„Największym z cudów było moje nawrócenie. Bóg uwolnił mnie od słabości i uzależnień” – podzielił się na łamach portalu Aleteia wokalista Mateusz Ziółko.
Mateusz Ziółko stał się bardziej znany od momentu wygrania programu „The Voice of Poland”. Najlepszy głos w Polsce szybko zaczął robić karierę. A sława czasem potrafi człowieka zmienić... Show biznes potrafi wykreować daną osobę na kogoś, kim w głębi serca wcale nie musi być. Czy Mateusz w momencie rozwoju swojej kariery był wtedy sobą? Po latach uważa, że przestał... Dopiero w Bożych oczach zobaczył siebie takiego, jakim jest naprawdę.
Opowiedział swego czasu portalowi Aleteia, że największym cudem w jego życiu było jego nawrócenie. Pochodzi akurat z dobrej rodziny. Rodziny, która zawsze uczyła go, jak być człowiekiem. Człowiekiem, który ma pomagać innym, zmieniać ten świat na lepsze. Dziś Mateusz sam jest szczęśliwym mężem i ojcem. Bóg jest dla niego miłością samą w sobie. Jednak nie zawsze tak było... Choć w jego rejonie zawsze chodziło się do kościoła.
W wywiadzie udzielonym Marcinowi Zielińskiemu na jego kanale na YouTube, podkreślił, że nikt nie dał mu takiej nadziei w życiu, jaką dał mu Jezus Chrystus. Mateusz jest wdzięczny, że Pan Bóg postawił na jego drodze właśnie Marcina. Od tego czasu jego relacja z Panem Bogiem stała się głębsza. Mateusz Ziółko podkreśla, że choć w życiu jego rodziny zawsze był obecny Bóg, to jego relacja z Bogiem nie była zbyt żywa. Po spotkaniu z Marcinem, zaczął myśleć nad swoim osobistym kontaktem z Panem. Ale potem zaczęło się znowu bardzo dużo dziać w jego życiu. Dużo programów, pracy... Wiele go to kosztowało. Mateusz wyszedł z tego bardzo poturbowany. Paradoksalnie, gdyby nie pandemia, nie wie, czy by wrócił do refleksji... Świat muzyczny musiał się na chwilę zatrzymać. Nie było koncertów.
„Zacząłem myśleć wtedy: co dalej? Świat muzyczny nagle stracił sens. Zająłem się rodziną, zacząłem gotować... Wiele razy siadałem we własnym studiu, w domu. Zacząłem myśleć często o tym, co mi pandemia zabrała” – dzieli się Ziółko. Następnie podkreśla, że kiedy już było to możliwe, Marcin Zieliński przyjechał ich odwiedzić. Spotkali się znowu, pomodlili się. „Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że najlepsze, co mogę zrobić, to oddać wszystko Bogu, aby mi w tym pomógł...” – podkreśla wokalista. Dodaje, że przewrót jednak nie nastąpił od razu. Bo nadal pojawiały się przecież pokusy. Tu gotował, tam sięgnął po winko, drink... Ale Bóg był obok i pomagał wychodzić z tego, co Mateusza zniewalało. Artysta nie ukrywa bowiem, że w wirze artystycznego świata, dał się uzależnić od alkoholu. Może, jak to powiedział, nie bujał się na prawo i lewo, ale miał z tym problem... I wie, że to Bóg pomógł mu go rozwiązać.
Jak podkreśla z wywiadzie dla Aletei, zaufanie Bogu, wywróciło jego życie do góry nogami. „Wszystkie błędy, które popełniłem, doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem. Nie ukrywam tego. Skrzywdziłem wielu ludzi, wiem. Spotkałem jednak Boga i zerwałem z tym, co było. Ten kto żyje w przeszłości, nie jest obecny dzisiaj. Ten kto za bardzo żyje marzeniami, nie zastanawia się co się dzieje tu i teraz. Ważny jest ten konkretny moment” – powiedział Mateusz Ziółko.
„Bóg daje zupełnie inne spojrzenie na siebie, na problemy, które napotykam na drodze. Trudności nie znikają, ale jest inna świadomość, ufność i nadzieja” – wyznaje.
Mateusz Ziółko wyznaje także, że doświadczył z żoną uzdrowienia ich synka. Doświadczył też tego, że przyjaciółka jego teściowej została uzdrowiona z ciężkiej choroby, kiedy się za nią modlili. „To wszystko działo się na moich oczach. Znajdą się tacy, którzy będą się starać podważyć to, co mówię, ale ja wiem co się wydarzyło. Bóg działa przez ludzi” – podzielił się artysta.
źródło: pl.aleteia.org; Marcin Zieliński-youtube.com
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.