Prof. Ryba: gra się toczy o prezydenturę

Jest też scenariusz szerszy, ogólnoeuropejski, gdzie partie niemieszczące się w tej rodzinie – nazwijmy ją międzynarodówką marksistowską – powinny przestać istnieć lub być na marginesie – mówi „Echu Katolickiemu” Mieczysław Ryba, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i przewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego.

Zatrzymanie Marcina Romanowskiego w momencie, gdy chroni go immunitet Rady Europy, to kompromitacji prokuratury?

Kompromitacja jest oczywista. I merytoryczna, i polityczna. Cała akcja miała wymiar ściśle polityczny, bo nakierowana była na to, by – według scenariusza realizowanego od kilku miesięcy przez obecnie rządzących – „zniszczyć zorganizowaną grupę przestępczą”, jak określają Zjednoczoną Prawicę. Właśnie taki jest plan koalicji 13 grudnia, która przejęła władzę w Polsce. Pamiętajmy, że zmiany, jakie dokonały się w prokuraturze krajowej, mają nie tylko charakter polityczny, czyli jednych bezprawnie się wypycha, aby sprawnie wepchnąć swoich. Ma też wymiar merytoryczny, bo stanowiska bardzo często są obsadzane ludźmi niekompetentnymi, którzy zawalają podstawowe kwestie. Tego przykład mamy właśnie w przypadku aresztowania M. Romanowskiego.

Co będzie dalej?

Kolejny akt teatru, który ma swój scenariusz, swoich aktorów, swoje media. Aresztowanie M. Romanowskiego – mimo posiadania wiedzy o immunitecie RE i mimo tego, że w piątek sam stawił się w prokuraturze – miało być spektaklem zemsty. Skucie w miejscu zamieszkania w poniedziałek, doprowadzenie do prokuratury odbyło się przy dziennikarzach, kamerach, było relacjonowane na żywo… Bo taki jest przekaz rządzących: że cała prawica to zorganizowana grupa przestępcza. I taki – zupełnie kuriozalny – zarzut jest stawiany politykom. Wpisuje się on jednak w pewną retorykę anihilacji, zniszczenia, a być może delegalizacji PiS-u i jego koalicjantów.

Oczywiście sytuacja z M. Romanowskim to ogromna porażka wizerunkowa tych ludzi, łącznie z prokuratorem krajowym, ale myślę, że oni nie chcą czy nie mają odwrotu. Tusk jasno pokazał swoim tweetem: jedziemy dalej, mocniej, to chwilowa porażka, ale nie cofamy się ani o krok. Te działania wpisują się zapewne w szerszy scenariusz zakładający kolejne kroki: zaraz Błaszczak, potem inni, tylko wszystko będzie już niewiarygodne, bo prokurator krajowy popełnia błędy, łamie prawo.

Dlaczego tej koalicji tak bardzo zależy na zniszczeniu PiS-u? Przecież przejęli władzę w kraju.

Teraz przede wszystkim chcą wygrać wybory prezydenckie, być może sam Tusk chce je wygrać dla siebie. A żeby tak się stało, trzeba zniszczyć PiS, bo wiadomo, że stanowi zaplecze dla ewentualnego kandydata. W perspektywie jest też scenariusz szerszy, ogólnoeuropejski, gdzie partie niemieszczące się w tej rodzinie – nazwijmy ją międzynarodówką marksistowską – powinny przestać istnieć lub być na marginesie, jak np. Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen czy AfD w Niemczech. Te stare partie podzielone na prawicę i lewicę są tylko umownie podzielone, np. między CDU a SPD są różnice coraz mniejsze, łącznie z tym, że chrześcijaństwo jest dla nich kompletną iluzją. I tutaj pojawił się PiS, który się wymknął z założeń tego europejskiego superpaństwa i rządził osiem lat w Polsce, więc jest skazany na zniszczenie, a D. Tusk robi to z przyjemnością.

To dlatego Emmanuel Macron podjął tę zaskakującą decyzję o wcześniejszym rozwiązaniu parlamentu? By nie dać czasu Le Pen na zebranie sił i zwycięstwo w kolejnych wyborach?

Tak, to wszędzie tak wygląda, nawet w Stanach Zjednoczonych.

W całym świecie zachodnim ten stary establishment, pokolenie – nazwijmy je umownie: sześćdziesiątego ósmego roku, czyli czasu wszelakich rewolucjonistów, którzy wówczas przejmowali władzę w poszczególnych państwach i instytucjach międzynarodowych – stanowi swego rodzaju arystokrację. Nikogo nie chcą dopuścić do władzy i realizują swoje ideologiczne wymysły, w których się pławią, podobnie jak w luksusach. I o to się toczy batalia.

Minęło pół roku, a ten rząd zajmuje się jedynie rozliczaniem zamiast zadbaniem o obywateli. Tymczasem zewsząd płyną złe informacje o zwolnieniach, rosnących rachunkach, cenach…

Jak na razie mamy co najwyżej do czynienia z likwidacją różnych inicjatyw czy instytucji PiS-owskich, ludzi wyrzuca się na zbity pysk, po czym bierze się swojaków, którzy - jak widać - nie potrafią podejmować decyzji, zarządzać – czy to prokuraturą, czy spółkami Skarbu Państwa mającymi coraz gorsze wyniki. Zarzuty stawia się Danielowi Obajtkowi, który to miał kilkadziesiąt miliardów zysku rocznie i wyprowadził tę firmę na jedną z największych w Europie. Jeśli jego się stawia przed sądem, to następca nic nie będzie robił, bo każda decyzja może być powodem do oskarżeń. Ten rząd swoją indolencję, niemożność działania przykrywa tymi igrzyskami - rzuca na pożarcie antypisowskiego elektoratu kolejne ofiary, a on cały czas woła: krwi!

Rzeczywiście, w wielu wypowiedziach słyszymy: „jest winny”, a nie: „sąd sprawdzi, czy doszło do przestępstwa”.

Nawet więcej: bierze się Romana Giertycha na szefa specjalnego zespołu do rozliczania PiS-u. Tymczasem on sam jest podejrzany o bardzo duże malwersacje finansowe. Przecież to jakaś groteska. Politycy nie są po to, by dla prokuratury zbierać materiały dowodowe przeciwko innym politykom, tylko by rządzić krajem. Wszystko jest pomieszane, ustawione na wielkie rozliczanie, a raczej mszczenie się.

Kolejną osobą, która ma podlegać rozliczeniom, jest Mariusz Błaszczak  za odtajnienie części dokumentu planu użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej „Warta”.

To kolejna zemsta, bo przecież ten plan nie był żadną tajemnicą, a jednocześnie obnażał rządy Tuska, które realizowały politykę niemiecką. I tutaj wracamy do postulatów rządu, że PiS to organizacja przestępcza i ktokolwiek cokolwiek robił, będzie miał postawione zarzuty. Mało tego - ktokolwiek współpracował, został mianowany, jak sędziowie, też będzie ukarany. Ciekawe, że kiedy w KRS-ie w latach 90 mieliśmy do czynienia z nominatami PZPR-u, nikt nie mówił, że sędziowie przez nich nominowani są neosędziami.

Wpływ polityki na społeczeństwo - nie tylko polskie - jest bardzo silny, dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń - zamach na słowackiego premiera, amerykańskiego kandydata na prezydenta… Jak to powstrzymać?

Największe narzędzia do tego, by to przerwać, mają ci, którzy rządzą. Natomiast Tusk, kiedy prokuratura się kompromituje, nie mówi: „zwolnijmy, zróbmy to lepiej, bez szaleństw”, ale: „nic się nie stało, jedziemy jeszcze mocniej”. Tym samym zachęca do wojny, która jest na rękę partii rządzącej, bo emocje się potem przekładają na poparcie, a jednocześnie wykonuje to, na czym zależy Niemcom – by Polska nie podnosiła zbyt wysoko głowy.

Czy w taki plan wpisują się dziwne decyzje tego rządu? PKP Cargo chce zwalniać tysiące pracowników, tymczasem ukraiński przewoźnik kolejowy - czyli de facto konkurencja PKP Cargo - uzyskuje licencję i wchodzi na polski rynek.

Nie ma się czemu dziwić, bo mamy do czynienia z niepolską polityką w Polsce.

Zastosowano wobec nas procedurę nadmiernego deficytu, zaś premier kilka miesięcy temu mówił, że wydamy kilka miliardów na dofinansowanie do zakupu starych niemieckich aut elektrycznych. Kto przy zdrowych zmysłach kupuje starego elektryka, skoro wiadomo, że jego najdroższą częścią jest bateria, która po kilku latach nadaje się do wyrzucenia?!

Kolejny pomysł, który zadziwia, to propozycja wytwarzania prądu dla Ukrainy poprzez spalanie naszego węgla bez opłat ETS. Tymczasem Polacy otrzymują coraz wyższe rachunki za prąd…

To kolejna bzdura, nawet Unia się na to nie zgodziła, a jednak pokazuje pewną logikę: musimy utrzymać system ETS, płacić więcej, bo planeta się spali. Ale jak będziemy produkować z tego samego węgla prąd dla Ukrainy, to się już nie spali. Jakaż niewyobrażalna hipokryzja i głupota z tego bije i obnaża założenia tego systemu – drenowanie kieszeni obywateli UE. W dużej mierze to ideologia, nie nauka, a także interesy koncernów produkujących instalacje energii odnawialnej. Każdy, kto używa rozumu, zdaje sobie z tego sprawę.

Źródło: „Echo Katolickie” 30/2024

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama