Wiemy, jak przebiegały godziny 26 marca, kiedy doszło do zatrzymania ks. Michała Olszewskiego i pań urzędniczek – stwierdził rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. Wcześniej minister spraw wewnętrznych przekonywał, że w komunikacie RPO znalazły się „ewidentne nieprawdy”.
„W tej sprawie prowadziłem bardzo szeroką korespondencję z organami takimi jak Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Prokuratura Krajowa, Komenda Główna Policji, więc wszystkie fakty, które były podstawą raportu, jaki przygotowaliśmy, były zweryfikowane w sposób bardzo dogłębny” – podkreślił prof. Wiącek.
Rzecznik wydał komunikat dotyczący zatrzymania i traktowania w areszcie ks. Michała Olszewskiego, Karoliny Kucharskiej i Urszuli Dubejko.
Z informacji RPO wynika, że te trzy osoby – aresztowane w ramach śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości – były traktowane w sposób niehumanitarny i sprzeczny z tzw. standardami strasburskimi.
Chodziło m.in. o pozbawienie posiłku przez 15 godzin, nadużywanie kajdanek, w tym zespolonych, czyli służących do skuwania rąk i nóg (aresztowanym zakładano kajdanki za każdym razem, kiedy wychodzili z celi, np. do łaźni), a także o długie przesłuchania bez możliwości odpoczynku. Zdaniem RPO, nadużycia te nie wyczerpywały jednak definicji tortur.
Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak w wywiadzie telewizyjnym uznał, że komunikat rzecznika praw obywatelskich zawiera „ewidentne nieprawdy”.
To nie jest zgodne ze standardami
Odpowiadając na te zarzuty, Marcin Wiącek podkreślił, że dobrze zna przebieg wydarzeń w dniu zatrzymania trojga podejrzanych.
„Wiemy, jak przebiegały godziny 26 marca, kiedy doszło do zatrzymania ks. Michała Olszewskiego i pań urzędniczek. Funkcjonariusze nie zapewnili im prawa do pełnowartościowego posiłku. Poprzestali na tym, że te osoby, chociaż nie we wszystkich przypadkach, bo w przypadku jednej z pań również tego nawet nie było – mieli własne jedzenie. To nie jest zgodne ze standardami strasburskimi”
– powiedział prof. Wiącek w Polsat News.
Z jego słów wynika, że niektóre nadużycia popełnione wobec zatrzymanych zdarzają się często.
„Niestety w Polsce, i to też jest wynikiem przepisów ustawy, stosowanie kajdanek jest regułą. Kajdanki stosuje się wobec każdej osoby zatrzymanej, co więcej, bardzo często stosuje się tak zwane kajdanki zespolone, czyli zakładane na ręce i nogi”
– zwrócił uwagę prof. Wiącek dodając, że „nie może to być regułą”.
„Każde zastosowanie kajdanek powinno być uzasadnione okolicznościami, że człowiek jest agresywny, że istnieje podejrzenie, że będzie próbował uciec, czy że będzie próbował stosować przemoc – tłumaczył. – O ile nawet zastosowanie kajdanek może być z literą prawa polskiego zgodne, o tyle w konkretnej sytuacji możemy ocenić je jako traktowanie nieproporcjonalne”
Areszt pod byle pretekstem
RPO zauważył także, że od wielu lat w Polsce nadużywany jest areszt tymczasowy, co spowodowane jest „bardzo niejednoznacznymi i budzącymi ogromne wątpliwości przepisami”.
„Przepisy Kodeksu postępowania karnego upoważniają do aresztowania człowieka wyłącznie z tego powodu, że grozi mu surowa kara za przestępstwo. Tymczasem w tej chwili za większość przestępstw grozi w kraju surowa kara. I jest stosowane pewne domniemanie, że człowiek, któremu grozi surowa kara, będzie dopuszczał się matactwa” – wyjaśnił RPO. Jego zdaniem stosowanie aresztu tymczasowego powinno być ograniczone, tymczasem zdarza się, że podejrzani trafiają do cel nawet na kilka lat, po czym zostają uniewinnieni.
Źródło: wpolityce.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.