Trzeba będzie mocno zacisnąć pasa i dzielić się z tymi, którzy są biedniejsi od nas – uważa ks. dr Marcin Iżycki opisując konsekwencje wojny w Ukrainie dla Polski i świata.
Dyrektor Caritas Polska wskazuje na konieczność budowania systemowej pomocy dla ukraińskich uchodźców zapewniając, że organizacja będzie kontynuować pomoc dla najbardziej potrzebujących Polaków, w tym seniorów, dzieci i niepełnosprawnych. Podczas zebrania Episkopatu w Zakopanem (6-7 czerwca) ks. dr Marcin Iżycki został wybrany dyrektorem Caritas Polska na drugą, pięcioletnią kadencję.
Tomasz Królak (KAI): Wydaje mi się, że to może być najbardziej wymagająca kadencja dyrektorska od czasu reaktywowania tej instytucji ponad 30 lat temu. Myśli Ksiądz podobnie?
Ks. dr Marcin Iżycki: Nie wiemy, co przyniesie czas. Ale już ta pierwsza kadencja była bardzo trudna. Przypadła na nią pandemia, potem kryzys przy granicy polsko-białoruskiej i wojna w Ukrainie, która wciąż się toczy. Nie wiemy, kiedy się skończy, na pewno jednak jej skutki będą długoletnie.
Każde czasy mają swoją specyfikę i konkretne wyzwania. Taka organizacja charytatywna jak Caritas Polska zawsze ma ręce pełne pracy, ale ostatnie lata przyniosły wiele wyzwań humanitarnych i rozwojowych, zarówno w Polsce jak i na świecie. To był czas kryzysów. Niektóre dotykają nas bardzo mocno bezpośrednio, tu w Polsce, powodując wzrost oczekiwań w stosunku do różnych organizacji charytatywnych. Dlatego pogłębiliśmy działania, które podnoszą skuteczność niesionej pomocy. Na przykład rozwój instytucjonalny, zgodny ze standardami konfederacji Caritas Internationalis. Zwracamy też szczególną uwagę na formację, na rozwój wolontariatu Caritas w Polsce, na gotowość do natychmiastowego reagowania na różnorodne kryzysy, szczególnie w naszym kraju.
KAI: Bo także i u nas łatwiej raczej nie będzie…
Jestem w pełni świadomy, że trzeba przygotować się na jeszcze większe wyzwania i kryzysy. Wojna w Ukrainie jest niewiadomą, sytuacja w naszej części świata bardzo mocno się zmieniła, a Polska stała się krajem frontowym.
Wspomnę też, że te minione pięć lat mojej kadencji było czasem konsolidacji Caritas Polska z diecezjalnymi Caritas, co zaowocowało większą liczbą działań podejmowanych wspólnie. Na przykład w inicjatywie „Karta na codzienne zakupy”, którą realizujemy z Fundacją Biedronki, biorą udział wszystkie Caritas diecezjalne, na czym bardzo mi zależało.
W ciągu tych pięciu lat otworzyliśmy nowe programy i projekty, w tym senioralne, jak wspomniana Karta. Systematycznie pomagamy 10 tysiącom seniorów. Z kolei pod szyldem marki „Caritas Dzieciom” skonsolidowaliśmy wszystkie programy dziecięce: „Skrzydła”, „Tornister pełen uśmiechów”, Wakacyjną Akcję Caritas i Akademię Caritas Dzieciom.
KAI: Jakie są Księdza priorytety jako szefa Caritas Polska na kolejne 5 lat?
Wskażę kilka równorzędnych kwestii. Pierwsza to systematyczny rozwój i wzmacnianie wolontariatu. Myślę głównie o wolontariacie szkolnym, zagranicznym, ekologicznym oraz o parafialnych zespołach Caritas. Druga sprawa to przyjęcie standardów Caritas Internationalis, regulujących wiele kwestii na rzecz skutecznej pomocy. Trzecia kwestia związana jest z wojną w Ukrainie i kryzysami migracyjnymi – chcemy kontynuować pomoc dla uchodźców przebywających w Polsce oraz Ukraińców, którzy pozostali w swojej ojczyźnie. I, wreszcie, pomoc najbardziej potrzebującym Polakom, w tym seniorom, dzieciom i niepełnosprawnym. Oczywiście nie porzucamy innych projektów, takich jak pomoc Bliskiemu Wschodowi z programem „Rodzina rodzinie”, przy czym ten program rozszerzymy na rodziny w Ukrainie.
KAI: Charakter pomocy uchodźcom z Ukrainy zmienia się: z doraźnej, polegającej na ich przyjęciu i tymczasowym zakwaterowaniu, na systemową. Na jakim etapie budowania systemu jesteśmy po ponad czterech miesiącach od wybuchu wojny?
