„Roe vs. Wade prawie pół wieku temu pozbawił nienarodzonych ochrony prawnej, uznając ją za naruszenie konstytucyjnego «prawa do prywatności». To wielopiętrowe kłamstwo teraz upada” – pisze Marek Jurek.
W felietonie dla tygodnia „Idziemy” skomentował obalenie przez sąd w USA sprawy Roe v. Wade.
Jak zaznaczył, „nowy wyrok (Dobbs vs. Jackson Women’s Health Organization) to nie tylko zwycięstwo życia, ale i prawdy”.
„Roe vs. Wade prawie pół wieku temu pozbawił nienarodzonych ochrony prawnej, uznając ją za naruszenie konstytucyjnego «prawa do prywatności». To wielopiętrowe kłamstwo teraz upada. Ani konstytucja amerykańska nie ustanawia absolutnego «prawa do prywatności», ani możliwość urodzenia się prywatności nie narusza, przeciwnie – umożliwia indywidualne życie. Rodzimy się bowiem (a i często umieramy) bezradni. Wszyscy potrzebujemy pomocy społeczeństwa, ale poszczególni ludzie potrzebują siebie nawzajem, najpierw by się urodzić. To jest prawdziwe prawo prywatności” – tłumaczy.
Jak podkreślił, wyrok ten nie oznacza przywrócenia ochrony życia na terenie całych Stanów Zjednoczonych, ale daje stanom prawo do jej wprowadzenia. Pozostaną więc miejsca, gdzie ochrona nienarodzonych nie zostanie zwiększona, ale będą też takie, gdzie sytuacja się poprawi.
Jurek zwrócił też uwagę na konotacje polityczne tego wyroku. Jak ocenia, jest on „ukoronowaniem prezydentury Donalda Trumpa”.
„Jego trzy nominacje do Sądu Najwyższego, z przełomową sędzią Amy Barrett, odegrały rolę decydującą. Większości tej jednak nie byłoby bez trwającej dziesiątki lat walki o życie, a szczególnie bez wcześniejszych nominacji prezydenta G.W. Busha. To powołany przez niego sędzia Samuel Alito sformułował uzasadnienie wyroku” – napisał.
Źródło: „Idziemy”