Ginekolog odchodzi ze stanowiska w Oleśnicy, rozmowy o zatrudnieniu jej w Ostrzeszowie przerwano, Jagielska nie będzie też pracować na Brochowie we Wrocławiu. O Jagielskiej było głośno po śmierci chłopca nazwanego Felkiem. Lekarka wciąż jest gwiazdą proaborcyjnych mediów, ale publiczne szpitale nie chcą jej przyjąć.
O tym, że Gizela Jagielska nie podejmie pracy w Ostrzeszowskim Centrum Zdrowia poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Z końcem 2025 r. Jagielska przestanie pracować w szpitalu w Oleśnicy, gdzie nie przedłużono z nią kontraktu. W tym samym czasie Ostrzeszowskie Centrum Zdrowia zmaga się z poważnymi brakami kadrowymi.
Pani od chlorku potasu na ratunek noworodkom
Z powodu odejścia lekarzy od 1 stycznia w Ostrzeszowie czasowo zawieszone mają zostać oddziały ginekologii i położnictwa oraz noworodkowy.
Sposobem na utrzymanie działalności miało być zatrudnienie Jagielskiej. Medal ma jednak i drugą stronę – Jagielska odpowiada za późne aborcje przeprowadzane w szpitalu w Oleśnicy będącym czarnym punktem na mapie Polski.
W oleśnickiej placówce ginie najwięcej nienarodzonych dzieci w skali całego kraju; często dzieje się tak na podstawie tzw. przesłanki psychiatrycznej (podejrzenie zagrożenia zdrowia psychicznego matki). To tam abortowano chłopca nazwanego Felkiem. Felek miał 36 tygodni życia płodowego. Zginął od zastrzyku z chlorku potasu w serce. Pomysł zatrudnienia Gizeli Jagielskiej wywołał zatem protesty obrońców życia.
Ani tu, ani tam
Ostatecznie rozmowy kierownictwa ostrzeszowskiego centrum z Jagielską miały zostać zerwane. Sama ginekolog potwierdziła, że szpital w Ostrzeszowie jej nie zatrudni, bo nie zgodził się na to „organ założycielski albo jacyś inni politycy”.
Media podają, że Gizela Jagielska nie znajdzie też zatrudnienia w szpitalu na Brochowie we Wrocławiu; władze tej placówki twierdzą, że tego nie planowano.
Źródło: dorzeczy.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.