Polska przegrywa walkę z alkoholem. W naszym kraju jeden punkt sprzedaży przypada na 275 mieszkańców

Chcę podkreślić, że Kościół nie walczy z alkoholem. Nie żądamy prohibicji. Nasze inicjatywy wypływają z troski o prawdziwą wolność każdego człowieka, o to, aby był trzeźwy, bo ta uniwersalna wartość jest podstawą – mówi bp Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu Episkopatu ds. Trzeźwości i Osób Uzależnionych.

Tomasz Królak (KAI): Episkopat Polski od 1984 roku zachęca do tego, aby – z motywów patriotycznych i religijnych – sierpień przeżywać jako miesiąc dobrowolnej rezygnacji z alkoholu. Tymczasem w 2021 roku Polacy wydali na alkohol 45 mld złotych, co jest rekordem wszechczasów. Ksiądz Biskup nazwał ten fakt tragicznym i kompromitującym dla społeczeństwa. Czy widać jakieś światło w tunelu?

Bp Tadeusz Bronakowski: Nasza Ojczyzna od wieków zmaga się z plagą pijaństwa i alkoholizmu. Jest to fakt, którego przyczyny są złożone, uwarunkowane historycznie, kulturowo, społecznie. Faktem jest również to, że Kościół nigdy nie pozostawał i nadal nie pozostaje obojętny wobec tego problemu. Problemu, który ma tak negatywny wpływ na rozwój narodu, na jego kondycję, który decyduje o jego przyszłości. Stąd różne inicjatywy, jak ta sierpniowa. Stąd codzienna praca w ramach apostolstwa trzeźwości w diecezjach, w parafiach, przy klasztorach. To po prostu nasz moralny obowiązek, który staramy się solidnie wykonać.

A jak zinterpretować fakt rosnących wydatków Polaków na alkohol? Musimy zdawać sobie sprawę, że wielką rolę odgrywa tutaj obyczajowość, w której alkohol stawiany jest w roli bożka mającego moc zapewnić dobre samopoczucie, dobrą zabawę, przyjaźń i inne wartości. Wielu wciąż nie przyjmuje do wiadomości, że jest to jedna z najgroźniejszych substancji psychoaktywnych, mogąca zniszczyć zdrowie, relacje między ludźmi, że może odebrać życie, zarówno w wymiarze doczesnym, jak i wiecznym.

Czy widać jakieś światło w tej trudnej sytuacji? Oczywiście! Wystarczy zobaczyć tak liczne, piękne inicjatywy abstynenckie i trzeźwościowe, w które angażują się ludzie w różnym wieku, także młodzi. Trzeba o nich mówić, trzeba je promować.

KAI: Biorąc pod uwagę skalę zjawiska alkoholizmu w Polsce nasuwa się gorzka konstatacja, że kierowane przez Episkopat apele nie przynoszą skutku. Sam Ksiądz Biskup przyznał nie tak dawno temu, że Polska przegrywa walkę z alkoholem.

Myślę, że skuteczności zachęt Kościoła do życia w wolności Chrystusowej, a taką zachętą jest coroczny apel sierpniowy, nie można mierzyć w liczbach – np. w ilości wypitego w sierpniu alkoholu i tym podobnych miar. Tutaj walka toczy się na zupełnie innym poziomie – na poziomie duchowym. Nawet jedno uratowane życie dzięki pozytywnej odpowiedzi na apel o dobrowolną abstynencję jest warte największego wysiłku, warte najcięższej pracy. Nawet jedno świadectwo sierpniowego abstynenta jest bezcenne.

Musimy zrozumieć, że chociaż nasze wysiłki nie zawsze przynoszą takie owoce, o których marzymy, to ważna jest wytrwałość w działaniu i wierność podjętym zobowiązaniom. A takim zobowiązaniem – wciąż aktualnym, są Jasnogórskie Śluby Narodu złożone przez nasz naród właśnie w sierpniu.

KAI: A może bez trzeźwościowych apeli Episkopatu byłoby jeszcze gorzej? Jak to Ksiądz Biskup widzi?

Chyba dobrą odpowiedzią na to pytanie będą słowa jednego z największych apostołów trzeźwości w naszej Ojczyźnie – bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Powiedział on kiedyś do zakonników w Ośrodku Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu, że „praca apostolska trzeźwości wydaje się niekiedy bezskuteczna, a wysiłek i trud w tej dziedzinie daremny. Jednakże wymaga ona cierpliwości i długofalowości”. Podkreślił też, że nie można się zniechęcać brakiem rezultatów czy nikłymi osiągnięciami, zwłaszcza w sytuacji narastającego niebezpieczeństwa.

Tak też czynimy w Apostolstwie Trzeźwości w obecnym czasie. Wierząc i ufając, że „każdy nasz wysiłek na pewno będzie wsparty mocami Bożymi” i że „przezwyciężymy w końcu to największe nieszczęście Polski”.

KAI: Ogromne wydatki na alkohol i równie wielkie problemy z uzależnieniem, to jak od lat zauważa Ksiądz Biskup, efekt wszechobecnej reklamy i taniego alkoholu. Jakie działania i przez kogo podejmowane mogłyby zahamować lub przynajmniej ograniczyć ten proceder?

Wyraźnie o tym mówi Narodowy Program Trzeźwości, który od 2018 roku promujemy i staramy się realizować. Z uwagi na to, że napoje alkoholowe nie są zwykłym towarem, państwo powinno bardziej zdecydowanie korzystać z narzędzia, jakim jest regulacja rynku alkoholowego za pomocą cen i polityki fiskalnej. Powinien także być wprowadzony bezwzględny zakaz jego reklamy. Bowiem jego dostępność (fizyczna i ekonomiczna), jak również reklama to czynniki w dużej mierze decydujące o skali używania alkoholu i związanych z tym problemów społecznych.

Musimy pamiętać, że chociaż dobre prawo w tym zakresie i dobre jego egzekwowanie to bezsprzecznie jeden z najważniejszych czynników poprawy sytuacji, to jednak podstawą jest zawsze odnowa moralna naszego społeczeństwa. Jeśli każdy z nas, dosłownie każdy, nie stanie się człowiekiem praktykującym wartość trzeźwości, to nadal nasz naród będzie doświadczał skutków nietrzeźwości swoich członków.

KAI: Reklama alkoholu, m.in. w telewizji, to sprawa na poważne rozstrzygnięcia ustawowe, ale powstawanie lub nie sklepów z alkoholem w miastach i miasteczkach to sprawa lokalnego samorządu. Tymczasem bywa tak, że są kłopoty z dostępem do apteki, ale alkohol można kupić wszędzie i o każdej porze.

Badania naukowe wskazują, że liczba punktów ma wpływ na ilość sprzedanego alkoholu. Według WHO nie powinno być więcej punktów niż jeden na 1-1,5 tysiąca mieszkańców. W Polsce jeden punkt sprzedaży przypada na 275 mieszkańców! Za to odpowiadają samorządy. Postawione pytanie jest bardzo ważne i trzeba kierować je do prezydentów, burmistrzów, wójtów oraz radnych. Oni muszą zrozumieć powagę sytuacji, bo przecież nasze małe ojczyzny, ich kondycja, decyduje o stanie całego państwa. To oni za swoje decyzje poniosą odpowiedzialność przed Bogiem i historią. Jeden z wójtów w rozmowie stwierdził, że w jego gminie mieszkańcy wydają więcej na alkohol niż płacą podatków.

KAI: Nawet w wielkich europejskich miastach wprowadzane są ograniczenia w sprzedaży alkoholu i np. po 21 nie można go kupić w supermarketach. W Polsce wielką sensację wywołała wprowadzona w lipcu prohibicja, i to dosyć łagodna, bo zakazująca sprzedaży alkoholu od północy do 5.30 rano. Czy polska mentalność się zmieni na bardziej świadomą zła, jakie niesie ze sobą nadużywanie alkoholu?

Samorządy mogą ograniczyć sprzedaż alkoholu. Niestety tylko nieliczne tego dokonały. Alkohol w nocy kupują głównie ludzie młodzi, stąd tak ważne jest, aby wprowadzać te ograniczenia. Nie wolno godzić się na rozpijanie młodego pokolenia. Tutaj straty spowodowane nietrzeźwością są największe. I znowu trzeba podkreślić, że samorządowcy powinni być nie tylko rozliczani z działań na rzecz wychowania w trzeźwości, ale także wspierani przez mieszkańców autentycznie zatroskanych o trzeźwość. Im więcej będzie wśród nas odważnych, wolnych ludzi, którzy trzeźwo żyją i nie godzą się na alkoholowy terror, tym łatwiej będzie przeprowadzić wszelkie konieczne zmiany.

KAI: Wiadomo, że Kościół nie wygra tej wojny w pojedynkę. Konieczna jest współpraca z rządem i samorządem. Czy widać tu jakieś postępy, czy też, póki co, Kościół jest tu osamotniony?

Zdarza się, że mówiąc o problemach uzależnień, używamy słowa „wojna”. Rzeczywiście oddaje ono w jakiejś mierze skalę zjawiska, stopień mobilizacji społeczeństwa i konieczność użycia odpowiedniej „broni” do walki ze złem nałogów. Chcę jednak podkreślić, że Kościół nie walczy z alkoholem. Nie żądamy prohibicji. Nasze inicjatywy wypływają z troski o prawdziwą wolność każdego człowieka, o to, aby był trzeźwy, bo ta uniwersalna wartość jest podstawą.

Właśnie z tej troski w 2017 roku zorganizowaliśmy Narodowy Kongres Trzeźwości pod hasłem: „Ku trzeźwości Narodu. Odpowiedzialność rodziny, Kościoła, państwa i samorządu”. Do tej inicjatywy oprócz Kościoła włączyły się instytucje państwowe i samorządowe. Wzięli w nim udział przedstawiciele organizacji pozarządowych i liczni działacze trzeźwościowi z Polski i zagranicy. Po Kongresie powstał Narodowy Program Trzeźwości. Można śmiało powiedzieć, że wokół niego jednoczą się różne środowiska. Widać to na przykład podczas różnych konferencji propagujących Program czy innych inicjatyw.

Zresztą Zespół KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych w swojej całorocznej pracy zawsze stawia na dobrą współpracę z instytucjami państwowymi i samorządowymi. I chociaż nie zawsze efekty są szybkie i zadawalające, to cieszymy się z każdej dobrej, wspólnej inicjatywy. Wszędzie są ludzie dobrej woli i ważne jest, aby to docenić i podejmować jeszcze większe wysiłki w tym koniecznym, chociaż niełatwym dziele „Ku trzeźwości Narodu”.

KAI: Specjaliści zwracają uwagę na dokonującą się w Polsce zmianę „stylu picia” na bardziej „eleganckie”. Na przykład istnieje pewna grupa, która określa się jako wysoko funkcjonujące osoby uzależnione...

Krótko mówiąc, nietrzeźwość nigdy nie jest elegancka. Przemiana, która powinna dokonać się w naszym społeczeństwie, niezależnie od pozycji społecznej kogokolwiek, dotyczy nie „stylu picia”, ale „trzeźwego stylu życia”. A co to oznacza i jakie są formy praktykowania trzeźwości w codziennym życiu, wyjaśnia tegoroczny apel na sierpień – miesiąc abstynencji. Zachęcam wszystkich do jego uważnej lektury i do propagowania jego treści, na przykład w mediach społecznościowych. Także w ten sposób możemy dać piękne świadectwo, że troszczymy się o wolność wewnętrzną swoją i innych.

KAI: Zjawiskiem stosunkowo nowym jest nałogowe picie kobiet, także lepiej sytuowanych, które nie wyobrażają sobie końcówki dnia bez, np. czerwonego wina, spożywanego niekoniecznie w towarzystwie, lecz samotnie, „dla odprężenia”.

Historia ludzkości uczy nas, jak wiele w życiu jednostek i narodów zależy od kobiet ze względu na dar macierzyństwa, ale nie tylko. Bo przecież kobiety pełnią także inne ważne role społeczne. Wszystko więc to, co niszczy zdrowie kobiety w wymiarze fizycznym, psychicznym i duchowym, ma ogromny wpływ na zdrowie całych społeczeństw. Nauka wyraźnie mówi, że alkohol jest szczególnie groźny dla organizmu kobiet. Szybciej się uzależniają i szybciej zapadają na choroby spowodowane jego nadużywaniem. Stąd potrzeba naprawdę wielkiej troski o wychowanie dziewcząt w koniecznej abstynencji, odpowiedniej edukacji w każdym wieku i tworzenia w społeczeństwie kultury trzeźwości, kultury autentycznego szacunku do kobiet.

Ks. dr Marek Dziewiecki powiedział kiedyś, że „prawdziwym skarbem dla Kościoła, narodu i dla każdej rodziny jest kobieta – żona, matka, siostra, która przyprowadza swoich bliskich do Boga, która własnym przykładem uczy ich Bożej miłości, która zawsze jest trzeźwa i która decyduje się na dar abstynencji, zwłaszcza wtedy, gdy widzi, że jej bliscy zagrożeni są uzależnieniami”. To, czy Polki takie będą, z pewnością zadecyduje o tym, czy nasz naród przetrwa.

KAI: Dokonania Kościoła na rzecz profilaktyki oraz działań na rzecz pomocy uzależnionym to wspaniała karta w jego historii...

To nie tylko wspaniała karta w historii Kościoła. To codzienna rzeczywistość. Rzeczywistość, którą musimy dostrzec, musimy niejako wypromować. Nie po to jednak, aby chwalić się dokonaniami, ale po to, by zachęcić innych do aktywności w tym wspaniałym dziele.

Często powtarzam, że każdy powinien stać się apostołem trzeźwości – w swoim domu, miejscu nauki i pracy, w czasie spotkań z przyjaciółmi i znajomymi. Wszelkie inicjatywy są bardzo, bardzo ważne, ale zawsze najważniejsze jest świadectwo wolnego, trzeźwego życia wszędzie tam, gdzie jesteśmy.

Stale aktualne jest hasło, które powtarzał bł. kard. Stefan Wyszyński: „Przez abstynencję wielu do trzeźwości wszystkich”. Dlatego zachęcam wszystkich ludzi dobrej woli do sierpniowej abstynencji. Ona jest prawdziwym darem, ale też zadaniem i sprawdzianem naszej wolności.

Rozmawiał Tomasz Królak / Warszawa
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama