Szef MSZ Radosław Sikorski podjął decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie ostatniego w naszym kraju rosyjskiego konsulatu w Gdańsku. Podkreślił, że nie jest to jeszcze pełna odpowiedź na niedawne akty dywersji i wrogie działania tego kraju.
Szef MSZ zapowiedział podjęcie stanowczych decyzji; przypomniał, że już wcześniej zapowiadał zamknięcie kolejnego rosyjskiego konsulatu, jeśli Rosja nie odstąpi od swoich ataków dywersyjnych na Polskę. Tego zaś – zauważył szef polskiej dyplomacji, nie tylko Rosja nie robi, ale dodatkowo eskaluje te ataki. Podkreślił, że gdy intencją obecnego państwa są ofiary w ludziach, można mówić o terrorze państwowym.
Zapowiedział, że w środę lub najpóźniej w czwartek zwróci się do białoruskich władz o wydanie osób podejrzewanych o dokonanie aktów dywersji w Polsce. Zaznaczył, że zna naturę reżimu białoruskiego i jego realia. Niemniej – zauważył – należy dopełnić formalności. Przekazał, że Polska nie planuje zrywania stosunków dyplomatycznych z Rosją. Poinformował, że akty dywersji w Polsce będą też tematem jego środowej rozmowy z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte w Brukseli, a także z członkami Rady ds. Zagranicznych.
Sikorski w środę rano wystąpił w Sejmie, gdzie przedstawił informację na temat niedawnych aktów dywersji na kolei. Mówił także o postawie oraz wypowiedziach polskiego prezydenta i opozycji. Później, również w Sejmie, wystąpił na konferencji prasowej. Szef MSZ ocenił, że głowa państwa przygotowuje grunt pod polexit. Tymczasem – jak podkreślił – wróg jest na Wschodzie, a nie na Zachodzie.
Podczas wystąpienia na sali obrad szef MSZ zaznaczył, że obce państwo wysłało do Polski dobrze przygotowanych dywersantów, którzy tylko cudem nie osiągnęli swojego celu. Zauważył, że działania obcych służb mogły spowodować katastrofę kolejową i śmierć wielu osób. Zapowiedział, że spotka się to z odpowiedzią nie tylko dyplomatyczną, o której Polacy będą informowani w najbliższych dniach.
Sikorski ocenił, że aktom dywersji w Polsce towarzyszyło „tsunami dezinformacji”. Przypomniał też obchody Święta Niepodległości i towarzyszący mu marsz w Warszawie, podczas którego, jak mówił, spalono flagę UE. Zaznaczył, że tego dnia prezydent Karol Nawrocki w swoim wystąpieniu „nie znalazł miejsca na wspomnienie o rosyjskiej agresji i bombardowaniach Kijowa” natomiast stwierdził, że „część polskich polityków gotowa jest do tego, aby po kawałku oddawać polską wolność, niepodległość i suwerenność obcym instytucjom, trybunałom, obcym agendom UE”.
Sikorski podkreślił, że „to nie członkostwo w UE prowadzi do utraty suwerenności, lecz odwrotnie: to dzięki zrzuceniu jarzma komunistycznego i odzyskaniu suwerenności mogliśmy przystąpić do UE”. Zwracając się do prezydenta Sikorski powiedział, że Unię można krytykować na dwa sposoby – tak, by ją poprawić, lub zmierzając do tego, by ją zdyskredytować i zniszczyć.
„Zachęcam do pierwszego rodzaju, a nawet do proponowania rozwiązań. Ale insynuując, że integracja europejska jest wymierzonym w Polskę spiskiem, nie pomaga pan ani Unii, ani Polsce. Przygotowuje pan psychologiczny i polityczny grunt pod wyjście z UE, pod Polexit. Jeśli do tego pan i prawa strona sali chcecie doprowadzić, z jakiś wam znanych powodów, to powiedzcie to jasno, zamiast zmyślać o zagrożeniach dla suwerenności” – zwrócił się szef MSZ do prezydenta Karola Nawrockiego i posłów prawicy.
Szef polskiej dyplomacji podkreślał, że atak na polską sieć kolejową zmusza do rozstrzygnięcia, kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem Polski. Zauważył, że wrogami kraju nie są unijni urzędnicy, Ukraińcy ani polski rząd, tylko ci, którzy wysłali do Polski dywersantów.
Na późniejszej konferencji prasowej Sikorski informował o podjętych decyzjach dotyczących. Przekazał ponadto, że będzie przekonywał sojuszników Polski w UE, aby uniemożliwili rosyjskim dyplomatom swobodne poruszanie się po strefie Schengen. Służby szacują, że 40 proc. z nich wykonuje zadania niezgodne ze statusem dyplomaty – argumentował.
Na trasie Warszawa – Lublin doszło do dwóch aktów dywersji. Podczas pierwszego z nich, w miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy, co zdaniem premiera Donalda Tuska miało najprawdopodobniej doprowadzić do wysadzenia pociągu. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie) w niedzielę, pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
Premier Donald Tusk poinformował we wtorek w Sejmie, że osoby podejrzewane o akt dywersji na kolei to obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami. Dodał, że zwrócił się do MSZ o podjęcie natychmiastowych działań dyplomatycznych w celu oddania Polsce podejrzewanych o zamach terrorystyczny.
Źródło: PAP