O. Kowalczyk: Nie lubię tatuaży. To jednak kicz

„Nie lubię ich. Nie podobają mi się. I zupełnie nie mogę zrozumieć, że wielu ludziom tatuaże wydają się ładne. No po prostu nie mogę” – pisze o. Dariusz Kowalczyk SJ na łamach „Idziemy”.

Jak przyznaje, tatuaże to dla niego „zeszpecenie skóry kiczowatymi rysunkami i wzorami”. Przypomina też, że kiedyś tatuaże wiązały się z subkulturą więzienną, były kiedyś czymś rzadkim, spotykanym wśród przestępców i chuliganów. Dziś to moda, w której przodują celebryci, piosenkarze, sportowcy.

Jezuita odnosi się do przywoływanego czasem w dyskusji o tatuażach zakazu z Księgi Kapłańskiej: „Nie będziesz nacinać ciała na znak żałoby po zmarłym. Nie będziesz się tatuować. Ja jestem Pan!” (Kpł 19, 28).

„Trzeba jednak zaznaczyć, że istotą tych zakazów jest to, by nie podążać za kultycznymi praktykami ludów pogańskich. Trudno na tej podstawie potępiać dzisiejsze tatuaże, jako niezgodne z wolą Bożą, o ile oczywiście nie wyrażają one treści lub uczuć skierowanych przeciwko Bogu i wierze” – zaznacza.

A co ze słowami św. Pawła, że ciało człowieka jest świątynią Ducha Świętego? „Można (…) dyskutować, czy tatuaże sprzeciwiają się temu wezwaniu apostoła. Choć niektóre zdecydowanie nie są chwaleniem Boga w swoim ciele”.

Jak zauważa o. Kowalczyk, tatuaże są bardzo różne – małe i duże, przedstawiające kwiatki, trupie czaszki, a nawet Matkę Bożą czy Jezusa. Różne są także odpowiedzi na pytanie o powód zrobienia sobie tatuażu.

Jedni mówią, że tatuaże im się podobają, że poprawiają ich wygląd, niektórzy wyrażają tak ideowy przekaz, a inni – osobiste uczucia.

„No cóż! Do tej pory można spotkać na przykład na budynkach napisy typu «kocham Anię». Dlaczego zatem nie wydziergać sobie imienia «Ania» i serca na plecach? Może jednak lepiej uważać, bo co zrobić, kiedy w miejsce Ani pojawi się Basia?” – zauważa o. Kowalczyk.

„Raczej nie polubię już tatuaży. Nawet tych delikatnych i kunsztownie wykonanych. Ostatecznie to jest jednak kicz” – pisze, podkreślają, że to nie przeszkadza cenić niektórych osób z tatuażami, bo „tatuaż to tylko tatuaż i nie przesądza o tym, kim jest dana osoba”.

„Mam jednak nadzieję, że moda na szpecenie sobie skóry kiedyś minie, tak jak minęło wiele mód na tym świecie. Generalnie uważam, że zalew tatuaży to jeden z symptomów upadku współczesnej cywilizacji, w tym triumfu antykultury nad kulturą, antysztuki nad sztuką” – podsumowuje.

Źródło: „Idziemy”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama