doświadczenia wspólnoty, to ludzie wtedy powiedzą: co w nim jest takiego właściwie nadzwyczajnego? Ale jeśli w otwarciu na Ducha Świętego, takie doświadczenie da, to zabłyśnie i ludzie powiedzą: ja tu chcę iść, bo tu jest światło... Sobie i Wam życzę więc, aby każdy dzień był Dniem Wspólnoty" – podkreślił arcybiskup.

Nagranie całości: 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama