PKWP: Tegoroczny Dzień Solidarności będzie poświęcony Ukrainie

„Najbiedniejsi schronienia szukają w parafiach i klasztorach. Chcemy tam dotrzeć, a miejscowym księżom i siostrom zakonnym dać do ręki chleb, którym podzielą się z potrzebującymi, jak czynili to wcześniej w Iraku i Syrii” – zapowiedział ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym odbywa się co roku w drugą niedzielę listopada. Tym razem PKWP chce poświęcić go Ukrainie, o czym ks. prof. Waldemar Cisło mówił w trakcie międzynarodowej konferencji naukowej pod hasłem „We Cherish Family Life”, organizowanej z inicjatywy Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie i Polskiego Stowarzyszenia Familiologicznego. Wykładowca UKSW wygłosił wykład pt. „Rola i zadania Kościoła na rzecz rodziny na obszarach konfliktów zbrojnych na przykładzie wojny w Syrii i w Ukrainie”.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP porównywał to, co działo się na Bliskim Wschodzie z trwającą inwazją Rosji. Zauważył, że Europa była zbyt pewna siebie i bagatelizowała widmo wojny. Powoływała się na międzynarodowe dokumenty o ochronie praw człowieka. Ks. prof. Cisło pytał „który punkt i jakiej konwencji uchronił kobiety w zaawansowanej ciąży uciekające z ostrzeliwanego szpitala?”. Podkreślił, że „za łatwo przychodziło nam mówienie o dzikiej Afryce i barbarzyńskim Bliskim Wschodzie”. Wojna, z jaką dziś mamy do czynienia, toczy się u naszych granic – przypomniał.

Wykładowca UKSW podkreślił, że o rozmiarze zbrodni, jakich dokonują Rosjanie, przekonał się w Buczy, gdy na miejscu rozmawiał z prawosławnym kapłanem. „W okolicznych domach i piwnicach putinowcy mordowali bezbronnych cywilów ze związanymi rękami. Tego nie da się porównać z tym, co działo się w Syrii” – wyjaśnił. Dodał, że „nawet w Aleppo, gdzie zakręcano ludziom wodę, by poszczególne dzielnice szybciej się poddały, do śmierci dochodziło na skutek ostrzałów i wymiany ognia”.

Na przykładzie Syrii ks. prof. Cisło wskazywał, jakie działania podejmowało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, by dotrzeć do potrzebujących. Wymienił projekt pt. Mleko dla Aleppo. „Był robiony dlatego, że 3 tys. matek nie miało, co jeść i nie miało pokarmu, by dać dzieciom. Kobiety przychodziły do punktu, gdzie dostawały mleko w proszku, i nie musiały w nocy słuchać płaczu swoich głodnych dzieci” – wyjaśnił wykładowca UKSW. We współpracy z polskim rządem PKWP wyszła też z inicjatywą leczenia dzieci w Syrii. Wtedy – jak mówił ks. prof. Cisło – zderzył się z trudnym pytaniem cierpiącej kobiety: „czemu chcecie, żebym umarła?”. „Ona kontynuowała: jestem jedyną osobą, która jest w stanie pomóc mojemu obłożnie choremu mężowi. Leży na czwartym piętrze i to ja wszystko muszę przynieść czy wynieść” – wyjaśnił.

To doświadczenie – zauważył dyrektor sekcji polskiej PKWP – pokazało mu, jak potrzebna w krajach wojny jest pomoc dla całych rodzin. Wykładowca UKSW tłumaczył, że tylko w ten sposób można uchronić rodziny przed rozłąką. „Zerwane więzi sprawiają, że kolejne dzieci bez edukacji lądują na ulicy. Stają się wtedy łatwym łupem dla przestępców” – mówił. Dodał, że kluczowe w kraju wojny jest utrzymanie systemu edukacji. „W Syrii miesięczna nauka dziecka w szkole kosztuje 10 dolarów, w Libanie 20” – wskazał.

Ks. prof. Cisło wyjaśnił, że w Syrii i Iraku sprawdził się model przekazywania wsparcia dla potrzebujących przez ręce księży i sióstr zakonnych. Stowarzyszenie powiela go w przypadku pomocy dla Ukrainy. „Pamiętam kobietę z Bliskiego Wschodu, która podeszła do mnie i mówiła: dopóki nasi księża są w nami, to my tu zostajemy, bo oni podzielą się ostatnią kromką chleba albo będą wiedzieć, gdzie pukać, by ją zdobyć” – zauważył dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Wykładowca UKSW zwrócił uwagę, że na podobne poświęcenie, tzn. bycia ze swoimi wiernymi do końca, gotowi są księża i siostry za wschodnią granicą. Podkreślił, że „wojna jest niestety wielkim interesem dla wielkich tego świata i wielkim cierpieniem dla najbiedniejszych”. Podsumował, że jeśli ktoś pyta Polaków o to, co zostało w nich po nauczaniu św. Jana Pawła II, to powinien spojrzeć na 7 mln przyjętych uchodźców ze wschodu. „Zdaliśmy egzamin praktyczny z miłosierdzia” – zakończył.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama