Zapalona pochodnia to światło, którym oświetlam drogę nie tylko sobie, ale i innym. Bóg chce, abyśmy żyjąc prostymi zasadami moralnym, które wskazuje nam Bóg przez rozum i Objawienie, oświetlali drogę bliźnim. To nasze zadanie, do którego wzywa nas Chrystus, jak podkreśla w dzisiejszym komentarzu liturgicznym ks. Michał Kwitliński.
Dziś to trzymanie pochodni i oświecanie rzeczywistości wokół siebie światłem prawdy jest szczególnie ważne:
W dobie zamętu, tryumfu relatywizmu i ordynarnego kłamstwa w życiu publicznym, Chrystus wciąż mówi nam, byśmy byli światłem świata. On nie potrzebuje, żeby Mu oświetlać drogę, bo sam jest „Słońcem, które nie zachodzi”. Światła potrzebuję ja i moi bliźni. Czy czuwam, z pochodnią wiary w ręku?
Nie chodzi tylko o pouczanie innych, ale przede wszystkim o świadectwo własnego życia, gotowego służyć innym z miłosierdziem i roztropnością.
Pan Jezus mówi jednak o przepasanych biodrach (strój roboczy, mówiąc współczesnym językiem). Może nie chodzi Mu tylko o gotowość do pracy, ale samą pracę. Aktywne czekanie to służba drugiemu człowiekowi.