To artystyczny zamysł Łukasza Krupskiego, rzeźbiarza. „Warszawska świątynia jest nie tylko świadkiem historii Polski, ale jej bohaterem. Zniszczona w czasie wojny dziś ma także twarz bombardowanych ukraińskich miast” – wyjaśnia twórca.
Pomysł, by dla bazyliki Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie wykonać stacje Męki Pańskiej, zrodził się w sercu rzeźbiarza Łukasza Krupskiego ponad cztery lata temu. „Siedziałem na schodach archikatedry, zasłuchany w Requiem Mozarta, kiedy podziwiając jej wnętrze, uświadomiłem sobie, że narodowa świątynia, która obok Wawelu i Jasnej Góry tak mocno wpisana jest w naszą historię, nie ma drogi krzyżowej. Zamiast niej na filarach świątyni wiszą piankowe plansze – wspomina.
Warszawska katedra nie tylko jest świadkiem historii Polski – w jej murach wygłaszał kazania ksiądz Piotr Skarga, Władysław IV Waza zaprzysiągł swoje pacta conventa, tu odbywały się śluby, koronacje dwóch władców Polski, pogrzeby wielu osobistości oraz została zaprzysiężona Konstytucja 3 maja, ale także jej bohaterem. „W czasie II wojny światowej była świadkiem męczeństwa Polaków, na jej posadzce umierali powstańcy, w końcu sama została zburzona przez hitlerowców. Droga krzyżowa jest więc opowieścią, która tu szczególnie pasuje” – wyjaśnia Łukasz Krupski.
Opracowanie koncepcji i wyrzeźbienie XIV stacji zajęło artyście cztery lata. W tym czasie dojrzewała i rodziła się artystyczna wizja, której od początku przyświecało motto: „Zburzcie tę świątynię, a ja w trzy dni ją odbuduję". „Słowa Chrystusa z Ewangelii św. Jana brzmią w archikatedrze Męczeństwa św. Jana Chrzciciela szczególnie donośnie. Dlatego chciałem, by katedra była także bohaterem drogi krzyżowej” – tłumaczy. „W symbolice biblijnej świątynia to także znak samego Chrystusa” – dodaje.
17 marca o godz. 17.30 stacje Męki Pańskiej poświęci biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej Michał Janocha. Od tej pory rozważać ciernistą drogę Chrystusa będą mogli nie tylko mieszkańcy stolicy, ale także turyści, którzy tłumnie każdego dnia odwiedzają archikatedrę. „Zależało mi, by powieść o męce i śmierci Chrystusa była zrozumiał także dla osób spoza kultury chrześcijańskiej. Chciałem pokazać jej jak najgłębszy, teologiczny sens męki Chrystusa, używając do tego jak najprostszych środków wyrazu” – tłumaczy i zaprasza do rozważania instalowanych właśnie stacji, do których sam przygotował rozważania >>
Artysta zdradza, że sceny przedstawione na płaskorzeźbach to nie tylko droga Chrystusa, ale jego osobista pasja. „Moja droga krzyżowa zaczęła się 10 kwietnia 2010 roku, kiedy w katastrofie smoleńskiej zginął mój ojciec Janusz Krupski, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Zaangażowałem się wówczas w artystycznie upamiętnienie tej narodowej tragedii. Mój projekt rzeźby Ave crux , który stanął w kościele św. Anny, został niezrozumiany. Droga krzyżowa, która zawiśnie w archikatedrze, jest dla mnie domknięciem i rozliczeniem się z wydarzeniami sprzed 13 lat” – przyznaje.
Jezus umiera na tle zbombardowanej stolicy Agata ŚlusarczykPoszczególne stacje, wyrzeźbionej przez Łukasza Krupskiego drogi krzyżowej mają bogatą, niekiedy zaskakującą symbolikę. Na przykład w pierwszej stacji „Jezus na śmieć skazany”... nie ma postaci Piłata. Jezus stoi na tle katedry, wskazując placem na siebie. „Ukazuje ona teologiczny wymiar sądu, na który skazano Chrystusa: nie został on zmuszony do ofiary, lecz to On – jako Bóg – o niej zadecydował. Rozważając tę stację, trzeba rozpoznać, że to sam Bóg nam się daje” – tłumaczy. „Gest wskazania na siebie z symbolem Trójcy Świętej w tle, nawiązuje do przedstawionego w Starym Testamencie imienia Boga Ja Jestem” – dodaje.