W rozmowie zamieszczonej w Rzeczpospolitej ks. prof. Dariusz Walencik z Uniwersytetu Opolskiego zwraca uwagę na poważny problem związany z funkcjonowaniem Funduszu Kościelnego. Nie wiadomo bowiem, kto faktycznie pobiera z niego pieniądze, a pod pojęciem „duchowny” mogą kryć się zupełnie różne osoby.
Z Funduszu Kościelnego, który opłaca składki ZUS, skorzystało w ubiegłym roku ponad 23 tys. duchownych ze 185 Kościołów i związków wyznaniowych. Nie są to wyłącznie księża rzymskokatoliccy. Ani MSWiA, ani ZUS nie weryfikują „osób uprawnionych” – zauważa ks. Walencik.
Obecny system sprawia, że żaden dokument ubezpieczeniowy nie zawiera informacji, do jakiego związku wyznaniowego należy dana osoba ubezpieczona. W praktyce oznacza to, że nie ma możliwości sprawdzenia, czy osoba zgłoszona do ubezpieczeń i korzystająca z dofinansowania składek ubezpieczeniowych jest w faktycznie duchownym. Ks. Walencik sugeruje, że zanim zaczniemy zastanawiać się, jakim instrumentem prawnym mielibyśmy zastąpić Fundusz Kościelny, najpierw należałoby rozwiązać ten problem. Skoro nie wiemy, czy osoby zgłoszone do ubezpieczeń są faktycznie duchownymi i do jakiego wyznania należą, w jaki sposób mielibyśmy policzyć, ile faktycznie pieniędzy przekazywane jest poszczególnym kościołom i związkom wyznaniowym?
Istnieje wprawdzie prawo do milczenia, odnoszące się do nieujawniania własnych przekonań religijnych, ale stosowanie go w tym kontekście jest błędem, zauważa ks. Walencik. To konstytucyjne prawo podlega ograniczeniom. Nie można go interpretować jako zakazu ujawniania własnego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania w sytuacji, gdy jest to związane z realizacją przez daną osobę jej wolności sumienia i religii oraz praw z niej wynikających, jak np. w związku ze składaniem oświadczeń o udziale w lekcjach religii czy zatrudnianiem nauczyciela religii w szkole lub przedszkolu czy korzystaniem z klauzuli sumienia
Podobnie w przypadku Funduszu Kościelnego, jeżeli danemu duchownemu przysługuje możliwość skorzystania z dofinansowania składek na ubezpieczenia z tego Funduszu i zamierza z tej możliwości skorzystać, to winien ujawnić swoją przynależność do danego związku wyznaniowego. Wymagałoby to jednocześnie wprowadzenia mechanizmu weryfikacji prawdziwości oświadczenia składanego przez daną osobę przez kompetentne władze związków wyznaniowych.
Ostatecznie chodzi o to, aby osoby, które faktycznie są duchownymi, nie wypadły z systemu ubezpieczeń społecznych. Trzeba bowiem pamiętać, że przerzucenie w całości na duchownych obowiązku opłacania składek na ubezpieczenia nie rozwiązuje problemu, ponieważ ich sytuacja nie jest jednolita. Część z nich nie będzie w stanie opłacać składek, ponieważ nie ma żadnych dochodów. W trudnej sytuacji znajdą się zwłaszcza misjonarze i członkowie zakonów kontemplacyjnych.