Wezwanie, abyśmy stali się jak dzieci, jest zaproszeniem do naśladowania Jezusa. On, będąc równym Ojcu w Bóstwie, stał się równym nam w człowieczeństwie. Zechciał złożyć swój los ręce ludzi. Zdał się na łaskę i niełaskę człowieka – pisze w komentarzu liturgicznym ks. Janusz Chyła.
Potęga Boga ujawniła się w kruchości człowieczeństwa. Wielkość zamieszkała w słabości. W życiu naszego Mistrza otrzymujemy wzór jak pielęgnować w sobie dziecięctwo. Potrzebujemy Boga i ludzi, aby zaistnieć i żyć.
Przemiana świata rozpoczyna się od ludzkiego wnętrza. Aby ocalić siebie i świat, trzeba ocalić Boga w sobie, ocalić w sobie Boże dziecięctwo. Bóg nie jest rywalem naszej wielkości, a wręcz przeciwnie. Podobnie jak dziecko nikomu nie zagraża, choć świat zagraża mu na wiele sposobów, tak Bóg nam nie zagraża. On jest naszym ocaleniem.
W wymiarze biologicznym z dzieciństwa wyrastamy, a do Bożego dziecięctwa wciąż winniśmy dorastać. Jezus nawet uzależnia od tej postawy osiągnięcie nieba: „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”.
Proces stawania się jak dziecko polega na przechodzeniu od infantylności do dojrzałego poczucia zależności. Od masek wielkości ubieranych przed światem do prawdy dziecięctwa Bożego, do przejrzystości oraz jedności między wiarą, nadzieją, miłością i życiem.