„Z jednej strony żyjemy w epoce szybkich mediów, których Kościół nie może lekceważyć, ale z drugiej strony potrzeba roztropności, by obecność duchownych w mediach służyła dobru Kościoła, a nie była na jego szkodę” – pisze o. Dariusz Kowalczyk.
W felietonie do tygodnika „Idziemy” pisze o obecności duchownych w mediach w związku z wydaniem przez Konferencję Episkopatu Polski „Dekretu ogólnego w sprawie występowania duchownych, członków instytutów życia konsekrowanego, stowarzyszeń życia apostolskiego oraz niektórych wiernych świeckich w mediach”.
Zwraca uwagę, że „z jednej strony żyjemy w epoce szybkich mediów, których Kościół nie może lekceważyć, ale z drugiej strony potrzeba roztropności, by obecność duchownych w mediach służyła dobru Kościoła, a nie była na jego szkodę”.
Przywołuje słowa dekretu o tym, że duchowni są „powołani do głoszenia nauki Chrystusa, a nie własnych opinii i poglądów”, i że „są zobowiązani do wiernego przekazu nauki katolickiej zgodnej z doktryną głoszoną przez Urząd Nauczycielski Kościoła”. Podkreśla, że to oczywiste, że ksiądz, zakonnik czy świecki katolik nie powinni mówić w mediach nic przeciwnego nauce Kościoła. Ale – jak zauważa – w mediach rozmawia się o różnych tematach, nie tylko tych dotyczących wiary.
„Obecności w mediach nie da się ograniczyć do wypowiadania katolickich prawd typu: Chrystus zmartwychwstał, Bóg daje się nam w Eucharystii. Jeśli dziennikarz zaprasza do studia księdza i pyta go na przykład o sytuację na granicy polsko-białoruskiej albo o przymus szczepienia się przeciwko Covid-19, to w ramach szeroko pojętej doktryny katolickiej mogą paść bardzo różne komentarze. Wszak nie jest tak, że w każdej sprawie istnieje jakieś jednoznaczne, oficjalne stanowisko Kościoła poparte słowami Chrystusa. W takich sytuacjach ksiądz, jeśli chce się wypowiedzieć, prezentuje, chcąc nie chcąc, własne stanowisko, które niekoniecznie jest zgodne ze stanowiskiem innych duchownych. W Kościele jest Biblia, Tradycja i Magisterium Kościoła, ale nie ma doraźnych, partyjnych przekazów dnia”.
Zaznaczył, że dekret przypomina również, że na występowanie w mediach duchowni i zakonnicy powinni mieć zgodę swoich przełożonych. Nie jest to nic dziwnego, bo takie są zasady w Kościele. Dodaje jednak:
„Z drugiej strony wydaje się, że jeśli ksiądz odprawia Msze, głosi homilie i kazania, spowiada, to powinien być też zdolny do wypowiedzenia się dla radia lub telewizji na tematy związane z wiarą katolicką, w tym z nauczaniem społecznym Kościoła”.
Podkreśla, że media w Polsce interesują się tematami religijnymi i „byłoby błędem ograniczanie dyspozycyjności duchownych poprzez budowanie atmosfery niepewności wokół tego, czy i kiedy duchowny może udzielić wypowiedzi mediom”.
Odnosi się do jeszcze jednego zapisu dekretu: że księża nie powinni angażować się w akcje medialne, które „przeciwstawiają się wierze i moralności katolickiej, a w szczególności takie, które naruszają godność człowieka”.
„Tyle że przy obecnym zamęcie, który dotyka także Kościoła, nie brakuje takich, którzy będą przekonywać, że jednoznaczna krytyka ideologii gender/LGBT, w tym różnych homoseksualnych lobby, narusza godność tzw. mniejszości seksualnych, a błogosławienie par homoseksualnych w kościołach jest wyrazem ewangelicznej postawy niewykluczania nikogo. A zatem ostatecznie w sprawie obecności księży w mediach nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i dobrze uformowanego, wolnego od ideologii sumienia. Prośmy o te dary Ducha Świętego” – podsumowuje.
Źródło: „Idziemy”
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.