Przede wszystkim: nie możemy być sprinterami, bo to jest raczej maraton. Tymczasem, i to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, ludziom często kończy się już zapał do pracy, a my musimy być z tymi uchodźcami na dłużej.
KAI: Choć schodzą już z pierwszych stron gazet…
Zwłaszcza wtedy trzeba im pomagać. Ostatnio udało nam się otworzyć centra pomocy uchodźcom – to jedno z naszych najważniejszych przedsięwzięć ostatnich miesięcy. Oczywiście te centra działały i wcześniej – na przykład w Warszawie od ponad 5 lat – ale do tej pory udzielały pomocy mniejszej liczbie osób, bo tyle się po prostu zgłaszało. Były to osoby z Czeczenii, potem z Białorusi, Afganistanu i innych krajów. Wojna sprawiła, że w bardzo krótkim czasie musieliśmy się przeformatować i z naszego biura w Warszawie stworzyć wielki hub pomocowy. W tej chwili przychodzi tam po kilkaset osób dziennie. Takie centra powstały w ponad 30 Caritas diecezjalnych.
KAI: Co jest głównym zadaniem tych placówek?
Są one nastawione na udzielanie pomocy o charakterze długofalowym. Oczywiście, udzielamy wsparcia finansowego i rzeczowego, ale widać wyraźnie, że bardzo istotna jest także pomoc prawna, w znalezieniu pracy, nauce języka polskiego, wsparcie psychologiczne. Częścią działalności jest też organizacja wydarzeń, na które zapraszamy naszych przyjaciół – Dzień Dziecka, spotkanie z Miss Świata, Miss Polski i Miss Ukrainy czy międzynarodowe spotkania kulinarne. Korzystamy z okazji, by integrować te osoby do życia Polsce. Chcemy, by czuli się u nas jak w domu.
Jeżeli chodzi o pomoc w Ukrainie, to wraz z partnerami z Caritas narodowych rozwiązaliśmy systemowo i długofalowo kwestię naszych transportów humanitarnych. Chodzi o to, żeby te transporty były płynne, żeby było wiadomo, co zawierają, dokąd jadą, kto je odbiera itd. Warto przypomnieć, że od początku wojny w Ukrainie przesłaliśmy tam towary za co najmniej 140 mln złotych. To było kilkaset tirów i bardzo wiele busów.
Skala pomocy zmienia się z dnia na dzień. Cały czas zbieramy i aktualizujemy informacje, co nie jest łatwe. Część diecezji wysyła dodatkowe transporty bezpośrednio. Podobnie jest z parafiami, które organizowały i organizują pomoc dla konkretnej miejscowości w Ukrainie, na przykład w odpowiedzi na prośbę pracującego tam księdza z Polski itp.
Na wojnę zareagowaliśmy bardzo szybko i pokazaliśmy wielką siłę pomocy. Ostatnio pewien dziennikarz zapytał mnie: no dobrze, a co robi Kościół? No więc opowiadam o tych różnych inicjatywach, na co on: ale to robi Caritas, a Kościół? Więc jak z kolei pytam: a czym jest Caritas, jeśli nie Kościołem? Caritas jest „ramieniem miłosierdzia” Kościoła katolickiego. Kościół robi więc bardzo dużo!
Finanse są ważne, te co najmniej 140 mln złotych w darach rzeczowych plus już około 110 mln wpłat, to jest ćwierć miliarda złotych. O tym powinniśmy mówić. Nie po to, żeby się chwalić, ale dać świadectwo temu, że ludzie tworzący Kościół naprawdę są miłosierni i chcą pomagać.
KAI: Wiadomo nie od dziś, że wobec wielkich wyzwań pomocowych – skierowanych do wewnątrz czy na zewnątrz – kluczowa jest współpraca Kościoła, rządu i samorządu. Jak ocenia Ksiądz jakość tej współpracy w odniesieniu do wyzwania jakim jest wojna Ukrainie?
Na pewno jest tu sporo do zrobienia. Pierwsze tygodnie to była reakcja spontaniczna wszystkich i wszyscy robili, co mogli. Na pewno trzeba stworzyć pomoc o charakterze systemowym. Mamy do czynienia z kryzysem o skali, jakiej Europa nie pamięta. Czegoś takiego chyba jeszcze w ogóle nie było. Przyjechało do nas kilka milionów ludzi, z czego milion czy dwa zostaną na dłużej czy krócej. Żaden kraj, nawet najbogatszy, nie jest w stanie sam sprostać takiemu wyzwaniu. Potrzebna jest solidarność europejska i współpraca wszystkich bogatych państw. Powinny one wspomóc nie tylko Polskę, ale wszystkie kraje naszego regionu, które przyjęły uchodźców, z tym, że nasz kraj przyjął ich najwięcej.
Warto rozmawiać o tym na linii rząd, samorząd, organizacje pozarządowe, Kościół starając się wypracować najbardziej efektywny system pomocowy. Z tym że jako Caritas nie możemy oczywiście zastępować państwa. Jesteśmy instytucja ważną, ale jednak pomocniczą.
KAI: Jakie zadania widziałby Ksiądz w obecnym momencie – ale myśląc perspektywicznie – dla przeciętnej polskiej parafii? O czym powinni pamiętać zwykli wierni, jaka odpowiedzialność spoczywa na proboszczach?
To wielkie zadanie i wyzwanie dla parafialnych zespołów Caritas. Taki zespół powinien istnieć w każdej parafii.
KAI: A jeśli dotąd nie istnieje, to wojna w Ukrainie powinna być doskonałym motywem, żeby powstał, czy tak?
Jak najbardziej. Bo przecież uchodźcy przebywają teraz w tysiącach miejscowości, a jeśli w jakiejś parafii ich nie ma, to może ona wspierać sąsiednią, w której są. Cały czas znajdują schronienie w wielu klasztorach, budynkach parafialnych czy ośrodkach rekolekcyjnych. Także i na tym poziomie powinna być solidarność.
Trzeba pamiętać o trzech wielkich filarach, które od czasów apostolskich pozostają zadaniem członków Kościoła: głoszenie Ewangelii, Eucharystia i posługa miłosierdzia. Przypomniał nam o tym Benedykt XVI. Tak więc, parafialny zespół Caritas to nie jest jakiś dodatek do parafii tylko jej część składowa. Trzeba jasno powiedzieć, że jeśli takie środowisko w niej istnieje i ludzie się angażują, to jest to wielka pomoc dla proboszcza.
Na podstawie swoich obserwacji mogę powiedzieć, że na gruncie parafialnym są dwie wielkie tematy czy dziedziny, które – jeśli proboszcz dobrze je realizuje – służą bardzo mocno pogłębieniu duchowemu całej wspólnoty. Pierwszy temat to misje i otwarcie się na ludzi w innych krajach, zwłaszcza najbiedniejszych. Dlatego tak ważne są kontakty z misjonarzami, którzy np. podczas niedzielnych Mszy przybliżają realia życia na misjach. A temat drugi to właśnie działania charytatywne. Czasami, będąc w jednej czy drugiej parafii, podpytuję proboszczów o parafialny zespół Caritas. Zdarza się, że słyszę coś takiego: nie mamy takiego zespołu, bo u nas nie ma biednych… Pamiętajmy, że jesteśmy zobowiązani nie tylko o uczynków miłosierdzia względem ciała, ale też względem duszy: nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać itd. A więc, generalnie, towarzyszyć drugiemu człowiekowi. Powinniśmy pamiętać o wsparciu duchowym i o tym, że możemy pomóc drugiemu nie tylko materialnie, mieć dla niego nie tylko pieniądze, ale też swój czas, swoje talenty.
KAI: I taka świadomość powinna towarzyszyć także parafialnym zespołom Caritas.
Oczywiście. Zobaczmy, istnieje rzesza „młodych emerytów” – ludzi, którzy mają 65 lat i chcieliby coś robić. Mamy takich właśnie starszych wolontariuszy, którzy działają w programie prowadzonym z Fundacją Biedronki „Karta na codzienne zakupy” i pomagają jeszcze starszym beneficjentom tej inicjatywy. Istnieją więc różne możliwości, trzeba je tylko wydobyć i uaktywnić. Moim zdaniem na Kościół patrzy się przez pryzmat parafii i jeżeli proboszcz jest, powiedzmy tak – normalny, to o Kościele mówi się dobrze.
KAI: Mówiąc o trudnościach, jakie wiążą się z rozpoczętą właśnie kadencją dyrektora Caritas Polska, miałem na myśli także pomoc wewnętrzną, bo z uwagi na rosnące koszty życia należy spodziewać się wzrostu poziomu biedy także w Polsce...
To prawda. Mamy inflację, widzimy jej poziom, obserwujemy wzrastające ceny. Zwróciłbym też uwagę na to, że społeczeństwo się starzeje, wzrasta zapotrzebowanie na pomoc dla seniorów. Ostatnie lata i miesiące przyniosły więc wiele wyzwań. Pamiętajmy jednak, że Caritas zajmuje się przede wszystkim grupami najbardziej defaworyzowanymi, wrażliwymi. Najważniejsza jest więc dla nas pomoc bezdomnym, niepełnosprawnym, różnorako wykluczonym, pomoc seniorom i dzieciom. To jest to, co robimy od samego początku. I, po pierwsze, modlimy się, żeby nie zabrakło nam środków umożliwiających tę pomoc, a po drugie – mocno pracujemy nad efektywnymi sposobami pomocy. Mamy dział fundraisingu, opieramy się na ugruntowanej współpracy z naszymi darczyńcami instytucjonalnymi, z polskimi i zagranicznymi firmami.
KAI: Ludzi zgłaszających się po pomoc, także Polaków, na pewno nie ubędzie.
Tak. Trzeba będzie zwrócić większą uwagę na pomoc żywnościową, w tym na przykład na wsparcie jadłodajni. Nie możemy jednak tego zaprogramować. To, co przynoszą nam okoliczności, staramy się przekuwać w konkretną pomoc, znajdować konkretną odpowiedź na kolejne wyzwanie, tworząc nowe projekty i programy.
Na pewno w żadnym stopniu nie będziemy ograniczać pomocy dla wspomnianych środowisk defaworyzowanych, a w ciągu roku realizujemy kilkadziesiąt takich projektów.
KAI: Można chyba powiedzieć, że te wszystkie wyzwania – dotychczasowe, ale zwłaszcza nowe – powodują, że działania Caritas Polska są jeszcze bardziej profesjonalne?
Taką mam nadzieję. Ważne jest przy tym, żeby nasi pracownicy i wolontariusze identyfikowali się z misją Caritas, żeby ich motywacje nie wynikały wyłącznie z kwestii materialnych. A więc: tak, profesjonalizacja, ale nie zapominamy o formacji. Dlatego od jesieni będziemy mieć już trzech asystentów duchowych, a więc o dwóch więcej niż dotąd. Chodzi o to, aby nasi pracownicy mieli możliwość uczestnictwa nie tylko we Mszy św., która jest sprawowana codziennie, ale także w dniach skupienia, rekolekcjach i innych działaniach formacyjnych
KAI: Działania Rosji związane z traktowaniem zboża jako broni i blokowaniem portów może mieć ogromne skutki dla całego świata. Z jednej strony wzrasta zagrożenie głodem dla ubogich państw afrykańskich, ale też – co z powyższym jest związane – należy liczyć się z kolejnymi falami uchodźców z tego regionu do Europy, w tym do Polski. Może tak się stać? Jesteśmy na to gotowi?
Ta wojna niesie ze sobą różnorodne skutki. Widać to jasno, zwłaszcza jeśli chodzi o Afrykę, szczególnie róg kontynentu, ale też Afrykę subsaharyjską, bo nie dochodzi tam zboże z Ukrainy. Rosja traktuje żywność jak broń. Prawdopodobnie spowoduje to wzrost liczby ludzi poszukujących żywności i w ogóle lepszego życia w Europie. Ci ludzie są coraz bardziej zdesperowani. Dzięki smartfonom widzą, jak żyje się na naszym kontynencie i chcieliby żyć tak samo.
Wspólnota międzynarodowa musi przedsięwziąć różnorakie kroki, żeby zapewnić mieszkańcom Afryki lepszą edukację, lepszy dostęp do wody opieki medycznej itd., tak, by nie szukali swego miejsca poza Afryką. To jest temat oczywiście nienowy, ma też wiele wątków, ale za sprawą wojny ukraińskiej cały problem widać jeszcze wyraźniej. Niewątpliwie więc problem migrantów i uchodźców będzie narastał.
KAI: Musimy być chyba gotowi, tu w Europie, ale nie tylko, że w imię elementarnej solidarności z najbardziej potrzebującymi, będziemy musieli zrezygnować z części dotychczasowych dóbr, ograniczyć je.
To jest już chyba przesądzone, z tym że sytuacja wywołana wojną w Ukrainie zuboży gównie i tak już niezamożnych i biedniejszych. Dla bogatych będzie to raczej niedostrzegalne. Ale, zasadniczo, trzeba będzie mocno zacisnąć pasa i dzielić się z tymi, którzy są biedniejsi od nas. Widać gołym okiem, że dziś za 100 zł nie kupimy już tyle, co 3 miesiące temu. Będziemy zmuszeni do bardziej oszczędnego życia. Dotyczy to nie tylko Polski, oczywiście.
KAI: Powoli nadchodzi inny świat.
Tak, i w tym nowym świecie to, co robi Kościół, w tym Caritas, będzie jeszcze ważniejsze. I dlatego, tak sobie myślę, ta druga kadencja będzie jeszcze trudniejsza. Ale liczę na kreatywnych współpracowników, bo w takim dziele pomocowym jak Caritas jeden człowiek nie jest w stanie zdziałać wiele. Oczywiście warunkiem skutecznego działania jest ścisła współpraca z Caritas poszczególnych diecezji. Łącząc siły, możemy robić więcej, to oczywiste.
Rozmawiał Tomasz Królak / Warszawa