Jezus nie odrzuca faryzeuszy jako osób, ale wskazuje, że ich mentalność uniemożliwia przyjęcie Dobrej Nowiny. Niestety i współcześnie faryzeizm i źle pojmowana elitarność są zasadniczą przeszkodą w życiu religijnym i społecznym – podkreśla ks. Michał Kwitliński w dzisiejszym komentarzu do Ewangelii.
Faryzeizm to nie tylko hipokryzja, ale także – a może przede wszystkim – fałszywe przekonanie o własnej wyjątkowości i odcinanie się od innych.
Choć faryzeusze twierdzili, że reprezentują Naród Wybrany, to równocześnie demonstracyjnie odcinali się od dużej części jego członków. W szczególności traktowali z wyższością, a niekiedy z pogardą, ludzi nieuczonych i biednych, którzy słabo się orientowali w Prawie Mojżeszowym.
Owszem, w każdej społeczności potrzebna jest elita, ale nie oznacza to, że ci, którzy pełnią ważne role społeczne czy religijne, powinni stawiać się nad innymi. Ci, którzy pełnią odpowiedzialne funkcje, powinni uważać się za część wspólnoty, a nie separować się od niej. Taka separacja prowadzi do utrwalania się mentalności plemiennej: „my” i „oni”.
„My i oni”, „nasi i nie-nasi” – to jest myślenie kategoriami plemienia, obce duchowi Ewangelii. Niestety, w naszej kulturze mentalność plemienna bardzo się rozprzestrzeniła. W Polsce, w ostatnich latach i miesiącach, odczuwamy ją szczególnie mocno. Słabnie myślenie kategoriami narodu i państwa, zastępują je partyjne lub środowiskowe plemiona. Cierpi na tym poczucie dobra wspólnego i tożsamości, zakorzenionej we wspólnej historii i kulturze. O ile bardziej mentalność plemienna szkodzi nowemu Narodowi Wybranemu, którym jest Kościół. Nie jest to tylko wina polityków i mediów, każdy z nas może zrobić rachunek sumienia – zauważa ks. Kwitliński.