Sekretarz obrony USA: postrzegamy Polskę jako modelowego sojusznika na kontynencie europejskim

„Nasze relacje są silne i umacniają się każdego dnia. Polska jest strategicznym, frontowym partnerem na wschodniej flance NATO. Polska jest sprawdzonym sojusznikiem Sojuszu, jest modelowym sojusznikiem – nie tylko w słowach (...), ale w czynach” – powiedział w Warszawie sekretarz obrony USA Pete Hegseth.

Sekretarz obrony USA Pete Hegseth składa wizytę w Polsce, w piątek rano rozmawiał w Warszawie z wicepremierem, ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem–Kamyszem. Następnie obaj politycy zabrali głos na wspólnej konferencji prasowej.

Szef MON podziękował Hegsethowi, że jako pierwsze miejsce swojej oficjalnej, bilateralnej wizyty wybrał Polskę. „To jest wyraz naszego partnerstwa, wspólnej przyjaźni, wspólnej strategii bezpieczeństwa dla Stanów Zjednoczonych, Polski, Europy i całego świata” – zaznaczył Kosiniak-Kamysz.

Jak przekazał, podczas rozmowy w cztery oczy i rozmów delegacji poruszono kwestię wspólnego sojuszu i NATO. „Sojusz polsko-amerykański nigdy nie był tak silny jak teraz. Jesteśmy w stanie zrobić wszystko, by go z dnia na dzień jeszcze bardziej rozwijać. Na to się umówiliśmy, na wspólne inwestycje, wspólne gwarancje bezpieczeństwa, na podnoszenie swoich zdolności (obronnych – PAP)” – powiedział wicepremier.

Podkreślił, że Polska jest krajem, który rozumie, że większe wydatki na zbrojenia są absolutnie konieczne, a takie wartości jak bezpieczeństwo, pokój i wolność „potrzebują siły”. „I nie ma tej siły bez wydatków, pieniędzy, które musimy wydawać” – podkreślił Kosiniak-Kamysz zwracając uwagę, że Polska wydaje na obronność prawie 5 proc. PKB.

Mówił też, że Europa musi więcej wydawać po to, żeby lepiej chronić swoje terytorium. Zwrócił uwagę, że trwa przegląd różnych wydatków w USA, ale wstrzymanie finansowania nie obejmie pomocy dla Polski z amerykańskiego funduszu (Foreign Military Financig), który służy m.in. modernizacji polskiej armii i „z którego korzystamy w wielu miliardach dolarów”.

W grudniu ub. roku Departament Stanu USA ogłosił udzielenie Polsce gwarancji kredytowej w wys. 4 mld dolarów w ramach programu Foreign Military Financing (FMF) na modernizację polskiego wojska; według MON pieniądze zostaną wykorzystane m.in. na zakup śmigłowców Apache.

Szef MON podkreślił, że chcemy dokonywać kolejnych zakupów w Stanach Zjednoczonych, chcemy rozwijać współpracę naszych firm zbrojeniowych „po to, żeby podnosić zdolności produkcji, szczególnie amunicji, zdolności produkcji zbrojeniowej, która nie jest wystarczająca w Europie w tym momencie”. „Europa musi się obudzić, musi inwestować w przemysł zbrojeniowy” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.

Wicepremier wskazał ponadto, że Polska może i powinna być hubem infrastrukturalnym, serwisowym, ekonomicznym dla Stanów Zjednoczonych. „Naszą strategią jest być transatlantykiem, który łączy Stany Zjednoczone z Europą (...) Chcemy, żeby tutaj było centrum serwisowe dla sprzętu amerykańskiego, z którego korzystają nasi sojusznicy na wschodniej flance NATO” – dodał Kosiniak-Kamysz.

Hegseth podkreślił, że więzi USA z Polską są niezachwiane. „Postrzegamy Polskę jako modelowego sojusznika na kontynencie europejskim, który chce inwestować nie tylko w swoją obronność, ale również we wspólną obronność i obronę również całego kontynentu” – powiedział.

„Nasze relacje są silne i umacniają się każdego dnia. Polska jest strategicznym, frontowym partnerem na wschodniej flance NATO. Polska jest sprawdzonym sojusznikiem Sojuszu, jest modelowym sojusznikiem – nie tylko w słowach (...), ale w czynach” – zaznaczył Hegseth. Ocenił, że Polska daje przykład, jeśli chodzi o wydatki zbrojeniowe. Podkreślił potrzebę istnienia „hard power”. „Dyplomacja jest ważna, rozmowy są ważne, negocjacje są istotne, ale koniec końców, czołgi, kule, helikoptery i ten «hard power» jest najistotniejszy, a Polska to rozumie świetnie, i my również” – zauważył.

Pytany, czy Stany Zjednoczone wzięłyby pod uwagę zmniejszenie liczby żołnierzy amerykańskich w Europie Wschodniej, podkreślił, że Ameryka jest w pełni zaangażowana w realizację zadań Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zaznaczył jednak, że słowa o konieczności zwiększania przez państwa członkowskie NATO wydatków na zbiorową obronę „nie są sugestią, ale bezpośrednią prośbą, której będziemy pilnować jako odzwierciedlenia ich chęci faktycznej obrony własnego podwórka”.

„Z mojej perspektywy liczba amerykańskich wojsk w Europie jest ważna. Co stanie się za 5, 10 czy 15 lat od teraz, jest kwestią szerszej dyskusji, która będzie zależała od poziomu zagrożenia, potrzeb Stanów Zjednoczonych w innych częściach świata, ale przede wszystkim od zwiększenia zdolności krajów europejskich do obrony” – powiedział sekretarz obrony USA.

Podkreślił, że przesłanie USA do europejskich sojuszników „jest nieugięte” – „teraz jest czas na inwestycje, bo nie można robić założeń, że Ameryka będzie tu zawsze obecna”. „Ameryka musi radzić sobie z wieloma różnymi zagrożeniami, włączając w to np. komunistyczne Chiny” – tłumaczył.

Sekretarz obrony USA powtórzył też to, co mówił w środę na spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w siedzibie NATO w Brukseli. Jako „bardzo mało realistyczne” ocenił przywrócenie granic Ukrainy sprzed 2014 roku, obecność amerykańskich żołnierzy w Ukrainie i członkostwo Ukrainy w NATO. Zaznaczył jednak, że jego zadaniem jest „wprowadzenie pewnej dawki realizmu” do negocjacji. Zastrzegł, że nigdy nie ograniczył „tego, co prezydent Stanów Zjednoczonych byłby gotowy do wynegocjowania z suwerennymi przywódcami Rosji oraz Ukrainy”.

„W żadnym wypadku nie ograniczam tych rozmów, tych dyskusji. Po prostu uważamy, że należy wprowadzić pewien realizm do oczekiwań naszych sojuszników, po to, żeby zmotywować i wykorzystać możliwości prowadzenia takich negocjacji” – powiedział.

Na pytanie, czy istnieje możliwość zachowania granic Ukrainy sprzed pełnoskalowej inwazji Rosji, odparł: „Myślę, że wszystko jest możliwe”. „Jak będą wyglądały te granice – zobaczymy. Część tych rozmów będzie toczyła się z udziałem naszego prezydenta, Zełenskiego, Putina, i prawdopodobnie Europa również będzie w tę dyskusję zaangażowana” – powiedział.

Szef Pentagonu, pytany o strategię amerykańskiej administracji ws. Ukrainy i Rosji, powiedział, że celem prezydenta Donalda Trumpa jest zatrzymanie przemocy i śmierci, a zawieszenie broni „może być częścią dobrej woli na początku negocjacji”. Stwierdził, że rosyjski przywódca i tak ogłosi zwycięstwo, niezależnie od wyników rozmów. „Dzięki odwadze Ukraińców i sojuszników, którzy na początku pomagali, udało się zapobiec temu, by Putin osiągnął swoje cele” – powiedział. Dodał, że obecnie „mamy bardziej zdefiniowaną linię frontu”. „Nie sądzę, by wynik tych negocjacji ośmielił Putina. On zda sobie sprawę, że odstraszanie Zachodu jest silne” – ocenił Hegseth.

Dodał, że nie trzeba zaufania, by wynegocjować porozumienie. „Jeśli nie ufasz, musisz to zweryfikować. Więc będą kroki weryfikacyjne i zadbamy, by pokój był trwały” – oświadczył amerykański sekretarz obrony. Wskazał, że ważne jest, by NATO zwiększyło swoje zdolności obronne i wydatki.

Hegseth powiedział, iż nie uważa, że w ramach negocjacji o zakończeniu konfliktu „będziemy rozmawiali o amerykańskich żołnierzach w Ukrainie”. „Nie sądzę, żeby prezydent Trump chciał tego. Europejczycy powinni to rozwiązać i nie będzie raczej żołnierzy amerykańskich na Ukrainie” – powiedział sekretarz obrony USA.

Podkreślił, że zespół ds. bezpieczeństwa narodowego chce, aby prezydent Donald Trump „miał pełne spektrum opcji, żeby zakończył się konflikt, zakończyło się zabijanie” na Ukrainie.

Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że negocjacje dopiero się rozpoczną, ale „na pewno musimy być silni i zjednoczeni jako sojusznicy, to jest pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi”.

Szef MON podkreślił, że Polska od pierwszego dnia robi bardzo dużo, żeby wspierać Ukrainę. Wskazał, że „bez udziału Polski nie ma dostarczania pomocy na Ukrainę”, ponieważ 95 proc. pomocy humanitarnej, sprzętu wojskowego przechodzi przez hub logistyczny w Polsce. „My to zabezpieczamy, mamy zaangażowane w to swoje siły, które chronią ten proces. I to jest rola dla Polski, moim zdaniem. Tę rolę trzeba rozwijać – logistycznego zabezpieczenia w wielu kwestiach na przyszłość, a nie wysyłania swoich wojsk na Ukrainę” – dodał minister obrony.

Ocenił, że świat zawsze będzie wymagał od nas aktywności. Podkreślał, że „zawsze może przyjść Putin czy kolejny dyktator, który będzie zagrażał naszemu bezpieczeństwu”. Dlatego – podkreślił – przyszedł czas by obudzić tych, którzy zaspali. Ocenił, że ten głos, który popłynął od Pete'a Hegsetha w Brukseli: „więcej wydatków” – został usłyszany.

Po konferencji prasowej Hegseth spotkał się w Pałacu Prezydenckim z prezydentem Andrzejem Dudą.

Źródło: Logo PAP

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama