Pragnął być starty na proch dla sprawy Niepokalanej. Św. Maksymilian – męczennik Auschwitz

Życie św. Maksymiliana, całe poświęcone Bogu i Niepokalanej, osiągnęło swój szczyt w dobrowolnej ofierze życia za współwięźnia Auschwitz, Franciszka Gajowniczka. Można powiedzieć, że do męczeństwa przygotowywał się od dziecka, kiedy to ukazała mu się Matka Boża, dając mu do wyboru dwie korony – białą oznaczająca czystość i czerwoną wskazującą, że czeka go śmierć męczeńska. Młody Maksymilian, wtedy jeszcze Rajmund, wybrał obie, wyznaczając w ten sposób tor swojego życia. 

Choć z dzisiejszej perspektywy wydaje się oczywiste, że św. Maksymilian poniósł śmierć męczeńską i może być czczony jako męczennik, aby do tego doszło, musiało zostać przeprowadzonych wiele badań zwieńczonych decyzją papieża o przyznaniu tytułu męczennika. 

29 kwietnia 1982 roku byli więźniowie Auschwitz, biskupi i kapłani wystosowali list do Jana Pawła II z prośbą, aby o. Kolbe został ogłoszonym świętym jako męczennik. Prośbę motywowali tym, że Maksymilian w swoim oddaniu Maryi pragnął, „być starty na proch dla sprawy Niepokalanej”. To pragnienie zrealizowało się w ofiarowaniu życia za współwięźnia, ojca i męża. Od tego momentu zaczęto badać sprawę śmierci o. Kolbego, aby sprawdzić, czy można go uznać za męczennika. Warto przypomnieć, że beatyfikowany został jako wyznawca, więc uznanie jego męczeństwa było nową drogą na ołtarze. 

Pojawiali się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy uznania tej drogi. Teologowie będący „za” podkreślali, że Maksymiliana aresztowano w lutym 1941 roku, uwięziono na Pawiaku, a następnie wysłano do obozu śmierci ze względu na prześladowanie religijne, które prowadziły władze niemieckie okupujące Polskę. W jego przypadku czynnik religijny wydaje się oczywisty, ponieważ nie był więziony za działalność polityczną czy społeczną, ale właśnie ze względu na przywiązanie do Kościoła. 

Współwięźniowie z Auschwitz również widzieli w nim męczennika. Podkreślali, że nie można rozpatrywać śmierci o oderwaniu od całego życia. Skazanie go na śmierć w bunkrze głodowym zamiast Gajowniczka była aktem nienawiści nie tylko do człowieka, ale także do religii.

W takich przypadkach o męczeństwie decyduje również moment przyjęcia śmierci, która musi być świadomą ofiarą za wierność wierze. Różne pisma i wypowiedzi o. Maksymiliana potwierdzają, że w każdej sytuacji dążył do świętości i pragnął służyć Bogu aż do śmierci. Jak pisał w liście do o. Mariana Wójcika: „ Czyż może być ofiara zbyt wielka, jeżeli chodzi o Niepokalaną? Jej poświęciliśmy siebie nie tylko w teorii, ale rzeczywiście, w praktyce. I jeżeli nie będziemy ustawać w walce o zdobycie świata dla Niepokalanej, cierpienia na nas nie przestaną się walić; i czym intensywniej walczyć będziemy, tym cięższe i liczniejsze spadać na nas będą. Ale do śmierci tylko. Potem zmartwychwstanie”. 

Kolbego cechowało wielkie pragnienie męczeństwa, które wynikało z chęci naśladowania Jezusa ukrzyżowanego i służby Maryi. „Gdy Niepokalana zechce, chociażby z głodu przyszło umrzeć, sprawy Jej nie puścimy. Dla Niej życie oddać lub kulkę w łeb dostać to najwyższy zaszczyt” – mówił. 

Warto również zwrócić uwagę na zachowanie Maksymiliana podczas pobytu w obozie w Auschwitz. Pojawiały się sugestie, że decyzja Kolbego, aby oddać życie za innego więźnia, wynikała z załamania nerwowego i chęci zakończenia obozowego cierpienia. To jednak podważyli sami współwięźniowie, którzy podkreślali, że o. Kolbe godził się z wolą Bożą i przyjmował wszystko ze spokojem, bez smutku i nienawiści wobec wrogów. Gdyby chciał zakończyć życie, byłoby to bardzo łatwe w obozie śmierci. Wystarczyło się nie podporządkować przy jednej rzeczy, żeby natychmiast zginąć. On zdecydował się na śmierć, mając świadomość, jak w obozie traktowani są kapłani i co go czeka. Nie było to wyrazem pychy czy fanatyzmu, ale miłości bliźniego, która płynęła z głębokiej wiary. Co więcej od początku za Kolbem szła sława męczeństwa i przez ludzi uznawany był właśnie za męczennika. 

Jan Paweł II, który sam doświadczył dwóch totalitaryzmów, przychylił się do próśb biskupów, księży i różnych środowisk, aby o. Maksymilian został kanonizowany jako męczennik. Uroczystość odbyła się 10 października 1982 r. w Rzymie. Papież odczytał formułę kanonizacyjną: „Na cześć Trójcy Przenajświętszej, dla chwały wiary katolickiej i wzrostu chrześcijańskiego życia, mocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych apostołów Piotra i Pawła oraz naszą, po zasięgnięciu rady wielu braci w biskupstwie uznajemy i ogłaszamy błogosławionego Maksymiliana Marię Kolbego świętym; wpisujemy go do katalogu świętych i postanawiamy, że jako święty męczennik ma być czczony z pobożnością w całym Kościele powszechnym. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen”. 

W homilii kanonizacyjnej Jan Paweł II przypomniał historię o. Maksymiliana i szczególnie podkreślił jego ofiarę naśladującą śmierć Chrystusa na krzyżu. 

„Na to, co się stało w obozie Oświęcim (Auschwitz) patrzyli ludzie. I chociaż oczom ich musiało się zdawać, że «pomarł» towarzysz ich kaźni, chociaż po ludzku «odejście jego» mogli uważać za «unicestwienie» – to przecież w ich świadomości nie była to tylko «śmierć». Maksymilian nie «umarł» – ale «oddał życie... za brata». Była w tej straszliwej po ludzku śmierci cała ostateczna wielkość ludzkiego czynu i ludzkiego wyboru; sam się dał na śmierć z miłości. I było w tej jego ludzkiej śmierci przejrzyste świadectwo dane Chrystusowi: świadectwo dane w Chrystusie godności człowieka, świętości jego życia i zbawczej mocy śmierci, w której objawia się potęga miłości” – mówił papież. 

Zaznaczył również, że przychylił się do próśb i głosu Ludu Bożego, aby uznać męczeństwo o. Kolbego. 

„Czyż śmierć ta, podjęta dobrowolnie, z miłości do człowieka, nie stanowi szczególnego spełnienia słów Chrystusa? Czyż nie czyni ona Maksymiliana szczególnie podobnym do Chrystusa, wzoru wszystkich Męczenników, który oddaje swe życie za braci na krzyżu? Czyż taka właśnie śmierć nie posiada szczególnej, przejmującej wymowy w naszej epoce? Czyż nie stanowi ona szczególnie autentycznego świadectwa Kościoła w świecie współczesnym?” – pytał papież.

Jego decyzja oparta na wnikliwych badaniach, ale także osobistym doświadczeniu wojny, dała nam świętego męczennika – jednego z najbardziej znanych polskich świętych, którego postawa inspiruje kolejne pokolenia do trwania w wierze i miłości bliźniego.

Źródło: „Wiara i ofiara”, Czesław Ryszka


Materiał powstał w ramach projektu „Polska energia zmienia świat” dzięki wsparciu Partnerów: Fundacji PGE, Fundacji PZU, dofinansowaniu ze środków Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego w ramach Funduszu Narodowego; Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Funduszu Patriotycznego oraz Sponsorów ENEA S.A. , KGHM Polska Miedź. Mecenasem Projektu jest Tauron Wytwarzanie S.A. Partnerem medialnym jest telewizja EWTN.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama