Wybitna francuska filozof otrzymała dzisiaj w Lublinie doktorat honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prof. Delsol przypomniała, że chrześcijańskim powołaniem jest przede wszystkim misja głoszenia Dobrej Nowiny. Ale – jak zaznaczyła, „nie może być to misja głosu autorytetu panującego nad ciałami i duszami”. „Nie możemy już być autorytarnymi kaznodziejami, ponieważ ludzie już nas nie słuchają” – mówiła prof. Delsol.
W wykładzie „Misja i osoba świadka” przypomniała także, że przesłanie chrześcijańskie jest postrzegane jako prawda, a nie jako mit, co było powodem, że katolicy byli od samego początku prześladowani, od czasów Cesarstwa Rzymskiego po szesnastowieczną Japonię. „Chrześcijaninowi chodzi o ujawnienie prawdy (aletheia), której inni jeszcze nie znają” – podkreśliła. Prof. Delsol zastrzegła, że „Ewangelia, jako dobra nowina, nie będzie miała sensu, jeśli ograniczy się do kręgu wiernych, którzy będą ją zachowywali jedynie dla samych siebie: straciłaby ona wówczas swą wymowę.
Zwróciła uwagę, że żyjemy w czasach, kiedy na Zachodzie chrześcijaństwo jest tolerowane „pod warunkiem”, że nie obiera sobie misji za cel, co „stawia nas w sytuacji bardziej niż niewygodnej, bo dramatycznie sprzecznej”. Np. organizacja charytatywna staje się natychmiast podejrzana, jeśli tylko jest katolicka, podejrzewa się ją bowiem, że udziela pomocy charytatywnej po to, by jednocześnie móc nawracać.
Prof. Delsol przypomniała, że chrześcijaństwo panowało przez szesnaście wieków, „panowało”, czyli było w taki czy inny sposób powiązane z władzą; panowało nad duszami, a przez kilka stuleci także nad ciałami i towarzyszyło podbojom politycznym. „Prawda” panowała nad ludzką egzystencją poprzez strach przed piekłem, lęk przed ekskomuniką, słowo uległo zbrukaniu, ponieważ przekształciło się w dominację. Cała instytucja stała się despotyczna.
Zdaniem francuskiej filozof chrześcijanie nie godzą się już na to i masowo odchodzą, a zwykłe słowa autorytetu im nie wystarczają.
„Nie możemy dalej wyobrażać sobie misji jako głosu autorytetu panującego nad ciałami i duszami. Nie możemy już być autorytarnymi kaznodziejami, ponieważ ludzie już nas nie słuchają” – mówiła prof. Delsol i dodała: „Misja musi się zmienić. Musi przestać być podbojem, a stać się zwyczajnym świadectwem”.
Francuska filozof przypomniała, że od początków chrześcijaństwa apostoł misyjny powinien przede wszystkim być świadkiem, to znaczy dawać siebie w zastaw (męczeństwo), aby samemu stać się uosobieniem tego, co głosi. „Wierzę, że skoro chrześcijaństwo przetrwało przez minione stulecia, to dzięki istnieniu świadków (wielkich świętych i wszystkich nieznanych świętych), a POMIMO istnienia kaznodziejów” – podkreśliła prof. Delsol wskazując, że świadek powinien być prosty, pokorny, zwyczajny i nawracać winien poprzez swoją własną osobę, swoje własne postępowanie. „O wiele za dużo już mówiliśmy i zbyt często TYLKO mówiliśmy” – zaznaczyła prof. Delsol. Wskazała, że zmiana wymaga dwóch rzeczy: po pierwsze, chrześcijanin powinien najpierw przemienić samego siebie, co wymaga nieustannego wysiłku, ponieważ droga do Ewangelii jest wyzwaniem dla słabych istot, jakimi jesteśmy. „Wysiłku ogromnego w porównaniu z łatwością, z jaką możemy tworzyć piękne przemówienia” - stwierdziła francuska filozof.
I po drugie, musimy nauczyć się cierpliwości.
„Zwyczajny świadek jest zatem cierpliwy i nie patrzy na upływający czas: pozwala wolności iść swoją drogą. Każdy świadek, nawet jeśli nikogo nie nawróci, pozostawia po sobie na świecie ślad, którego zalążki są nieodgadnione” – mówiła prof. Delsol.
Podzieliła się refleksją o postaci świadka. „Świadectwo dotyczy życia ze wszystkimi jego wahaniami, wątpliwościami i przystosowaniami. Ewangelia nie jest dogmatem, lecz lekcją życia. Świadectwo jest egzystencjalne, tym bardziej zmienne i ewoluujące, że z jednej strony życie ludzi związane jest z czasem i okolicznościami, z drugiej zaś przesłanie dotyczy jedynie podstawowych zasad, korzeni, które rozwijają się w różnorodny sposób, w zależności od czasu i miejsca” – powiedziała Delsol i dodała: „Prawda nie potrzebuje świadectwa, aby istnieć, ponieważ istnieje sama w sobie: potrzebuje natomiast świadectwa, by rozprzestrzeniać się pośród niewierzących”.
Przypomniała, że kazanie nie jest działaniem. Jest teorią działania i w tym sensie zawsze jest zbyt sztywne dla życia, zbyt do niego niedostosowane.
„Przesłanie misji jest prawdziwie przekazywane: nie poprzez przemówienia, w których wszystko zostało zaprogramowane i w najdrobniejszych szczegółach obudowane teorią, lecz poprzez żywe wydarzenia, w których niespokojna i niebezpieczna egzystencja, jeszcze niespisana, a nawet nieznana, niesie swoje przesłanie, przesyłkę bez załączonego do niej adresu” – przekonywała francuska filozof.
Prof. Delsol zwróciła uwagę, że świadectwo jest mediacją: wiadomością, podpisem, nośnikiem znaczenia. Zaświadcza się dla kogoś innego, ale tutaj ten ktoś jest większy niż sam świadek. Świadek musi być pokorny ze względu na wielkość przesłania. Nie trzeba zresztą wcale być kimś wielkim, aby zaświadczać – liczy się świadectwo, nie świadek a siła świadka nie jest w żaden sposób dowodem na wielkość tego, o czym zaświadcza. Przypomniała, że dawanie świadectwa uległo zbrukaniu w XX wieku, kiedy tylu młodych nazistów i komunistów ginęło za swoje poglądy.
Dalej prof. Delsol podkreślała, że prawda, o której zaświadczamy, jest jedna i niezmienna, a każde świadectwo jest inne, ponieważ opatrzone zostaje osobistym podpisem świadka. Żaden świadek nie zdoła zmęczyć Boga. Zawsze istnieje nierówno mierność między posłańcem a przesłaniem. Świadek nie komunikuje czegoś, komunikuje siebie w trakcie doświadczania tego czegoś. Daje siebie swojemu świadectwu, i ten dar inspiruje innych do tego, by go naśladowali.
Świadek oddany swemu świadectwu staje się innym człowiekiem, nawraca się i odradza, właśnie w ten sposób może docierać przesłanie. Działanie bowiem objawia wolność i ryzyko, jest najbardziej autentyczną i przekonującą formą wyrazu. Egzystencja zastępuje dogmat. Na zakończenie wykładu prof. Delsol powiedziała:
„Jeżeli misja ma oznaczać podbój, możemy natychmiast odrzucić tę ambicję. Nie uratujemy świata chrześcijańskiego, albowiem nie mamy już w sobie pragnienia podboju i zrozumieliśmy zło dominacji. Będziemy jednak kontynuować historię chrześcijaństwa w ten oto sposób – w filozofii, zastępując dogmatykę fenomenologią; w duszpasterstwie, zastępując dogmatykę świadectwem”.
Źródło: KAI