W TVP ma zostać wyemitowany nowy serwis informacyjny, zastępujący „Wiadomości”. Obrońcy mediów publicznych zapowiadają kolejną demonstrację.
TVP Info nadal nie nadaje. Po dużej manifestacji, która odbyła się w środę wieczorem na ul. Woronicza w Warszawie, obrońcy mediów publicznych zapowiadają w czwartek kolejną demonstrację w tym samym miejscu. Telewizja Polska ma dziś wyemitować nowy program informacyjny. Zapowiedział to Marek Czyż, dziennikarz związany dotychczas ze stacją TVN, który w środę pojawił się w siedzibie TVP i nagrał tam oświadczenie.
W środę minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił powołanie nowych prezesów telewizji publicznej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Szefem TVP ma być Tomasz Sygut, radiem ma kierować Paweł Majcher, a PAP – Marek Błoński. Swojej dymisji nie podpisał żaden z odwołanych przez ministra prezesów. Mateusz Matyszkowicz z TVP, Agnieszka Kamińska z publicznego radia i Marek Surmacz z Polskiej Agencji Prasowej podkreślają, że zgodnie z ustawą, zmiany w państwowych mediach przeprowadza Rada Mediów Narodowych, a nie minister. Ewentualna zmiana tego stanu rzeczy wymagałaby nowelizacji ustawy. Minister Sienkiewicz powołuje się natomiast na kodeks spółek handlowych. Prezydent Andrzej Duda skrytykował jego działania jako „rażąco sprzeczne z konstytucją”.
Szczególnie dramatyczny przebieg miały wydarzenia w siedzibie Telewizji Polskiej. W środę przed południem wyłączono sygnał TVP Info, a jej strona internetowa przestała działać. Mieli to zrobić dwaj pracownicy stacji, dyrektor i wicedyrektor techniczny. W gmachu przy ul. Woronicza pojawił się prawnik Piotr Zemła, powołany przez Bartłomieja Sienkiewicza na przewodniczącego rady nadzorczej TVP. Doszło do przepychanek. Kilku mężczyzn z ekipy usiłującej przejąć kierownictwo stacji zamknęło się w pokoju prezesa. Jeden z nich poturbował obecną na miejscu posłankę PiS Joannę Borowiak. Dopiero po kilku godzinach został wyprowadzony przez policję, bez kajdanek. Do późnych godzin wieczornych trwała demonstracja przeciwników działań ministra Sienkiewicza. Dzisiejsza manifestacja ma się rozpocząć o godz. 18:00.
Z kolei w siedzibie PAP przez całą noc przebywali obaj prezesi – Marek Surmacz i Marek Błoński. Surmacz pojawił się też na zebraniu zwołanym przez nowego szefa agencji. Prosił pracowników, by nie słuchali poleceń nowego kierownictwa i zapewnił, że dostaną wypłaty zgodnie z harmonogramem.
***
Siłowe przejęcie mediów publicznych budzi oburzenie. Było jasne, że nowa władza będzie starała się przejąć radio i telewizję, tak samo zresztą, jak kilka innych instytucji. Nic w tym dobrego, ale też nic dziwnego. Każda władza próbuje to robić, rząd PiS też. Można było obawiać się próby obchodzenia prawa i ewentualnie ogólnego osłabiania TVP – tu akurat prawica różni się od Koalicji Obywatelskiej; tej pierwszej zależało na tym, żeby publiczne media prezentowały jej punkt widzenia i były mocne, a druga ma poparcie TVN dług wdzięczności wobec tej stacji, więc mogłaby podgryzać konkurencję.
Okazało się, że oprócz obchodzenia prawa, mamy do czynienia z operacją przywodzącą na myśl działania służb specjalnych, z których środowisk wywodzi się przecież obecny minister kultury. Dopilnowano wyłączenia sygnału, część pracowników nieoczekiwanie zmieniła front, podobnie zresztą jak ochrona budynku, dziennikarze konkurencji okazali się gotowi do natychmiastowego przejęcia programów informacyjnych, a policjanci niechętnie zajęli się człowiekiem, który przy świadkach popełnił oczywiste przestępstwo, jakim było uszkodzenie ręki posłanki Borowiak.
Dlaczego nowy rząd zdecydował się na takie działania? Może, zgodnie z zasadą dobrego i złego policjanta, najpierw zadziałał ten zły. Przykład może zadziałać, kiedy dojdzie do prób zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa czy Trybunale Konsyttucyjnym. Może władza zakłada, że warto zagrać ostro, ale mieć media, zamiast czekać na ustawowe terminy. Może to zagrywka nieracjonalna. Może oczekiwanie, że elektorat będzie zachwycony zniszczeniem stacji, które nie cierpi. Pewne jest to, że policyjnymi metodami niczego się nie odpolitycznia. Najwyżej zmienia się cudzą polityczną ekipę na swoją.