„Napracował się wiele, swego nie szukał, był człowiekiem odważnym, ale przede wszystkim człowiekiem pokoju i pojednania” – wspomina zmarłego dziś swego współbrata o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP o. prof. Jacek Salij OP. Pogrzeb o. Kłoczowskiego odbędzie się w 16 kwietnia o godz. 10.00 w bazylice Trójcy Świętej w Krakowie.
Nie zapomnę pozytywnego poruszenia, jakie we wrześniu 1963 r. na kleryków dominikańskich wywarła wiadomość, że Andrzej Kłoczowski wstępuje do naszego zakonu. Odbywając swój nowicjat w poznańskim klasztorze, prawie wszyscy poznaliśmy go jako szczególnie wybijającą się postać w tamtejszym duszpasterstwie akademickim. Studiował historię sztuki i wszędzie było go pełno w najlepszym tego słowa znaczeniu. Toteż chociaż nowicjat był od duszpasterstwa ściśle oddzielony, nowicjusze mieli wielokrotnie okazję spotkać Kłoczowskiego jako osobę naprawdę nietuzinkową.
W zakonie otrzymał imię Jan, ale z imienia chrzestnego postanowił nie rezygnować, stąd funkcjonował odtąd jako Jan Andrzej. Na patrona obrał sobie Jana XXIII, przekonany, że doczeka beatyfikacji, a może nawet kanonizacji tego papieża, bo po prostu nie miał wątpliwości, że był on człowiekiem wielkiej świętości. Doczekał jednego i drugiego.
Jan Andrzej był starszy ode mnie o pięć lat, ale w święceniach ja go o kilka lat wyprzedziłem. Ta sytuacja ogromnie nas do siebie zbliżyła. Najpierw w naszym udzielaniu się w krakowskiej „Beczce”. Ojciec Tomasz Pawłowski, założyciel tego duszpasterstwa, poprosił nas w roku 1969 – Jan Andrzej był wtedy jeszcze klerykiem, a ja drugim duszpasterzem „Beczki” – o próbę zorganizowania czegoś, co Tomasz wyobrażał sobie jako „koło intelektualistów”.
Jana Andrzeja poznałem wtedy jako znakomitego organizatora. Bo to przede wszystkim jemu udało się doprowadzić do zorganizowania dość licznej grupy, która spotykała się regularnie w mieszkaniu profesora Zygmunta Chylińskiego, a w której pojawiali się zawsze lub prawie zawsze Mirosław Dzielski, Andrzej Półtawski, ks. Józef Tischner czy Stanisław Grygiel. W mieszkaniu tego ostatniego kiedyś spotkaliśmy się nawet z kardynałem Wojtyłą i dyskutowaliśmy na temat relacji między nauką a wiarą.
Kilka lat później, począwszy od roku 1973, ojciec Kłoczowski odegrał istotną rolę w powoływaniu do życia oraz funkcjonowaniu miesięcznika „W drodze”. Obok Marcina Babraja i Konrada Hejmy należy niewątpliwie do ojców tego miesięcznika.
W ogóle przez swoje 55 lat kapłaństwa przeszedł pięknie, pobożnie i pracowicie, a zarazem w duchu rzetelnie obywatelskim.
Napracował się wiele, swego nie szukał, był człowiekiem odważnym, ale przede wszystkim człowiekiem pokoju i pojednania.
Mam serdeczną nadzieję, że znalazł się w gronie tych, o których czytamy w Apokalipsie: „Błogosławieni, którzy w Panu umierają – już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny” (Ap 14,13).
O. Jan Andrzej Kłoczowski OP – wybitny duszpasterz, teolog, filozof i publicysta, jeden z największych autorytetów wśród polskich dominikanów, zmarł dziś rano w Krakowie w wieku 87 lat. W 2008 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski“. Od 2014 r. był czwartym polskim dominikaninem, mogącym poszczycić się tytułem Magistra Świętej Teologii, przyznawanym przez generała zakonu. Pogrzeb o. Kłoczowskiego odbędzie się w środę 16 kwietnia o godz. 10.00 w Krakowie. Mszy św. w Bazylice Trójcy Świętej przy ul. Stolarskiej 12 przewodniczył będzie bp Damian Muskus.
Źródło: KAI
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.